Gdzie jest granica absurdu przy wyjaśnianiu katastrofy smoleńskiej? Nie ma. Dowiodła tego Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga, uznając – jak podała „Rzeczpospolita” Tomasza Arabskiego za jednego z 401 pokrzywdzonych w śledztwie ws. organizacji lotów do Smoleńska w kwietniu 2010 r. Przypomnijmy – to Tomasz Arabski był ich głównym organizatorem.

Jawi się to jako groteskowe

– skomentował decyzję śledczych mec. Piotr Pszczółkowski, adwokat części rodzin ofiar.

Śledztwo zostało wznowione po tym, jak sąd przychylił się do zażalenia na jego umorzenie. Prokuratorzy mieli wskazać pokrzywdzonych. Uznali za nich wszystkich pasażerów wszystkich samolotów, które leciały 7 i 10 kwietnia do Smoleńska.

Prokuratura bada, czy cywilni urzędnicy z Kancelarii Prezydenta, Premiera, MSZ, MON i ambasady w Moskwie, którzy przygotowywali loty, nie zaniedbali obowiązków. Chodzi m.in. o Tomasza Arabskiego, który jako koordynator lotów nabył jednym z głównych organizatorów wyprawy.

Aż tu nagle został pokrzywdzonym...

Oznacza to, że nie będzie mógł jednocześnie być podejrzanym czy oskarżonym. Chyba że jego wątek zostanie wyłączony z tego postępowania.

Prokuratura ma teraz sprawdzić, czy działania urzędników przygotowujących wizyty, były na szkodę interesu publicznego, a także osób prywatnych. Oznacza to, że każda z 401 osób może składać wnioski dowodowe, mieć wgląd w akta itd. Dopiero po dopuszczeniu pokrzywdzonych do śledztwa prokuratura ma ponownie oceniać, czy doszło do przestępstwa.

Mec. Pszczółkowski nie zostawia suchej nitki na decyzji prokuratury o tak szerokim kręgu pokrzywdzonych:

Nie było to intencją sądu, a prokuratura sprowadziła wytyczne sądu do absurdu. Nie sądzę, by odpowiednim było porównanie zagrożenia abstrakcyjnego, jakim był lot 7 kwietnia, z rzeczywistą katastrofą, która się wydarzyła 10 kwietnia. Sprowadzanie wszystkiego do jednego mianownika jest nieporozumieniem

- powiedział w rozmowie z „Rzeczpospolitą”.

Nie pierwsza i zapewne nie ostatnia to absurdalna decyzja prokuratury w tym śledztwie…

znp, rp.pl