Janusz Lewandowski na łamach "GW" dziwi się Polakom nie widzącym, jak są wspaniale prowadzeni przez jego partię

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP/Adam Warżawa
PAP/Adam Warżawa

Janusz Lewandowski, któremu niemieckie media udowodniły niedawno, że jak komisarz ds. budżetu „pomylił się” o jeden miliard euro podczas przygotowywania budżetu w puli przeznaczonej na wsparcie najbiedniejszych krajów unijnych, takich jak Polska, na łamach „Gazety Wyborczej” narzeka na mały optymizm Polaków.

Wywiad z nim przeprowadza dwóch "tuzów" GW – Witold Gadomski i Jarosław Kurski, więc Janusz Lewandowski miał komfort mówienia wszystkiego, czego chciał bez troszczenia się o sens czy prawdomówność wypowiadanych słów. Wykorzystał to bezbłędnie

Słuchając naszych polityków i mediów, można odnieść wrażenie, że kraj stoi nad przepaścią. Tu trwa podróż w nierzeczywistość. (...) Gdy przybywam do Warszawy, zastaję kraj tak rozhisteryzowany, jakby Polska upadła upodlona geopolitycznie i trzeba było znów stawiać kosy na sztorc, by odwojować niepodległość

- bawi się eurokomisarz Lewandowski polskimi problemami m.in. z niemieckimi próbami zrobienia z nas winnymi za wojenny horror, który sami rozpętali.

Eurokomisarz Lewandowski narzeka też, że Polacy nie rozumieją, jak fantastyczna otacza ich rzeczywistość.

Nie znajduję porównywalnego przykładu rozejścia się nastrojów z realiami. Rozumiałbym, gdyby ucieczka od rzeczywistości zamykała się w kręgu „sekty smoleńskiej”

- dziwi się eurokomisarz, który według brytyjskiego instytutu badawczego Open Europe zarabia (dane za 2009 rok) 238 tysięcy euro rocznie, do tego dostaje co roku dodatek mieszkaniowy w wysokości prawie 36 tys. euro i ponad 7 tys. euro rocznie w postaci funduszu reprezentacyjnego.

Lewandowski dalej lewituje na przyjaznych łamach „GW”:

Gromadzę kolekcję rozmaitych analiz zagranicznych i rankingów, niekiedy zaskakujących, bo zaprzeczają prawdom obiegowym. Choćby efektywność służby zdrowia, nazywanej u nas katastrofą, gdy – wyobraźcie sobie – analiza OECD plasuje Polskę w europejskiej czołówce, wyżej niż Niemcy czy Holandię

- wyjaśnia eurokomisarz rzeczywistość ludziom, do których niemal co tydzień dociera nowa informacja o nieprzyjęciu jakiegoś śmiertelnie chorego dziecka do szpitala, czy o wielomiesięcznej kolejce do onkologa.

 

Slaw/ "GW"

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych