Dlaczego w Polsce nie rozliczono komunizmu? Debata trzech historyków: Chodakiewicz, Płużański, Żebrowski

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. Blogpress
fot. Blogpress

Jakie były przyczyny nierozliczenia w Polsce komunizmu? Na pytanie to w trakcie debaty zorganizowanej przez prawicowe media i wydawnictwa w warszawskim Traffic Clubie, starali się odpowiedzieć trzej historycy: prof. Marek Jan Chodakiewicz, Leszek Żebrowski oraz Tadeusz M. Płużański. Dyskusję poprowadził dziennikarz Michał Karnowski.

Nie było rozliczenia komunistów, bo Zachód tego nie chciał. Plany, żeby rozwalić komunę były wykonywane tak długo, jak długo była administracja prezydenta Reagana. Potem kolejna administracja na czele której stał George Bush senior zajmowała się przede wszystkim zarządzaniem kryzysem. Czynili oni wielki wysiłek, aby utrzymać stabilizację na świecie. Część tej ekipy robiła wszystko, żeby utrzymać ZSRR. Jak działo się coś niepokojącego, to starali się uspokajać i utrwalać władzę ludową

- powiedział prof. Marek Jan Chodakiewicz, analizując geopolityczne tło wydarzeń do jakich doszło w Europie Środkowo-Wschodniej na przełomie lat 80. i 90.

Jak mówił historyk, frakcja filosowiecka w amerykańskiej administracji była na tyle silna, że doprowadziła do umieszczenia w przemówieniu prezydenta Busha wygłoszonym w Kijowie fragmentu apelującego o to, aby „narody ZSRR na nowo zakochały się w Sowietach”.

Mój przyjaciel z departamentu stanu, który zajmował się nierosyjskimi narodowościami w ZSRR złożył wtedy w proteście przeciw temu przemówieniu dymisję i odszedł z rządu. Miał potem problem ze znalezieniem pracy. Republikanie go odstawili. Stracił później dom. Taka była atmosfera w Waszyngtonie

- dodał.

IMG_1790m

W departamencie stanu pod wpływem kontrkulturowej rewolucji lat 60. do władzy doszli ludzie głoszący, że kompromis jest sam w sobie największą wartością. To okazało się zabójcze. W CIA jest podział. Tam jest 85% lewaków, cyników i oportunistów i 15% „oszołomów”. Ja się przyjaźnię z „oszołomami” i „oszołomy” mówili tamtym, że jak się kupi ubecję, to ubecja wcale nie pozostanie kupiona na długo

- wyjaśniał dalej prof. Chodakiewicz.

Polacy mieli około roku na rozliczenie komuny. Jeśli postawiłoby się Zachód przed faktami dokonanymi, nie mógłby nic zrobić

- zaznaczył.

Leszek Żebrowski swoją wypowiedź rozpoczął od przypomnienia, że niektóre środowiska usiłowały wmówić Polakom, że żadnego komunizmu w Polsce w ogóle nie było.

Aleksander Zdzisławowicz Kwaśniewski mówił w 1995 roku, że on nigdy w Polsce nie spotkał komunisty. Józef Oleksy opowiadał że jego praca w KW PZPR polegała na przekładaniu papierków. W nas sączono propagandę, że PRL to był normalny kraj (….) Ja się zgadzam, że Zachód tego nie chciał, ale niepokojące jest to, że nie było nawet poważnej próby dekomunizacji. Byliśmy oszukiwani, że coś się zmieni, ponieważ zostali wybrani ludzie z opozycji. Ci, którzy porobili sobie zdjęcia z Wałęsą mieli być dla nas gwarancją, że te zmiany przynajmniej się rozpoczną, ale oni tego nie chcieli, oni tylko chcieli korzystać z dóbr

- mówił historyk.

Tadeusz Płużański przypominał zaś, jak wielką rolę w tym, co działo się w czasie transformacji odegrała wcześniejsza wymiana elit.

Ci, którzy rządzili po 1944 roku przejęli władzę na trupach polskich elit, polskiej inteligencji. Większość dowódców AK-owskich i NSZ-owskich została wyeliminowana. Kto miał obalać w Polsce komunizm, skoro ich wymordowano? Przy Okrągłym Stole siedziały elity postsowieckie. Do tego dochodził silny aparat propagandowy. Ci, którzy chcieli innej Polski zostali stłamszeni

- podkreślał.

Jeden z twórców junty wojskowej Florian Siwicki został ostatnio pożegnany z asystą wojskową. A o względy gen. Jaruzelskiego rywalizują SLD i Ruch Palikota. Prezydent Bronisław Komorowski zaprasza go jako doradcę ds. bezpieczeństwa

- analizował następnie konsekwencje braku rozliczeń z PRL.

IMG_1815m

Prowadzący dyskusję Michał Karnowski zwrócił jednak uwagę, że być może dyskusja o dekomunizacji jest wciąż przed nami, przypominając, że w RFN społeczeństwo zmierzyło się z pozostałościami nazizmu ponad 20 lat po jego upadku.

Udało się wmówić zwykłym Polakom, że dekomunizacja to zamach na ich życiorysy, że to, iż byli inżynierem czy nauczycielem w PRL oznacza, że ich też ona dotknie. Ten manewr powtórzono w okresie próby przeprowadzenia lustracji

- dodał dziennikarz.

Prof. Chodakiewicz stwierdził natomiast, że to co widzimy obecnie jest kontynuacją władzy katów i ich kolaborantów, w tej chwili już w kolejnym pokoleniu. Zdaniem naukowca, źródła tej sytuacji tkwią w latach 70., kiedy dzieci katów otumaniły „dzieci ofiar” tak bardzo, że „dzieci ofiar” zaczęły jak zaklęte wsłuchiwać się przez lata w „syreni śpiew” „dzieci katów.”

Negacja PRL była odbierana przez ludzi przeciętnych jako próba eksterminacji tego, co oni zbudowali w tamtym czasie, żeby udawać, że było normalnie. W PRL wytresowano nowe elity, elity trwania, a Polsce trzeba elit działania. W tamtych czasach wszędzie była „łapa”. Nawet na wydziale geologii. Promowano prymusów selekcji negatywnej, promowano „antyelity”. Stypendia zagraniczne dostawali ci, którzy byli spolegliwi, albo dawali nadzieję, że się ich uda zmiażdżyć. Hardy dostawał w łeb. Tresowało się niewolników w prosty sposób: ktokolwiek wykazał inicjatywę, był karany. Promowano miernotę

- podkreślał.

IMG_1806m

Leszek Żebrowski zwrócił uwagę, że w dyskusjach o dekomunizacji często zapomina się o sytuacji na prowincji. Tam przedwojenne elity całkowicie nie pozostawiły następców. Opowiedział o tym, jak parę lat temu odwiedził znajomego żołnierza NZW w dawnym województwie ciechanowskim. On siedział 15 lat w więzieniu, w tym czasie władza wychowała jego syna na ORMO-wca. Ten żołnierz był w swojej wsi uznawany za „bandytę”, a nawet ci, którzy tak nie uważali, musieli udawać, że tak sądzą.

Tam ludzie mówią, że od 30 lat nic się nie zmieniło. Tam w komisjach wyborczych, samorządach, lokalnych bankach siedzą ci sami ZSL-owcy, PZPR-owcy

- podkreślił. Dodał jednocześnie, że nadzieją na zmiany jest młode pokolenie.

Ludzie w wieku 20-30 lat radykalizują się i nie patrzą na wystraszonych członków swoich rodzin. Oni mają podstawową przewagę nad pokoleniem ludzi starszych: nie boją się. Jeśli w Polsce nastąpi zmiana, to wyjdzie od nich. To się zacznie tam, przyjdzie do Warszawy i obecną „elitę” wymiecie

- mówił Żebrowski.

Tadeusz Płużański dodał jednak, że nawet w Warszawie można spotkać się z mentalnością podobną do tej z małych miejscowości opanowanych przez postkomunistyczne układy,

Byłem na pogrzebie ubeka, który przesłuchiwał mojego ojca. Potem rozmawiałem z jego żoną i zadałem jej pytanie, czy zdaje sobie sprawę z tego, co jej mąż robił po wojnie. Ona odpowiedziała w krótkich, żołnierskich słowach: „Jeśli pan zadaje takie pytanie, to pan musi być synem bandyty, a my z takimi bandytami po wojnie robiliśmy porządek.” Teraz ona tak mówi, za parę lat dzieci tego zbrodniarza będą wyzywać ofiary swego ojca od bandytów, a potem będą to robić jego wnuki

- zaakcentował, podkreślając, że taką sytuację spowodowało nieuznanie PRL za państwo zbrodnicze.

IMG_1823m

Dziś się ściga funkcjonariuszy aparatu PRL nie za fakt posyłania ludzi do piachu, ale za to, że złamali formalności. To jest jedyny sposób. Jeżeli prawo pozwalałoby wyrywać paznokcie, to wszystko byłoby w porządku, a oni byliby oceniani jako legaliści

- dodał Płużański.

Odnosząc się do tych zjawisk, Leszek Żebrowski przypominał o swoim referacie „Trzy pokolenia ludzi UB”, który wygłosił ponad 20 lat temu na konferencji zorganizowanej w Sejmie przez Antoniego Macierewicza. Analizował w nim powiązania rodzinne czołowych członków „elity” III RP. Jeden z profesorów napadł wówczas na niego, pisząc tekst, w którym cytował zmyślone fragmenty rzekomo pochodzące z jego referatu. Potem przez długi czas historyk ten uciekał na widok Żebrowskiego.

Prof. Chodakiewicz dodawał, że osoby chcące się dowiedzieć czym zajmują się dziś dzieci ubeków, powinny czytać.... nekrologi w „Gazecie Wyborczej”. Potwierdził to Tadeusz Płużański, zdradzając, że owa kolumna w tej gazecie była inspiracją dla powstania wielu jego tekstów o stalinowskich „bestiach”. Chodakiewicz mówił następnie o przenikaniu ludzi dawnego systemu do środowisk opozycyjnych, co jego zdaniem także miało wpływ na nierozliczenie PRL.

Bronek Komorowski zakochał się z wzajemnością w dziewczynie wywodzącej się ze środowiska ubeckiego. Ona wychowana w harcerstwie przez Piotrka Naimskiego i Antoniego Macierewicza przeszła na katolicyzm i bardzo wiele się nauczyła, ale jednocześnie Komorowscy jeździli na działkę na Mazury, tam, gdzie rodzice tej dziewczyny lubili spędzać czas z kolegami-towarzyszami. No i człowiek się przyzwyczaja do drugiego człowieka, szczególnie jak ten drugi człowiek staje się bliski. I w tym momencie już jest inaczej, już się to rozmywa. To rozmycie jest niesamowicie groźne

- zaznaczył prof. Chodakiewicz.

IMG_1850m

Leszek Żebrowski dodawał, że było wiele przypadków, w których funkcjonariusze reżimu PRL ukrywali swą haniebną przeszłość przed rodziną i podał przykład takiej sytuacji.

Jako pracownik Urzędu ds. Kombatantów przesłuchiwałem pewnego „kombatanta”. W przesłuchaniu uczestniczył jego syn, który początkowo krzyczał na mnie: „Ja jestem dyplomatą nowego chowu z naboru ministra Skubiszewskiego i ja sobie nie życzę, żeby pan mojego tatusia męczył”. Jego ojciec służył w NKWD. Był oficerem w punkcie przeładunkowym dla Polaków, a potem nadzorcą w łagrze. Przypomniałem mu to, a także wymieniłem jego sowieckie odznaczenia. Widać było, że syn nic nie wiedział. Jego reakcja była bardzo emocjonalna.

Tadeusz Płużański odnosząc się do tej historii przypomniał inny przykład komunistycznego funkcjonariusza, który przychodził do Urzędu ds. Kombatantów, aby domagać się wyższych uposażeń, odznaczeń i orderów – Stanisława Supruniuka.

On ten order dostał, z rąk córki swojego pracownika z UB – Danuty Huebner z domu Młynarskiej. Co prawda potem mu go odebrano, ale to świadczy o tym, że ci ludzie czuli się zwycięzcami do końca

- podkreślił Płużański.

Kolejny przypadek tego typu przypomniał na koniec dyskusji również prof. Chodakiewicz, potwierdzając jak ubecy tworzą swoje legendy wobec dzieci i wnuków.

W University of Virginia pojawił się chłopak, który dostał doktorat od Grossa w Princeton. No i mama mu opowiadała, jaki świetny był jego dziadek. On do niego jeździł, jak dziadek zajmował się pisaniem książek o generalicji II RP. Jego dziadek mi podpadł, bo napisał lewacki list do „Polityki” i się podpisał, że jest żołnierzem AK. I mówię wtedy Leszkowi, żeby sprawdził, kto to właśnie „wyszedł z lasu”. I on był w AK.... trzy tygodnie, żeby rozpoznać teren, a potem 500 osób posłał do łagru. On był w Smierszu, a potem przeszedł do UB. W ankiecie nie wpisał tego, że był w AK, za co w 1950 roku go prześladowano.... przesuwając do Ministerstwa Handlu Zagranicznego.

Spotkanie zakończył prowadzący je Michał Karnowski, życząc dyskutantom kolejnych udanych publikacji odkrywających prawdę o naszej historii.

Relacja wideo

Relacja: Piotr Mazurek (tekst), Bernard i Margotte (wideo i foto)

P1440353m

IMG_1783m

IMG_1847m

IMG_1837m

IMG_1913m

IMG_1751m

Spotkanie zorganizował capitalbook.p

http://www.blogpress.pl/node/16965

 

Autor

Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych