Seria alarmów bombowych w całej Polsce. W Warszawie, Krakowie i Katowicach ewakuowano szpitale i urzędy. MSW uspokaja

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl/TVN24
Fot. wPolityce.pl/TVN24

Do serii ewakuacji szpitali i prokuratur doszło w kilku polskich miastach. Służby wkroczyły do akcji m.in. w Warszawie, Krakowie, Koszalinie i Katowicach. Przyczyną całej sytuacji była najprawdopodobniej groźba zamachów bombowych rozesłana drogą mailową.

Kilkaset osób ewakuowano z warszawskiego Szpitala Bródnowskiego, gdzie sztab kryzysowy zastanawia się, co dalej zrobić z pacjentami. Niepokoją również kolejne informacje. 300 osób zostało ewakuowanych z siedziby Prokuratury Generalnej w Warszawie, ładunki miały być też podłożone w katowickiej i krakowskiej prokuraturze. Budynki opuściło kilkadziesiąt osób, jest policja i karetki pogotowia. Pojawili się funkcjonariusze z psami.

Jak informuje Katarzyna Cisło z małopolskiej policji sprawdzenie pirotechniczne zostało przeprowadzone w szpitalu powiatowym w Chrzanowie i ewakuowana Prokuratura Okręgowa w Krakowie. W Katowicach zarządzono ewakuację dwóch szpitali - przy ulicy Raciborskiej i przy ul. Józefowskiej oraz prokuratury okręgowej. W Dąbrowie Górniczej ewakuowano budynek centrum handlowego "Pogoria". Podobne informacje docierają z Jeleniej Góry i Ostrołęki.

Według rzecznika komendanta głównego policji insp. Mariusza Sokołowskiego wszystko wskazuje na to, że informacja, która dotarła mailem do wielu instytucji, pochodzi od tej samej grupy osób.

Treść informacji jest bardzo podobna

- podkreślił.

W Warszawie odebrano taką anonimową informację dotyczącą czterech szpitali - Bródnowskiego, Wolskiego, im. Orłowskiego i przy ul. Barskiej - poinformował rzecznik stołecznej policji asp. Mariusz Mrozek.

W każdej z tych placówek trwa sprawdzenie pirotechniczne. Do środka nie są wpuszczani odwiedzający oraz osoby, które nie wymagają udzielenia nagłej pomocy. Natomiast chorzy pozostają w szpitalach. Nigdzie nie jest prowadzona ewakuacja

- powiedział Mrozek.

W tej chwili w skali kraju odnotowaliśmy kilkadziesiąt - prawdopodobnie fałszywych - alarmów o podłożeniu ładunków wybuchowych. - Oprócz tego, że w wielu miejscach prowadzimy działania, by sprawdzić realność zagrożenia, co jest naszym obowiązkiem, także policjanci do walki z cyberprzestępczością, z Centralnego Biura Śledczego, i we współpracy z Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego robią wiele, żeby namierzyć osoby odpowiedzialne za te informacje

- powiedział Sokołowski.

W Katowicach ok. 500 osób zostało ewakuowanych ze szpitala przy ul. Raciborskiej, a ok. 200 z siedziby prokuratury okręgowej. W związku z otrzymaną w nocy informacją w ogóle nie otwarto największego centrum handlowego na Śląsku - Silesia City Center w Katowicach. Ewakuowano też pracowników i klientów dwóch wielkopowierzchniowych sklepów w Dąbrowie Górniczej.

Alarmy objęły 21 instytucji w Polsce. Pierwszy i podstawowy komunikat brzmi następująco – trwają czynności sprawdzające, ale nie istnieje zagrożenie życia i zdrowia osób przebywających w tych instytucjach. Alarmy te okazują się fałszywe

- powiedział minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz.

Sytuacja po kilku godzinach została opanowana, a pracownicy poszczególnych instytucji wrócili do swoich budynków.

svl, tvn24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych