Miałem Bartłomieja Sienkiewicza za kogoś rozsądniejszego. Po znanej już na cały kraj aferze z opolskim komendantem policji w roli głównej, minister spraw wewnętrznych zareagował.
Trzasnął z opóźnieniem, a na dodatek z korkowca. I on uległ iluzji, że chcąc cokolwiek załatwić, trzeba koniecznie powołać do urzędniczego życia jeszcze jednego pełnomocnika. Tym razem jest to pełnomocnik do spraw równego traktowania w MSW. Administracyjna bzdura goni w Polsce bzdurę, jakaś nadzwyczajna wiara w sprawcze moce pełnomocników do spraw takich, innych i jeszcze innych tak naprawdę tylko ośmiesza rządzących.
Pełnomocnik to taki piorunochron, w razie czego zawsze można sprawę odesłać właśnie do niego, tak jak dawniej odsyłano kogoś do wszystkich diabłów lub list na Berdyczów. Ponadto jest to jawne przyznanie się do niemocy, a nawet do braku chęci podejmowania natychmiast właściwej decyzji. Poczekam na opinię pełnomocnika… Tydzień, dwa, miesiąc.
Sienkiewicz ubolewa, że kara dotknęła tylko panią, bodajże naczelnik, a pan komendant poszedł sobie najspokojniej w świecie w stan spoczynku, pobierając wszelkie odchodne i bardzo wysoką emeryturę. Pani naczelnik pozwalała panu komendantowi na rozmaite miłe igraszki, a pan komendant z apetytem z nich korzystał. I aby podobne bezeceństwa nie miały przyszłości, panu ministrowi potrzebny jest pełnomocnik.
Wszelkiego rodzaju rzecznicy, pełnomocnicy potrzebni są głównie w takich strukturach administracyjnych, gdzie nie wiadomo, kto za co odpowiada. Potrzebni są też tu, gdzie za nic ma się służbowe obowiązki, a przede wszystkim honor i nawyki człowieka przyzwoitego. Gdyby pan komendant miał krztę honoru, zrezygnowałby z generalskich wężyków i poszedłby w sobie tylko znaną stronę. Gdyby jego przełożeni wiedzieli jak się zachować, prędko i stanowczo podpowiedzieliby mu taką marszrutę. Ale pewnie za dużo, nawzajem, o sobie wiedzą, więc o jakimkolwiek honorowym rozwiązaniu mowy nie ma, bo być nie może.
Jedynym sposobem szklenia społeczności jest właśnie powoływanie pełnomocników, jakichś tam zespołów opiniodawczych, a przy okazji dać kolesiom kolejne posadki do objęcia.
I, oczywiście, żeby wszystko grało jeszcze lepiej, trzeba powołać nie tylko pełnomocnika, ale także pełnomocniczkę. Przecież i tu musi być równowaga płci, bo jakiś olśniony poskarży się w Brukseli i wówczas, mocą jej wyroku, trzeba będzie zatrudnić jeszcze i transwestytę. Ale ta wizja byłaby przynajmniej pewnym zwieńczeniem pierwszej, najgłośniej wypowiadanej i najważniejszej obietnicy Tuska – Polska krajem miłości.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/159602-pelnomocnikiem-w-opolska-afere-czyli-minister-sienkiewicz-daje-odpor-obrzydliwej-pladze-nierownosci
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.