Partia rządząca zmieni nawet definicję dawno ustalonych rzeczy, aby tylko postawić na swoim. Ostatnią ofiarą jej politycznego cwaniactwa jest termin początku wakacji

Szef Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Jan Dworak złożył kilka miesięcy temu obietnicę, że konkurs o miejsce ma multipleksie cyfrowym rozstrzygnie się do wakacji. Dworak jak zwykle okazał się figlarzem, bo owszem do wakacji, ale jak dodał wczoraj... parlamentarnych. A te, jak wiadomo, zaczynają się miesiąc później od wakacji, które wszyscy kojarzą.

Jak podał „Nasz Dziennik”, jeszcze w środę Katarzyna Twardowska - rzeczniczka prasowa KRRiT informowała, że konkurs, w którym startuje Telewizja Trwam, rozstrzygnie się do wakacji. Z nieoficjalnych informacji, do których dotarł „ND” wynikało, że taką datą miał być 25 czerwca, czyli dzień ostatniego posiedzenia KRRiT w czerwcu.

Gdy jednak wczoraj posłowie z Komisji Kultury i Środków Przekazu debatowali nad sprawozdaniem rocznym Rady Dworak ni z gruszki, ni z pietruszki rzekł:

Podtrzymuję opinię, że to postępowanie (w sprawie multipleksu – przyp. red.) będzie zakończone przed wakacjami parlamentarnymi.

Posłowie opozycji nie kryli zdumienia tą nową definicją terminu „początku wakacji”.

A niepotrzebnie, bo mieli czas od 2007 r. na przyzwyczajenie się, z kim mają do czynienia.

Powinni poważnie brać pod uwagę, że jeśli Donald Tusk, albo ktoś z jego boiska obieca, że coś zrobi do końca roku, to tak naprawdę może mieć na myśli koniec roku prawosławnego. Do obietnic funkcjonariuszy partii rządzącej warto też podchodzić uzbrojonym na wszelki wypadek w wiedzę, kiedy kończy się np. chiński rok. W 2014 na przykład - 31 stycznia.

Slaw/ "Nasz Dziennik"