Jarosław Gowin jest chyba wciąż politykiem przyszłości, ale jeśli chce, by było tak na pewno, to powinien porzucić frazeologię i uparte trzymanie się sformułowania „powrót do korzeni”, a znacznie mocniej zająć się osobami, które te korzenie bezceremonialnie powyrywały.
Owszem, zestaw haseł, pod którymi Platforma Obywatelska powstała brzmiał zupełnie dorzecznie, tylko nigdy w praktyce nie zaistniał. Więc w tym przypadku można tu mówić bardziej o nasionach niż korzeniach, ale pozostawione w zamkniętym worku nigdy korzeni nie wypuszczą. I chcąc dociekać przyczyn owej – pozostając przy używanej terminologii – przyrodniczej degrengolady, nie można pominąć personaliów. Wszak od pierwszych chwil istnienia PO obecny jej szef organizował polowanie na czarownice i przeprowadzał skuteczne czystki. Nazwiska usuwanych i poniżanych osób są powszechnie znane, więc jest mało sensu przypominać je raz jeszcze. W większości szło właśnie o to, że Tusk dążył do władzy absolutnej, która pozwoliła mu na wrzucenie ładnie brzmiących pryncypiów do najbliższego kosza. I nikt mu w tym nie przeszkadzał. Dlatego właśnie nasiona pozostały tylko nasionami, a właściwie, po tylu latach, zbutwiałym, mało wartym materiałem siewnym.
Zapewne jest w PO sporo osób, dla których osławione już „korzenie” mają znaczenie i chętnie brałyby udział w ich pielęgnacji, ale układność, jakieś idiotyczne pojęcie lojalności, czy wręcz strach i trwoga stoją temu wciąż na przeszkodzie. Jarosław Gowin jest w tych czasach pierwszy, który jawnie się swemu przywódcy przeciwstawia, choć od czasu do czasu wystawia mu bardzo pozytywne opinie. Najnowsze doniesienia mówią, że raczej przedstawi swą kandydaturę w zbliżających się wyborach partyjnych, ale o sukces będzie trudno. Korespondencyjne wybory wśród członków partii, którą Tusk zamienił w armię na państwowym żołdzie, raczej Gowinowi triumfu nie przyniosą. Niegdysiejszy polityczny partner Rokity do żadnych posunięć typu „szacher – macher” nie jest zdolny, więc jego przydatność dla partyjnego ludu jest żadna. Temu ludowi słowa „przydatność państwu” nic nie mówią. Jest świadomość, że tak trzeba gardłować, ale i na tym poprzestać. Partyjny lud wie, że Tusk żąda, ale i Tusk nagradza. Stanowiskami państwowymi i samorządowymi, fuchami, a w ostateczności obietnicami. Tylko potem trzeba wyprzeć się wszystkiego, szczególnie dobrego wzroku, który nawet najogromniejszych przykładów obłudy ujrzeć nie zdoła.
Szkoda mi Jarosława Gowina, bo w innym towarzystwie byłby brylantem. A tym sposobem z Tuskiem się nie wygra. Chyba, że… Chyba, że będzie tracić popularność jeszcze szybciej niż narasta zadłużenie państwa pod nadzorem Rostowskiego. Ale czy to możliwe?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/160514-jaroslaw-gowin-walczy-ma-wielu-sympatykow-ale-przeciwko-niemu-jest-caly-aparat-z-panstwowymi-pieniedzmi
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.