Jeśli ktoś sądzi, że damy się odstawić do lamusa historii, ten grubo się myli
- zapowiedziała Erika Steinbach, gdy w 1998 r. obejmowała przewodnictwo w Związku Wypędzonych (BdV). Jak powiedziała, tak zrobiła: na trzy miesiące przed wrześniowymi wyborami do Bundestagu kanclerz Angela Merkel wykonała ukłon w stronę wysiedleńców - wzięła udział w uroczystości rozpoczęcia budowy muzeum, które ma po wsze czasy upamiętnić powojenny niemiecki exodus i nie tylko… Początkowo Steinbach domagała się jedynie wzniesienia w Berlinie „pomnika wypędzonych”, ale wpadła na lepszy pomysł; jak nie patrzeć, muzeum to coś więcej niż jakaś tam rzeźba.
Jak szepce się po parlamentarnych kątach, Merkel nie mogła nie wziąć udziału w tej uroczystości, wszak wypędzeni stanowią niby sporą część elektoratu CDU/CSU. Jak sporą? O tym cicho sza! Piszę „niby”, bo: po pierwsze, zarząd BdV sprzyja tym, którzy realizują dezyderaty jego związku. Tak dla przypomnienia, pamiętam ostre tarcia między tym środowiskiem i chadeckim kanclerzem Helmutem Kohlem, który nigdy nie zdecydował się na uczestnictwo w zjazdach ziomkostw. Uczynił to natomiast szef czerwono-zielonego rządu koalicji SPD-Zielonych, socjaldemokrata Gerhard Schröder… Po drugie, w uporządkowanych Niemczech nikt nie wie, ilu członków liczą organizacje wysiedleńców - rozbieżność danych jest ogromna, bo od 25 tys., jak utrzymują niektórzy naukowcy, np. znawca niemieckiej przeszłości w tym BdV, historyk i dziennikarz Erich Später, po „od 1,5 do 2 mln”, co mruczą pod nosem sami działacze związku dla podkreślenia swego znaczenia.
Mogłoby się wydawać, że z czasem liczba ta będzie maleć, ludzie przecież nie żyją wiecznie, ale - nic z tego, w RFN „wypędzenie” jest dziedziczne, do organizacji wysiedleńczych mogą należeć dzieci, wnuki, prawnuki i prapraprawnuki wysiedleńców, a także imigranci ekonomiczni, którzy z własnej woli przybyli w ostatnich latach do RFN. Co mówi samo za siebie, w 1995 r. na wsparcie działalności BdV i wchodzących w jego skład organizacji wydano z budżetu 3,5 mln marek, a w 2009 r. ich fundusz wyasygnowany z państwowej kasy przekroczył 16 mln euro, czyli wzrósł aż dziesięciokrotnie.
Czym zatem jest Związek Wypędzonych? Jest quasipartią i parawanem dla tych oficjalnych partii, które w swych kontrowersyjnych poczynania zawsze mogą zasłonić się przed wewnętrzną krytyką (bo i taka istnieje) oraz protestami zagranicy argumentem, iż muszą uwzględniać głosy obywateli, gdyż w razie porażki wyborczej rządzących może być jeszcze gorzej. Nie da się ukryć, choć na uroczystości rozpoczęcia budowy muzeum wypędzonych, aby nie drażnić obserwatorów zza granicy, nie przewidziano zabrania głosu przez „zawodową wypędzoną” Erikę Steinbach, urodzoną notabene w okupowanej, polskiej Rumii, to może ona mówić o wręcz historycznym sukcesie.
Sukces jest wieloraki: w Polsce nie mówi się już i nie używa nawet w mediach określenia „wysiedleńcy”, lecz przejęte od Niemców: „wypędzeni”. Choć ich liczbę „do 14 mln” - jak przypomniała kanclerz Merkel na okolicznościowej fecie w Deutschlandhaus - nie potwierdza żadne miarodajne, naukowe i historyczne źródło, powielają ją także polscy tzw. dziennikarze. Na kwestię gumowego pojęcia „wypędzeni” oraz rozciągania go na uciekinierów zwrócił uwagę akurat nie polski, lecz niemiecki moderator Deutschlandradio, który w rozmowie z Manfredem Kittelem, dyrektorem muzealnej fundacji („Ucieczka-Wypędzenie-Pojednanie”), spytał m.in. o to, ilu tak naprawdę było tych ostatnich. Odpowiedź brzmiała:
Istotnie, termin „wypędzenie” w parze z „ucieczką” jest bardzo, ale to bardzo niemieckim pojęciem, które ukształtowało się u nas i przyjęło w powszechnym obiegu. Trzeba jednak przy tym zaznaczyć, że (…) w kontekście realnych, historycznych zdarzeń „mocne rozróżnianie” uciekinierów i wypędzonych jest niekoniecznie właściwe. Przecież wielu uciekinierów, którzy najpierw w przeważającej mierze zbiegli przed Armią Czerwoną i wojennymi wydarzeniami, później ochoczo wróciłoby w rodzinne strony na wschód od Odry i Nysy, co nie było już niemożliwe, co im udaremniono. Tym samym, także z czterech milionów ludzi, którzy byli uciekinierami, stało się - że tak powiem - w drugim rzucie wypędzonymi, najpóźniej w chwili zaryglowania mostów na Odrze i Nysie.
Odnośnie do niemieckiego pojęcia „wypędzenia”, dyrektor Kittel podsumował:
Istnieje nowy atlas na temat wypędzenia i przymusowej migracji, w którym „wypędzenie” jest używane także po polsku. A więc i pod tym względem coś się zmienia.
Fakt, bez wątpienia „coś“ się zmienia. Mówiąc w skrócie, oto niemieccy sprawcy, jako ofiary wyciągają ręce do pojednania. Erika Steinbach, która sprzeciwiła się uznaniu granicy z Polską, a której de facto BdV nie uznał do dziś (po podpisaniu przez zjednoczone Niemcy i wolną Polskę traktatu granicznego, związek na zjeździe w Berlinie odrzucił ów układ), występuje dziś jako gołębica z gałązką oliwną w dziobie.
Chapeau bas, Frau Steinbach! Gratuluję sukcesu! Berlin zdobyty! Muzeum będzie! Ekspozycja o wypędzeniu niemieckich sprawców wojennej hekatomby tuż obok zdjęć mordowanej i wygnanej przez nich wcześniej ludności - także! Koniec z końcem, to ofiary i to ofiary... Pamięć o wypędzonych przetrwa na wieki-wieków-amen. BdV nie dał się odstawić do lamusa historii. Jak podkreśliła kanclerz Merkel na budowie muzeum powstającego z Pani inicjatywy, „Ucieczka i wypędzenie są wielkim cierpieniem i wielkim bezprawiem”. Wprawdzie na razie Bundestag odrzucił Pani postulat dotyczący wprowadzenia do ogólnoniemieckiego kalendarza „święta wypędzonych”, ale za to zobowiązał kanclerz Merkel do podjęcia działań w ONZ na rzecz upamiętnienia ofiar wypędzeń w ramach przypadającego na 20 czerwca Światowego Dnia Uchodźcy. A to już nie tylko Berlin, to już wielkie forum międzynarodowe... Jeszcze raz gratuluję! Mam tylko małą prośbę, tak po starej znajomości, czy zechce Pani w ramach dobrosąsiedzkich stosunków przyjąć naszych dyplomatołków na naukę skuteczności?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/159857-piotr-cywinski-dla-wpolityce-frau-steinbach-gratuluje-sukcesu-i-mam-prosbe-czy-zechce-pani-przyjac-naszych-dyplomatolkow-na-nauke-skutecznosci
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.