Ppłk Filipkowski: To obraza pamięci AK i jej działań. Ten film to fałsz historyczny". Gorąca debata po emisji serialu "Nasze Matki, nasi ojcowie"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. wPolityce.pl
fot. wPolityce.pl

Rozmawiamy dziś z nowym pokoleniem Niemców, którzy stworzyli film o swoich matkach i ojcach. Z tego punktu widzenia ten film jest bardzo odważny, jest totalnie antynazistowki, o wiele więcej niż antypolski

- powiedział Szewach Weiss na antenie TVP1.

Trzydniowa emisja skandalicznego niemieckiego serialu „Nasze matki, nasi ojcowie”, przekłamującego historię i ukazującego żołnierzy Armii Krajowej, jako antysemitów, została zwieńczona debatą, prowadzoną przez Piotra Kraśkę. W dyskusji wzięli udział prof. Tomasz Szarota - historyk, Polska Akademii Nauk, Szewach Weiss - ocalony z Holocaustu, były ambasador Izraela w Polsce, były przewodniczący Knesetu, były przewodniczący Rady Instytutu Pamięci Yad Vashem, dr Thomas Weber - niemiecki historyk, jeden z konsultantów serialu ZDF. Do dyskusji w drugiej części programu dołączyli Andrzej Godlewski - wicedyrektor TVP1, Piotr Semka - publicysta tygodnika „Do Rzeczy”, Adam Krzemiński - publicysta tygodnika „Polityka”, Gerhard Gnauck (korespondent dziennika „Die Welt“),

Niektóre sceny, zwłaszcza trzeciego odcinka serialu są po prostu skandaliczne. Niemcy są pokazani wielowątkowo. Tymczasem z filmu dowiadujemy się, że to co łączyło Polaków i żołnierzy AK to skrajny antysemityzm

- powiedział na wstępie Piotr Kraśko.

O to, czy z punktu widzenia historyka takie przekłamania są dopuszczalne spytał Thomasa Webera.

Skąd to się wzięło? Czy to nonszalancja twórców czy celowy zabieg?

- spytał Kraśko.


Polaków nie przedstawia się ani w dobrym, ani złym świetle. Bohaterowie zostali pokazani wielowątkowo i to jest naprawdę głębszy przekaz. Postacie drugoplanowe są przedstawione mniej wielowątkowo. Rozumiem reakcję Polaków, ale nie jest to kwestia polsko-niemiecka, lecz problem głównych bohaterów i postaci drugoplanowych. Myślę, że film osiągnął swój cel. Pokazał mianowicie pokazał jak normalni Niemcy, nie naziści czy supernaziści, stają się mordercami na froncie

- odpowiedział Weber.

Kraśko podtrzymywał swoje zdanie, że może by się z tym założeniem można zgodzić, gdyby nie fakt, że wszyscy ukazani w filie Polacy są antysemitami.

Właściwie nie wiem skąd w Niemczech pomysł na holocaust? Wszyscy sa miłymi ludźmi, którzy nie bardzo wierzą w Hitlera, w pewnym momencie przestają wierzyć w tę wojnę. Jeżeli młody Niemiec obejrzy ten film, nie dowie się czym był holocaust, nie dowie się o masowych obozach zagłady, tylko dowie się, że Polak nie miał nic przeciwko mordowaniu Żydów. Obraz wart jest więcej niż tysiące słów. To jest obraz, który będzie miał w głowie Niemiec po obejrzeniu tego filmu

- podkreślił Kraśko.

Weber, wyrażając rzekome zrozumienie, bronił stanowiska, że Polacy przedstawieni są i z dobrej i ze złej strony.

Rozmawiamy dziś z nowym pokoleniem Niemców, którzy stworzyli film o swoich matkach i ojcach. Z tego punktu widzenia ten film jest bardzo odważny, jest totalnie antynazistowki, o wiele więcej niż antypolski

- podkreślił Szewach Weiss, wskazując że zabrakło w filmie właściwej chronologii i proporcji.

Wszystko, co zostało pokazane w tym filmie było, ale nieproporcjonalnie do zagłady, bez zachowania chronologii - Mein Kampf, Hitler, wolne wybory w Niemczech, 40 proc. poparcie dla Hitlera, choć ludzie wiedzieli dokładnie kim on jest, był tam już przecież wyraźny atak przeciwko judeochrześcijańskiej cywilizacji

- przypomniał i dodał:

Niemcy stworzyli systematyczną fabrykę śmierci - to jest chronologia. (...) Antysemityzm w Polsce był, ale nie było fabryki śmierci. Żydzi tutaj żyli. (...) Najważniejsze jest to, że Polska nie współpracowała z Niemcami. Walczyła przeciwko Niemcom. Gdyby nie ta zagłada, w Polsce do dziś żyłoby minimum 4 miliony Żydów.

Prof. Tomasz Szarota stwierdził, że ma bardzo wiele problemów związanych z tym serialem, ale pomysł pokazania go w Polsce uważa za odważny i mądry. Podkreślił, że obejrzenie - zwłaszcza trzeciego odcinka - było z pewnością dla wielu Polaków czymś bardzo bolesnym.

Mocne światło na całą sprawę rzuciła wyemitowana w studio rozmowa z konsultantem filmu - prof. Juliusem Schoepsem, dyrektorem Centrum Studiów Europejsko-Żydowskich im. Mojżesza Mendelssohna na Uniwersytecie w Poczdamie. Podobnie, jak jego kolega obecny w studio, twierdził, że pokazano Polaków prawdziwie i obiektywnie.

W łonie Armii Krajowej były grupy antysemickie i to nic nowego. Ale były też dobre ugrupowania, lewicowe, które pomagały Żydom

- powiedział.

Mamy do czynienia z fabularyzacją historii w czasach narodowego socjalizmu. Nie do podważenia jest że odpowiedzialność ponoszą Niemcy. Nie chciałbym tego negować. Ale istniał - także w Polsce - antysemityzm. Nie muszę przypominać Jedwabnego czy Kielc. O tym przecież wszyscy wiemy. Ale to jest historia, a tutaj mamy do czynienia z filmem fabularnym, nie dokumentalnym.

- powiedział profesor i uznał strach Polaków, za to że Polska zostanie uznana za współodpowiedzialną za holokaust, za niedorzeczny.

Jestem Żydem i niemieckim obywatelem i prawdopodobnie przez to mam trochę inny kąt widzenia na te wydarzenia, niż ktoś kto nie jest Żydem

- stwierdził Schoeps.

Na te ostatnie słowa zwrócił silnie uwagę Szewach Weiss.

Profesor powiedział, że jest Żydem. Ja też jestem Żydem. Z punktu widzenia żydowskiego jest trochę inne podejście do tych spraw. (...)

Zwracam się do młodych Niemców - do synów, do córek, do wnuków. Dajcie nam prowadzić ten dialog polsko-żydowski. Nam, dzisiaj z demokratyczną Polską, humanistyczną. Z Polską, w której bycie antysemitą to hańba.

- zaapelował Weiss, wskazując że Niemcy chcą podzielić się swoją hańbą z innymi narodami.

Profesor Szarota podkreślił, że nie bez znaczenia jest fakt, że konsultantem filmu jest Żyd, który zaakceptował taki antysemickie wątki.

On nie rozumie podstawowej rzeczy - że ten film powiela stereotyp

- powiedział prof. Szarota, na co Szewach Weiss odparł:

Panie profesorze, on rozumie doskonale. Nieprzypadkowo jest konsultantem. On jest Żydem, który żyje w Niemczech. To ma znaczenie.

Thomas Weber stwierdził, że problemem jest brak odpowiedniej wiedzy zarówno w Niemczech, jak i w Polsce. Zaapelował przy tym, by powołać "komisję ds. prawdy, gdzie poszczególne narody mogłyby przedstawić swoją wersję historii komisji, ale też i sobie nawzajem".

Pomysł takiego historycznego relatywizmu skrytykował prof. Szarota:

Z tego co pan powiedział wynikałoby, że w Polsce ma się taką wizję przeszłości, w Niemczech inną i jest zrozumiałe, że są dwie wersje. Znam wypowiedzi pana kolegów Niemców, którzy wypowiadają się na temat tego filmu równie krytycznie jak ja i nie dotyczy to tylko wątku polskiego antysemityzmu.

Największą niekonsekwencją tego filmu jest to, że się zaczyna w 1941 roku. Bardzo chciałbym zobaczyć uczciwy film niemiecki, który pokaże entuzjazm tych pięciu bohaterów, którzy się cieszą z wkraczania Wermachtu do Paryża

- powiedział prof. Szarota.

Gauck bronił się, że celem filmu było to, żeby pokazać tych Niemców, którzy podchodzili mniej ideologicznie do tych wydarzeń.

Do dyskusji w drugiej części programu dołączyli publicyści: Andrzej Godlewski – wicedyrektor TVP1, Piotr Semka – publicysta tygodnika "Do Rzeczy", Adam Krzemiński – publicysta tygodnika "Polityka", Gerhard Gnauck – korespondent dziennika "Die Welt". Wśród gości był też ppłk Tadeusz Filipkowski ze Światowego Związku Żołnierzy AK.

Zapytany o to jak przyjął ten trzeci odcinek i opowieść o ludziach, z którymi walczył, odpowiedział:

To obraza pamięci Armii Krajowej i jej działań, która była przecież częścią sił zbrojnych państwa polskiego, powstałą w konspiracji. Była częścią wojska polskiego. Formacją, podlegającą dyscyplinie wojskowej, wyszkoloną i działającą w obronie i walce o wolność Rzeczpospolitej. Potraktowaliśmy ten film jako fałsz historyczny. Jeżeli ktoś mi powie, że w AK byli antysemici, powiem tak. Ale jeżeli ktoś mi powie, że Armia Krajowa był antysemicka to będziemy wszyscy gorąco protestować. Nie było ani jednego rozkazu potępiającego Żydów. Nie było ani jednego wypadku likwidacji kogoś w oddziale partyzanckim, dlatego że był Żydem. Były liczne przypadki pomocy - Żegota i różne oddziały, które udzielały pomocy naszym współobywatelom żydowskim.

Gauck przyznał, że można mieć zastrzeżenia do tego filmu i były takie nawet w Niemczech, choć nie do trzeciej części, bo Polska jest tutaj wątkiem dodatkowym, ale do ogólnej koncepcji.

Obraz w Niemczech był o wiele bardziej zróżnicowany i film nie był aż tak wychwalany. (...) Przedstawiamy naszych ojców czy dziadków tak, jak chcielibyśmy ich widzieć. Nie było widać jak oni wrastają w ten hitlerowski system

- powiedział. 

Krzemiński wskazał że film jest rodzajem psychodramy, pogodzenia pokoleń. Dobrze dobrana obsada, przesłania jego mielizny. Nie zgodził się jednak w kwestii wątku polskiego. Stwierdził, że ZDF zrozumiała przed emisją, że popełniła błąd i dlatego ukazał się na antenie dokument o polskiej wiosce spalonej za ukrywanie Żydów. W jednym z wywiadów producenci podobno przyznali - jak przypomniał Krzemiński - że wątek polski był zapchajdziurą, bo w ostatniej chwili zmieniono scenariusz.

Zdumiewająco wypadła argumentacja dyrektora TVP 1, który twierdził, że wątek polski nie został przekłamany celowo, lecz był wynikiem nagłej konieczności zmiany scenariusza, z uwagi na brak pieniędzy.

Argumentację tę trafnie odparł płk Filipkowski:

Mówią panowie że zabrakło pieniędzy, ale 15 mln euro wydała państwowa telewizja niemiecka, czyli nie była to byle pokątna, prywatna stacja, która robi to, co chce, ale oficjalna telewizja niemiecka. Stanowisko jest więc stanowiskiem oficjalnym

- powiedział.

Nie mamy tu do czynienia ze zwykłym filmem fabularnym, lecz z wydarzeniem, które będzie kształtowało opinie o wojnie, o roli Niemców i naszej w całym świecie.

Film sprzedano do kilkudziesięciu krajów. Pójdzie w tej formie, z taką zakłamaną historią i z taką głęboką, niepełną prawdą o Niemczech.

Piotr Semka wskazał, że film przywołuje na nowo stereotyp dzikiego wschodu. Bohaterowie niemcy są pełnokrwistymi postaciami, którzy kochają, żyją i mają dylematy, a po drugiej jest szara masa słowiańska.

Telewizja ZDF jest telewizją państwową. Przestrzega się w niej ściśle założeń statutowych. Przekłamania wątków polskich świadczą, zdaniem Semki, o zmianie widzenia Polaków.

Szewach Weiss również podkreślał, że film jest niebezpieczny, ponieważ niesie przekłamania dla kolejnych pokoleń.

Dlaczego do tego kontekstu dają Polskę, dlaczego nie Norwegię, która współpracowała? Dlaczego nie Holandię? To jest niemiecki kompleks antypolski. Związany jest z tym, że Niemcy mają w Polsce mapę zagłady. Ich hańba jest związana z polską ziemią

- stwierdził.


Cały program na stronach TVP.

mall

 

 

--------------------------------------------------------------------------------------------

---------------------------------------------------------------------------------------

Warto kupić tę książkę!

"Niemieckie Miejsca Zagłady w Polsce "(Książka dostępna w wersji polskiej,niemieckiej,hiszpańsakiej oraz hebrajskiej)

Opracowanie Zbiorowe

Auschwitz, Bełżec, Sobibór, Treblinka, Majdanek, Chełmno nad Nerem – tym miejscom zagłady poświęcona jest nasza publikacja.

Zdjęcia: archiwalne i współczesne kilku autorów, tekst: Jacek Lachendro, Robert Kuwałek, Marek Bem, Edward Kopówka, Janina Kiełboń, Łucja Pawlicka-Nowak, 110 zdjęć w 6 rozdziałach.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych