Mieli być wyklęci. Okazali się zwycięscy. TYLKO U NAS fragment książki „Legion” - gorąco polecamy!

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

1 lipca ukaże się wydana przez Zysk i S-kę książka „Legion” Elżbiety Cherezińskiej o Brygadzie  Świętokrzyskiej. Tylko na portalu wPolityce.pl mogą Państwo przeczytać fragment książki przed premierą!

Mieli być wyklęci. Okazali się zwycięzcy

Walcząc z Sowietami i Niemcami, dawali dowody, że państwo polskie trwa – karze przestępców, likwiduje zdrajców, chroni ludność i przygotowuje kadry dla niepodległego kraju. Byli solą tej ziemi, wyrośli w polskich lasach – liczyli tylko na siebie. Nie mieli broni ani z Londynu, ani z Moskwy. Ich jedynym orężem była odwaga. Kiedy wielu upadło na duchu i rozpoczęło pertraktacje z Sowietami, oni postanowili nie poddać się nikomu i przedrzeć do armii polskiej na Zachodzie. Ponad tysiąc karnych zdecydowanych na wszystko żołnierzy Brygady Świętokrzyskiej dotarło do Czech. W Holiszowie brawurowo oswobodzili zaminowany i przygotowany do spalenia niemiecki obóz koncentracyjny dla kobiet. Setki uratowanych od śmierci Polek, Żydówek i Francuzek w dowód wdzięczności podarowały im serduszka uszyte z pasiaków. Najwyższe odznaczenie, jakie dostali w życiu. Razem z Amerykanami wzięli do niewoli sztab XIII armii niemieckiej.

Generał Patton przywitał ich słowami:

„Na Boga, powinniśmy podrzeć te cholerne, podłe porozumienia z Sowietami i ruszyć prosto na wschodnie granice”.

W tak fascynujący, emocjonalny i pełen humoru sposób, może pisać tylko Elżbieta Cherezińska. O patriotyzmie bez patosu, o prawdziwych bohaterach bez bohaterszczyzny. Powieść z iście filmowym nerwem.

Niczym Bękarty wojny i Złoto dla zuchwałych.

Powieść o tych, którzy nie poddali się nikomu.

Brygada Świętokrzyska była największym związkiem taktycznym NSZ, utworzonym w sierpniu 1944 roku na Kielecczyźnie w celu realizacji programu polityczno-militarnego.

Dowódcą był płk Antoni Szacki «Bohun-Dąbrowski». Liczyła 800-1200 żołnierzy, walczyła równolegle z Niemcami (m.in. pod Brześciami, Zagnańskiem, Cacowem, Marcinkowicami) i bandami komunistycznymi (m.in. pod Fanisławicami i Rząbcem). W styczniu 1945 roku rozpoczęła marsz przez Śląsk i Protektorat Czech i Moraw, aby dotrzeć do PSZ na Zachodzie. Od 15 stycznia 1945 roku nie walczyła z Niemcami, ale nie została rozbrojona. Pod koniec wojny wznowiła walki z Niemcami, wyzwoliła obóz koncentracyjny dla kobiet w Holiszowie, została uznana za formację aliancką u boku Armii USA. W sierpniu 1945 roku, gdy Wlk. Brytania odmówiła jej wcielenia do PSZ, została zdemobilizowana i przekształcona w Kompanie Wartownicze w amerykańskiej strefie okupacyjnej Niemiec”.

Leszek Żebrowski

 

Dzieje Brygady Świętokrzyskiej to w najlepszym razie domena literatury faktu, a najczęściej po prostu – badań historycznych. Pasjonujący temat lękliwie pomijany zarówno przez film, jak i tzw. literaturę piękną. Polacy nie cenią Realpolitik, wiadomo. A Elżbieta Cherezińska ma zwyczaj przyglądania się polskim sprawom w momencie kryzysu, w chwilach decydujących, w całej, bardzo ciekawej złożoności. Tak jest i tym razem.

Łukasz Modelski, autor "Dziewczyn wojennych"

 

Elżbieta Cherezińska – teatrolog, autorka bestsellerowej powieści Korona śniegu i krwi. Jako pisarka postawiła sobie za zadanie ożywienie polskiej historii i wypełnia je konsekwentnie, budząc ze snu dynastię piastowską (Gra w kości, Korona śniegu i krwi). Jest wielbicielką skandynawskiego średniowiecza, któremu poświęciła, cieszący się popularnością wśród Czytelników, cykl „Północna Droga”. Do dziejów II wojny światowej nawiązała po raz pierwszy w 2008 roku w książce Byłam sekretarką Rumkowskiego. Dzienniki Etki Daum, która otwierała przed Czytelnikami dzieje getta łódzkiego. Legionem udowadnia, że nie boi się opowiadać historii, która skazana była na zapomnienie.

 

TYLKO NA WPOLITYCE.PL FRAGMENT KSIĄŻKI „LEGION”!

ZAPRASZAMY DO LEKTURY:

 

Kwatera Brygady, Všekary. 17  maja 1945 roku

Rzędzian niesie skrzynkę whiskey. Po bokach, na drewnianych deseczkach, ostemplowana granatową pieczęcią magazynu U.S. ARMY. Nie jest ciężka, ledwie sześć butelek. Za nim idzie Zub-Zdanowicz.

- Pan major to tak na mnie patrzy, jakby pilnował – odwraca się za siebie. - Jakby myślał, że ja, wierny ordynans, mógłbym nie donieść.

- Znam cię. Ty byś doniósł, ale kto wie, czy na miejsce.

- To do sztabu? Przecież pan major niepijący.

- Nie gadaj, bo się potkniesz. Do sztabu.

Wchodzą po schodach. Rzędzian zręcznie wymija drzwi, które omal nie uderzają idącego z tyłu Zęba. Oczywiście, nie widzi tego, gada.

- O, to znów jakaś okazja, znaczy się. Teraz to my mamy same okazje. A panu majorowi to smakuje ta farbowana? Ja to się nie znam, ale chłopaki mówili, że…

- Rzędzian, postaw skrzynkę na stole i idź po pułkownika Bohuna i majora Jaxę. – Wznosi oczy do nieba Zdanowicz.

- O, to widzę całe dowództwo będzie świętować…

- Biegiem! – krzyczy na ordynansa Ząb i skutkuje.

Otwiera skrzynkę i wystawia butelka po butelce, oglądając je uważnie. Na tym zajęciu zastają go Jaxa i Bohun.

- Majorze? – niepewnie pyta dowódca, widząc sześć butelek whiskey na stole.

- Panowie! Mam coś nadzwyczajnego! – Ząb dalej grzebie w skrzynce.

Jaxa krzywi się.

- Za alkohol to ja podziękuję.

- Podziękuje pan, majorze, jak pan posłucha! – Zdanowicz tryumfalnie wyciąga ze skrzynki kilka kartek maszynopisu. – Rzędzian, zamknij drzwi od drugiej strony i pilnuj, by nikt dowódcom nie przeszkadzał. Mamy pilne posiedzenie sztabu!

- Tak jest! – kiwa głową chłopak, wychodząc i patrząc tęsknie na sześć butelek. – Pilne posiedzenie…

Zdanowicz przegląda kartki, które wyjął ze skrzynki, coś szepce do siebie, kiwa głową, w końcu mówi na głos:

- Panowie, to stenogram z konferencji prasowej generała Pattona. Dostałem od amerykańskich kolegów i wierzcie mi, to, co generał powiedział, upaja bardziej niż whiskey.

- Czy to nielegalne? – spytał Jaxa, wskazując głową na pustą skrzynkę.

- No cóż, jakby tu powiedzieć… konferencja prasowa Pattona była legalna, tyle że powiedział na niej tak dużo, iż…

- Iż w prasie zmieściłby się tylko skróty? – domyślnie uśmiechnął się Bohun. – Niech pan nam czyta. To znaczy, tłumaczy.

- Ta wojna zakończyła się dokładnie tam, gdzie się zaczęła. Na podwórku Hunów. Ale na tym nie koniec. To, co zrobili dzisiaj politycy w Waszyngtonie i Paryżu, podobni do ołowianych żołnierzyków, to historia, o której będziecie pisać przez jakiś czas. Pozwolili nam wykopać w cholerę jednego gnoja, a jednocześnie zmusili, żebyśmy pomogli usadowić się następnemu, równie złemu albo jeszcze gorszemu niż tamten.

- Święte słowa! – przerwał mu Jaxa.

Zdanowicz uniósł wzrok znad stenogramów i uśmiechnął się ironicznie.

- Wygraliśmy tylko szereg bitew, nie wojnę o pokój.

- Święte słowa! – tym razem powiedział Bohun, a Ząb znów skwitował to dwuznacznym uśmiechem. Czytał dalej:

- Będziemy potrzebowali nieustającej pomocy Wszechmogącego, jeśli mamy żyć na jednym świecie ze Stalinem i jego morderczymi zbirami. Po raz pierwszy od stuleci pozwoliliśmy siłom Czyngis-chana wejść do Europy Środkowej i Zachodniej. Zastanawiam się, jak się czują politycy, wiedząc, że w naszych czasach nie będzie pokoju, a Amerykanie, także ci, którzy się dopiero urodzą, będą musieli walczyć z Rosjanami jutro albo za piętnaście czy dwadzieścia lat. Dzisiaj powinniśmy powiedzieć Rosjanom, że mają iść w cholerę, zamiast ich słuchać, kiedy nam mówią, że mamy się cofnąć!

- Święte… - jęknął Jaxa, zrywając się z krzesła, a Ząb dokończył na jednym tchu:

- To my powinniśmy im mówić, że jeśli im się nie podoba, niech idą w pizdu, i wydać im wojnę. W pizdu – powtórzył dobitnie.

Jaxa zaczerwienił się aż po szyję.

- Mocne… - chrząknął.

- Ale prawdziwe! – klepnął się stenogramem w kolano Ząb. – Przecież Patton mówi to, co my powtarzaliśmy od lat! Mamy czarno na białym! Tak widzi świat generał zwycięskiej armii! Słuchajcie: Pokonaliśmy jednego wroga ludzkości, ale umocniliśmy drugiego, znacznie gorszego, w którym jest więcej zła i zajadłości niż w pierwszym.

- Panowie! – Bohun był blady i wzruszony. – Po raz pierwszy ktoś miał odwagę jasno wskazać na sedno tej wojny! Święte słowa…

- Niech się pan pułkownik ze świętością już nie wyrywa – roześmiał się Jaxa, pocierając czoło. I nagle krzyknął radośnie: – Jezus Maria!... prawda, prawda i raz jeszcze prawda!

- Niestety – Zdanowicz czytał dalej - niektórzy z naszych przywódców są po prostu cholernymi durniami i nie mają pojęcia o historii Rosji. – To mógł być przypadek, ale Ząb szczególnie akcentował przekleństwa. - Cholera, mam wątpliwości, czy wiedzieli chociaż tyle, że Rosja jeszcze niecałe sto lat temu zajmowała Finlandię, wyssała krew z Polski i zrobiła z Syberii więzienie dla własnego narodu. Wyobrażam sobie, jak szydził Stalin, kiedy uzyskał od nich wszystko podczas tych niby-konferencji. – Odłożył kartki i z uśmiechem patrzył na dowódców.

Jaxa chodził w uniesieniu po pokoju. Bohun też wstał i aż kręcił głową. Sięgnął po jedną ze stojących butelek i odkręcił. Ząb i Jaxa, choć niepijący, potwierdzili skinieniem głowy. Dowódca Brygady polał whiskey i podał im szklanki, wznosząc toast.

- Panowie! Nazywali nas nielegalnymi. Nazywali nas chuliganami. Kto wie, co jeszcze mówiono za naszymi plecami. Ale dzisiaj słowa generała Pattona przywracają sens całej naszej szaleńczej wyprawie! Za Brygadę Świętokrzyską i połączenie z Amerykanami!

Stuknęli się szklankami. Wypili. Ząb starał się nie skrzywić. Jaxie się nie udało. Otarł usta i spytał Zdanowicza:

- Majorze, ja oczywiście rozumiem, że pan generał Patton ma taki nieco grubiański język. Ale może jest tam jeszcze, prócz prawd oczywistych, które nas tak bardzo radują, też coś takiego wznioślejszego, o Bogu?

Zub-Zdanowicz przebiegał wzrokiem stenogram. Marszczył brwi, zwłaszcza tę pękniętą, aż poważny zwykle Bohun zaczął się śmiać.

- No, jak mój szef sztabu znajdzie w słowach generała to, czego potrzebuje major Jaxa, polewam jeszcze jedną kolejkę!

- Lej pan, pułkowniku! – zaordynował Ząb. – Już cytuję: Na Boga, powinniśmy podrzeć te cholerne, podłe porozumienia z Sowietami i ruszyć prosto na wschodnie granice.

***

 

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych