Joachim Brudziński: Propozycja zlikwidowania subwencji dla partii to próba wprowadzenia miękkiego totalitaryzmu. NASZ WYWIAD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP / R. Pietruszka
fot. PAP / R. Pietruszka

wPolityce.pl: Jak pan ocenia pomysł likwidacji subwencji dla partii politycznych? I dlaczego pana zdaniem pojawił się własnie teraz?

Joachim Brudziński (PiS): Sam pomysł odebrania subwencji dla partii politycznych jest pomysłem rozważanym w gabinecie Donalda Tuska od dawna i był taką bomba atomową trzymaną na sytuację dla Platformy poważną. I skoro teraz jest wysuwany, to znaczy, że sytuacja jest poważna. A ze wszystkich instytucji życia publicznego i politycznego (po zapowiedzianym zamiarze przejęcia NIK przez Platformę) Prawo i Sprawiedliwości jest jedyną dużą siłą poza kontrolą obecnej ekipy rządzącej. I to nie jest już tylko wojna między dwiema partiami politycznymi, ale jest to spór o jakość polskiej demokracji, o to, czy my będziemy zmierzać w kierunku miękkiego totalitaryzm.

Po drugie jestem przekonany, że artykuły opisujące nieprawidłowości w finansowaniu PO w "Gazecie Wyborczej", czy "Newsweeku" Tomasza Lisa mają być takim uzasadnieniem dlaczego Donald Tusk będzie likwidował te nieprawidłowości poprzez wylanie dziecka z kąpielą.

Bo nie chodzi o to, że Donald Tusk się rozsierdził, że jego koledzy (zresztą on też) kupowali toskańskie wina po 700 zł za butelkę, tylko chodzi o to, że nikt lepiej od Donalda Tuska nie wie, że jeśli ktoś może mu realnie zagrozić w najbliższych wyborach , to tylko Prawo i Sprawiedliwość. W 2005 roku Donald Tusk bardzo boleśnie się przekonał, że dzięki subwencjom PiS ma możliwości podjęcia skutecznej rywalizacji z PO w trakcie kampanii.

 

No tak, ale jeśli subwencje zostaną zlikwidowane, to nie będzie ich miał ani PiS ani PO. Na czym polega różnica w sytuacji obu partii?

Różnicę można dostrzec przyglądając się jacy donatorzy otaczają Platformę Obywatelską. Są to informacje jawne. Wśród tych, którzy wpłacali na kampanię Platformy Obywatelskiej był również pan Sobiesiak, osoba zamieszana w aferę hazardową. Ja jestem sobie w stanie wyobrazić sytuację powrotu do początku lat 90-tych, o której również Newsweek pisał kiedyś, jak to kasa (w tym tym też "dolce") – trafiały do siedziby KLD w Mariottcie i jak to Donald Tusk wtedy się ulatniał, a kwestie przepływu tych pieniędzy pozostawiał Drzewieckiemu i Schetynie. Były działacz KLD opowiadał o tym dokładnie. Jestem w stanie wyobrazić sobie sytuację jaka miała miejsce w trakcie kampanii Palikota, gdzie po kilkanaście tysięcy złotych wpłacali studenci, bezrobotni, czy emeryci . To, że pieniądze płyną szerokim strumieniem od mniej lub bardziej szemranego biznesu do Platformy Obywatelskiej - nie jest dla mnie żadną tajemnicą. A wiem też, że nawet jeśli nam ktoś by chciał takie pieniądze oferować – nigdy byśmy ich nie przyjęli. Poza tym setki działaczy ulokowanych w różnego rodzaju spółkach, tysiące beneficjentów różnego rodzaju synekur dziś są zainteresowani tym, na czas kampanii z Platformą się dzielić, wpłacając nawet po kilkadziesiąt tysięcy ze swoich pensji. Po to by ratować swoje stołki.

 

Ten pomysł mocno wzburzył koalicjanta Platformy. Ludowcy zarzekają się , że nie wyrażą zgody na taki ruch. Więc pomysł ma chyba małe szanse na realizację...

Przerabialiśmy już wielokrotnie jakim pomagierem Donalda Tuska jest Ruch Palikota i – mówię to z przykrością- ci , którzy również dzięki środkom publicznym pochodzącym z subwencji uzyskiwali swoje bardzo dobre wyniki. Mam u na myśli Zbigniewa Ziobro, Beatę Kempę. Andrzeja Derę, Arkadiusza Mularczyka. To śmieszne i żałosne, że Ci co nie mieli żadnych oporów by wisieć na klamce naszej partii, gdy byli naszymi działaczami i skamleć o dodatkowe wsparcie ich kampanii - stroją się w piórka takich moralizatorów i mówią, żeby odebrać subwencje partiom. Zapewniam, że nie byłoby takiego wyniku Zbigniewa Ziobry, gdyby partia nie nie sfinansowała mu za ciężkie pieniądze setek billboardów, spotów telewizyjnych, czy mejlingu. A dzisiaj Zbigniew Ziobro ze swymi kolegami ramię w ramię z Donaldem Tuskiem chcą powrotu do początku lat 90 tych.

 

To co zrobić, by pieniądze z subwencji nie szły na zakup garniturów, drogie wina czy wynajem boiska? Bo to jednak ma prawo bulwersować!

Zwracam uwagę, że już przy obecnych przepisach ta sprawa mogła ujrzeć światło dzienne. A najlepszym sposobem przeciwdziałania byłoby upublicznienie sprawozdań finansowych – np.żeby partie polityczne na swoich stronach internetowych publikowały wszystkie faktury rozliczane czy to w ramach kampanii czy bieżącego funkcjonowania partii. Czyli pełna jawność.

Rozmawiała Anna Sarzyńska

 

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych