Sondaże opinii społecznej są dla nowej przewodniej siły narodu coraz bardziej denerwujące. Coraz łatwiej i coraz częściej wydostają się stamtąd piski i kwiki oznaczające nie tylko wewnętrzne bijatyki, ale głównie strach przed odebraniem, nie bójmy się tego słowa, koryta.
I to zagrożenie będzie decydować o najbliższej taktyce partii, która miała być ponoć obywatelską. Dlatego wszelkie przepowiednie o prędkiej klęsce tej całkowicie bezideowej i pozbawionej wszelkich moralnych hamulców władzy, są jednak przedwczesne i zbyt optymistyczne. Tacy przebierańcy padną na pewno, ale przy okazji swego upadku narobią jeszcze państwu, czyli nam sporo szkody. To są politycy działający co prawda bez talentów, ale przede wszystkim bez najmniejszych skrupułów i bez jakiejkolwiek wizji przyszłości.
Można być pewnym, że rozmaitych prowokacji w najbliższych miesiącach nie zabraknie. Będą podrzucane fałszywe oskarżenia, wyciągane preparowane dokumenty, pojawią się nagle nowi świadkowie spraw dawno przez prokuraturę rozstrzygniętych i inne podobnej wartości „papiery”. Słowo w tym towarzystwie nie znaczy nic, na co istnieją przecież liczne dowodu. Czy pamięta jeszcze ktoś zaklęcia Bronisława Komorowskiego? Jeszcze nie prezydenta, ale już ministra. Wszak publicznie obiecał, że jeśli Romuald Szeremietiew zostanie uniewinniony, on – Bronisław Komorowski właśnie, natychmiast zrezygnuje z życia politycznego. Opluto, znieważono jednego z najodważniejszych ludzi walczących z komuną i uczynił to człowiek ponoć z tego samego politycznego obozu. I co? To, co widać.
Czy słowa Donalda Tuska, wypowiadane często nawet zagranicą, przeciwko urzędującemu prezydentowi RP, nie należycie charakteryzują obóz Tuska? A jego obietnice, że gdy tylko pojawi się rosyjski raport w sprawie Smoleńska, a będą ku temu powody – rząd natychmiast odwoła się od jego treści? Przecież premier musiał wiedzieć, że przyjmując tryb, na który się zgodził, żadne odwołanie w grę nie wchodzi. Albo więc nie miał pojęcia o czym mówi, albo kłamał w żywe oczy. Każdy może wybrać tę część odpowiedzi, jaka mu w tej sprawie odpowiada.
Marszałkowi Borusewiczowi warto przypomnieć zdanie „Jakie powstanie, takie obchody”. To o Powstaniu Styczniowym. Czy to kimś wstrząsnęło? Kimś z tego towarzystwa, oczywiście… A minister Sikorski? Wrzeszczy najpierw na całą Europę, że bałtycka rura, to nowy pakt Ribbentrop – Mołotow, a później obraca te słowa w żart i udaje najlepszego przyjaciela zarówno ministra spraw zagranicznych Niemiec, jak i Rosji. O słowach Ewy Kopacz pewnie nie warto już wspominać, bo to – nawet w tym zestawie - przypadek tak odrażający i obrzydliwy, że uwłacza wszystkiemu, co polskie.
To tylko przykłady z życia najważniejszych osób dzisiejszej sfery. Przypominam je po to, aby uzmysłowić, że stan zagrożenia wyzwoli u nich postępki jeszcze bardziej cuchnące. Stać ich na pewno na dużo więcej, ale każde draństwo znajdzie w końcu należyty osąd. To pewne i dlatego nie trzeba się niecierpliwić, bo pośpiech najczęściej wyklucza rozwagę. Dlatego spokojnie, ale nie z bronią u nogi. Czynić swoje. Jak choćby prof. Piotr Gliński. Nie zostawiajmy takich indywidualności w osamotnieniu. Wówczas Niesiołowskim nie starczy śliny, a Godsonom przybędzie odwagi, bo chyba Gałczyński miał rację – „Gdy wieje wiatr historii, ludziom, jak pięknym ptakom rosną skrzydła, natomiast trzęsą się portki pętakom”. Akurat mija 60 lat od napisania tej balladki, więc kopa. I już.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/159700-wiatr-wieje-portki-sie-trzesa-ale-jeszcze-calkiem-nie-spadly-cierpliwosci-i-odwagi
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.