Rokita w TVN24: "Jestem pierwszą osobą, która została skazana za zbrodnie stanu wojennego, tyle tylko, że ja broniłem ofiar..."

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. tvn24 / wPolityce.pl
fot. tvn24 / wPolityce.pl

Jarosław Kaczyński raczej jest nastawiony na to, żeby zadośćuczynić pohańbionej pamięci swego brata, a nie zemście. Pamięć Lecha Kaczyńskiego faktycznie została w Polsce pohańbiona dość brutalnie

- mówił Jan Rokita, który był gościem "Faktów po Faktach" w TVN24.Zdecydowana część rozmowy dotyczyła wyroku i politycznego i sądowego na byłym pośle PO.


Na początku rozmowy, Kamil Durczok zapytał Jana Rokitę o Włochy, w których obecnie przebywa – podoba się panu w Perugii – dopytywał?

Ja we Włoszech się czuję bardzo dobrze, mam tu wielu przyjaciół dobrze mi się tu pisze pracuje...

- odpowiedział Rokita

Dalej już nie było tak sielsko, dziennikarz zapytał , czy Rokita zamierza wykonać wyrok sądu w sprawie Konrada Kornatowskiego

Nie nie, skąd. Komornik go wykonuje za mnie, trudno wykonywać takie wyroki

– odparł był polityk PO. I szybko przeszedł do oceny werdyktu wydanego przez sąd:

Wydaje mi się że to jest postawienie sprawy na głowie. Jeżeli ja mam przeprosić Kornatowskiego za to, że on jest współodpowiedzialny za to co prokuratura robiła w latach 80 to można powiedzieć, że Michnik powinien przeprosić Kiszczaka za swój list, a Wałęsa powinien wypłacać odszkodowania Jaruzelskiemu.

Rokita podkreślił, że jest zdumiony wyrokiem bo po raz pierwszy dochodzi w Polsce do sytuacji, że  to ktoś kto bronił ofiar stanu wojennego musi przepraszać i płacić karę na rzecz jednego ze sprawców zbrodni z tamtego okresu.

Ja jestem pierwszą osobą która ma zapłacić znacznie więcej niż to co przekracza mój dobytek człowiekowi, którego Sejm uznał za winnego nadużyć w stanie wojennym. Ta sprawa jest bezsporna – i ustalona przez Sejm.  Jest obszerny materiał, rzecz nie podlega wątpliwość  Tadeusz Wądołowski był zabity na komisariacie, są na to dowody, że go tam katowano. Kornatowski tak przesłuchiwał biegłego, żeby ten stwierdził, że ślady krwi nastąpiły w wyniku zawału serca.

- mówił na antenie TVN24 Jan Maria Rokita.

Były członek komisji śledczej badającej aferę Rywina przyznał również, że nie pojmuje jak ktoś taki jak Konrad Kornatowski mógł zostać Komendantem Głównym Policji już w wolnej Polsce.

Ja czuje się obowiązany do tego żeby być strażnikiem tamtych ustaleń sejmu to wszystko poszło w zapomnienie. Ludzie, których Sejm uznał że nie powinni pełnić funkcji publicznych awansowano a jeden został o dziwo szefem policji...

Później ze strony Durczoka padło pytanie, czy Rokita zamierza wracać do kraju. Polityk stwierdził jednak, że to mało prawdopodobne pod obecnymi rządami...

Jestem w trudnej sytuacji życiowej, jestem pierwszą osobą która będzie płaciła za zbrodnie stanu wojennego nikt za to dotąd nie płacił to jest miarą absurdu, w którym żyjemy. Ja się przed tymi nie obronię nie mam majątku więc nie zapłacę, to co zarobiłem zostanie mi zabranie dla Kornatowskiego. Albo znajdę pracę na czarno, bo jak trzeba jeść i zapłacić to trzeba znaleźć pracę na czarno -  pan w takiej sytuacji tez by musiał tak zrobić albo będę musiał szukać miejsca poza granicami polski, gdzie rzeczywistość prawna mnie nie dosięgnie. Komornik jeszcze nie wdarł się do mojego mieszkania, ale niedługo może przyjść i mi zabrać komputer i księgozbiór. Ten wyrok skazuje mnie na wykluczenie społeczne. Nie wiem co zrobię.

Dziennikarz TVN24 wyraźnie nie był zadowolony z tej odpowiedzi i nie krył zdziwienia, dlaczego Rokita mówi, że nie wróci do Polski dopóki przy władzy pozostaje Donald Tusk. Polityk odpowiedział bardzo emocjonalnie:

Pyta pan człowieka który został napadnięty na drodze, co on dalej chce zrobić, kiedy on leży na ziemi a rabusie chcą go jeszcze bardziej obrabować. Nie wiem co zrobię...

Później zaczęły się pytania o zasadność wyroku sądu i próby dotarcia do poczucia praworządności Jana Rokity, Durczak apelował do byłego posła PO i powoływał się na jego zasady i szacunek dla instytucji państwa. Polityk nie zamierzał jednak wycofywać się ze swojego stwierdzenia, że wyrok wydany w jego sprawie nie został wydany przez w pełni niezawisły sąd:

To nie był niezawisły sąd jakby pan był na rozprawie to by pan to wiedział nie pozwolono mi zadać żądnego pytania, zostały uchylone, przypisano mi fikcyjne zarzuty, które sformułował Kornatowski nie pozwolono mi zadać żadnego pytania, sąd wziął mechanicznie wszystkie zarzuty i wydał wyrok więc niech mi pan nie mówi że to jest wymiar sprawiedliwości. Ten sąd był w zmowie to nie ulega najmniejszej wątpliwości. Nic tutaj więcej się nie da powiedzieć. Niesprawiedliwy wyrok – Rokita ma być pierwszą ukaraną osobą, rozumiem że to ja wprowadziłem Stan wojenny i mam za to teraz płacić.

Mimo tego krzywdzącego wyroku, Rokita przyznał, że nie żałuje tego, że w latach 90. bronił ofiar stanu wojennego:

Stanąłem nie werbalnie ale czynnie w imieniu ofiar stanu wojennego w latach 90 – z punktu mojego komfortu to był błąd tego nie należało robić, wtedy miało by się zapewnioną komfortową stałość.Al e nie  żałuję tego, jakoś sobie poradzę w życiu choć ono zapowiada się niełatwo. Egzekucja na mnie będzie dokonywana do końca życia. To jest wymiar niesprawiedliwości

- mówił Rokita w Faktach po Faktach, dodał też że nie zamierza wycofać swoich słów o Kornatowskim:

To co zostało przeze mnie powiedziane wtedy o Kornatowskim to jest najłagodniejsza wersja tego co można było o nim powiedzieć, Sejm powiedział w latach 90 – to jest człowiek który nie powinien zajmować żadnych państwowych stanowisk, kilka lat później został komendantem policji.

Polityk podkreślił też, że jest mocno zdziwiony całym zamieszaniem wokół siebie, szczególnie zaskoczyło go to, że w jednej chwili zbiegło się kilka spraw – m.in. wyrok i zamieszanie związane ze skreśleniem go z listy PO za niepłacenie składek:

Państwo po 6 latach mojego niezainteresowania polityką, zaczęło się mną interesować Te 2 rzeczy się ze sobą zbiegły i to wywołuje moje zdziwienie. Od lat nie przeszkadzało nikomu, że Rokita składek nie płaci – teraz go wyrzucają,  6 lat nie przeszkadzało, że nie przeprosiłem Kornatowskiego – teraz przychodzi komornik. Ktoś przekręcił wajchę.

- stwierdził polityk. Wyjaśnił też dlaczego nie zamierza wracać do Polski:

Polityka jest dziś na tyle zdegradowana że nie warto w niej czynnie uczestniczyć, ciekawi mnie tylko dlaczego teraz tyle rzeczy na raz....Upadł etos polityki całkowicie. To jest wynik porażki roku 2005. Polska podzieliła się na nowo na dwa nurty – modernizatorów i patriotów. To jest cena tego co się wtedy stało. A przywódcy są cyniczni i gotowi są ożywiać emocje. Tusk i Kaczyński mają władzę nad emocjami Polaków i ją wykorzystują.

Na koniec Durczok zapytał  o ocenę Donalda Tuska, dopytywał czy to jest ten sam człowiek, z którym Rokita współpracował kiedyś w Platformie. Ocena była dość surowa:

Nie – to jest jedna osobowość, to jest osoba żądna władzy, umiejętnie prowadząca intrygę, dość cyniczna...

Ponieważ nie takiej odpowiedzi oczekiwał prowadzący – to szybko postanowił zbilansować wypowiedź swojego gościa i poprosił o ocenę Jarosława Kaczyńskiego. Ale raczej nie usłyszał tego  co chciałby usłyszeć...

Kaczyński raczej jest nastawiony żeby zadośćuczynić pohańbionej pamięci swego brata a nie zemście – Pamięć Lecha Kaczyńskiego faktycznie została w Polsce pohańbiona dość brutalnie.

- zakończył swój występ w TVN24 Jan Rokita.

 

mk/TVN24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych