Bo Niemcy, jak uczy serial "Nasze matki, nasi ojcowie", nawet jeśli mordują, to zawsze z przykrością. To naprawdę wrażliwi ludzie

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Tak, wiem, główne danie dopiero przed nami. Pierwszy odcinek niemieckiego serialu "Nasze matki, nasi ojcowie" jaki zafundowała nam z dumą TVP w poniedziałkowy wieczór, zaledwie sygnalizuje dalsze wątki. Bazując na zapowiedziach możemy się domyślać, że kochany przez niemieckich przyjaciół młody Żyd dopiero w Polsce, po ucieczce z transportu na bliżej nieokreślony Wschód, spotka się z prawdziwym antysemityzmem. To przed nami.

A co już pokazano? Wystarczająco dużo bym zastanawiał się co by na to powiedziały NASZE  matki i NASI ojcowie. A precyzyjniej, bez tej poetyckości, nasze babcie i nasi dziadkowie? Na przykład moi dziadkowie? Miałem to szczęście, że odeszli tuż na progu mojej dorosłości. Sporo jednak wiedzy udało się im przekazać.

I tak ze zdziwieniem popatrzyliby na kadry sielskiego życia w Niemczech "przed wojną" - w czerwcu 1941 roku. To nieprawdopodobne, ale dokładnie tak to przedstawiono. Wojna zaczyna się w tym obrazie wraz z atakiem na Sowiety. Jakiegoś ataku na Polskę ledwie można się domyślać, jeden z żołnierzy "sprawdził się" wtedy i rodzina może być z niego dumna. Mój dziadek i moja babcia pokiwaliby głowami - pobrali się w ostatnich dokładnie dniach sierpnia 1939 roku i całe ich życie, aż do śmierci, przebiegało w cieniu niemieckiej makabry zafundowanej Polakom i jej skutków.

Moi dziadkowie nie mogliby też pewnie wyjść ze zdumienia oglądając jak bardzo Niemcami wstrząsają wyrzuty sumienia, jak bardzo wrażliwi to ludzie. Oto młoda Niemka błyskawicznie wydaje na śmierć ukraińską lekarkę w której rozpoznała Żydówkę - i łezka się jej w oku zakręciła w ostatniej chwili. No, ale wydała. Młody bohater, jeden z paczki przyjaciół których historię opowiada serial, musi zastrzelić sowieckiego jeńca, ale jest mu naprawdę przykro. No, ale strzela. A więc generalnie niemieckie matki i niemieccy ojcowie popełniają czasem zło, ale zawsze z przykrością.

Odwrotnie niż rasy niższe. Tacy Ukraińcy z niemieckiej formacji pomocniczej, którzy wyganiają gdzieś na Wschodzie Żydów z domów, dzieci i starców, to jakaś bezosobowa masa, bez uczuć, bez refleksji, no zwierzęta! Jakiż kontrast z młodym niemieckim żołnierzem, który każe jednemu z Ukraińców puścić małą żydowską dziewczynkę. Puszcza w końcu ten zezwierzęcony potwór! Niestety, inny uparty esesman ją natychmiast zabija. Ale, ale, nie osądzajmy za łatwo! Bo ów zabójca, ocierając chwilę potem krew dziewczynki z policzka przyznaje, że nie jest mu łatwo, że on też ma ludzkie uczucia. No, ale wiecie, żydowska krew musi być wymazana z powierzchni ziemi...

Tak, moi przodkowie byliby tym wszystkim bardzo zdziwieni. Bo w ich wspomnieniach, ale i w tym co widziało całe ich pokolenie, nazizm nie był żadnym zewnętrznym wobec Niemców zjawiskiem. Nie, to było jedno i to samo. A 99 procent napotkanych Niemców mordowało z przyjemnością i pełnymi garściami brało to, co uważali za przynależne sobie, rasie panów.

Ach, naiwny był mój dziadek, że jako polski nauczyciel, inteligent, doskonale wyczuł zagrożenie i przeniósł się z Wielkopolski do dalekiej rodziny, udając tam prostego krawca. Naiwny. Trzeba było pójść do Niemców i szczerze porozmawiać, jak człowiek wrażliwy z człowiekiem wrażliwym. Pewnie by go zastrzelili jak tysiące polskich inteligentów w Palmirach, zamęczyli jak dziesiątki tysięcy w Auschwitz, ale przecież byłoby im przykro. Bo Niemcy, proszę państwa, jak uczy serial "Nasze matki, nasi ojcowie", nawet jeśli mordują, to zawsze z przykrością. To naprawdę wrażliwi ludzie.

***

PS1. Wszystko wskazuje, że tym serialem Niemcy dołożyli porządny kawał muru do budowli "nowej" pamięci o II Wojnie Światowej jaką wznoszą od lat. I Telewizja Polska, emitując go, ma w tym spory udział. Także dlatego, że umożliwia spokojne rozpowszechnianie go na całym świecie. Jeśli pojawią się protesty, wszyscy usłyszą: o co chodzi, puściła go nawet TVP...

PS2: O serialu tym, po dwukrotnym obejrzeniu całości, pisze poruszająco Mariusz Pilis w najnowszym wydaniu "Sieci". Polecam serdecznie, to tekst, który trzeba nie tylko przeczytać, ale i zachować!

Autor

Nowy portal informacyjny telewizji wPolsce24.tv Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych