Sensowniej byłoby dziś zdemontować drogie i nieprzydatne stadiony piłkarskie, na które lekką ręką wyrzuciliśmy co najmniej 5 mld zł i zacząć budować, jak najszybciej nawet w centrach zabetonowanych miast i miasteczek stawy, jeziora, duże zbiorniki retencyjne i wielkoprzekrojowe kanały burzowe, niczym te z amerykańskich miast i filmów.
Z pogodą niestety lepiej nie będzie. Mimo genialnych spostrzeżeń Prezydenta RP, jak i jeszcze bystrzejszej Prezydent Warszawy, że "do ulew i burz trzeba się przyzwyczaić" oraz "że woda ma to do siebie, że spływa do morza", katastrofalne skutki nawet krótkotrwałych ulew nad Polską są przecież wynikiem bezmyślności, głupich oszczędności oraz wieloletnich zaniedbań i urzędniczego lekceważenia problemów zwykłych Polaków. Mimo fanaberii tego rządu związanej z harataniem w gałę i wyrzuceniem na inwestycje Euro 2012 blisko 90 mld zł, blisko 30 proc. Polaków nadal nie ma kanalizacji, choć Unia dała nam czas tylko do 2015 r. Polska generalnie nie posiada też wielkoprzekrojowej, nowoczesnej kanalizacji burzowo-deszczowej przystosowanej do krótkich i gwałtownych opadów, ani tym bardziej dłuższych i silnych opadów.
Znaczna jej część, zwłaszcza na ziemiach zachodnich i północnych pochodzi jeszcze z czasów głęboko przedwojennych. Te poniemieckie instalacje przeciwburzowe i systemy hydrologiczne działają niestety do dziś. W polskich miastach całkowicie zlekceważono sprawy związane z retencją i tzw. gospodarką wodną. Budujemy nie od dziś drogi, tunele, obwodnice bez systemów odprowadzania dużych ilości wody. Budujemy je zamiast na wiaduktach czy estakadach, w zagłębieniach i depresjach. Skutecznie zabetonowane miasta masowo zasypały rowy melioracyjne, groble, przepusty wodne, urokliwe stawy, oczka wodne pod nowe osiedla i trasy. Swoje robią też oczywiście nieczyszczone i niekonserwowane odpływy deszczowo-burzowe.
Trzeba jak najbardziej na serio i to jak najszybciej myśleć o budowie dużych przekrojowo kanałów burzowych, takich jak w amerykańskich, czy azjatyckich miastach, które nawiedzają tornada czy monsunowe ulewy. Trzeba myśleć o sztucznych stawach czy jeziorkach nawet w centrach dużych miast jako bezpiecznych rezerwuarów wody deszczowej. Tym bardziej, że nowe inwestycje mieszkaniowe, drogowe, infrastrukturalne znacząco zakłócają gospodarkę wodną i tzw. retencję nie tylko na terenach miejskich. Słynny już tunel warszawski wzdłuż Wisły, kolejnego geniusza inżynierii prezydenta P. Piskorskiego nazywany przez Warszawiaków "przekrętem", zamiast go ciągle otwierać i zamykać i remontować za ciężkie pieniądze, mógłby służyć po połączeniu z Wisłą jako główny kanał zrzutowy wody deszczowej z całej Warszawy. Bowiem budowa dróg w Warszawie jak i innych miastach spowodowała, że to właśnie drogi i trasy nie tylko Toruńska czy AK stały się obecnie naturalnymi zbiornikami retencyjnymi i groźnymi pułapkami.
A przecież gospodarniej i przyjemniej by było posiedzieć w towarzystwie kaczek czy zanęcić na lina nad stawami Bemowa czy Jeziora Ursynowskiego czy Zalewu Wilanowskiego. Polacy nie mogą drżeć o swą przyszłość, swój dobytek z powodu każdej burzy czy ulewy. Są miejsca w Polsce gdzie zdani sami na siebie ludzie tracąc cały dorobek życia są zalewani od początku maja już po raz czwarty. Nawet tam gdzie następuje szybka i sprawna interwencja straży pożarnej i samopomoc mieszkańców nie ma gdzie wypompować wody, zwłaszcza na terenach mocno zurbanizowanych. Jedno wielkie Jezioro Łabędzie na Stadionie Narodowym na razie wystarczy. Oby władze naszego państwa i naszych miast okazały się jak te z przysłowia "woda mocno bije w wał, a wał stoi tak jak stał", a nie innego rodzaju wałem.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/160573-nie-robmy-polityki-budujmy-stawy-jeziora-i-kanalizacje-burzowa-jedno-wielkie-jezioro-labedzie-na-stadionie-narodowym-na-razie-wystarczy