Służby testują Konstytucję. Rosnące uprawnienia względem obywateli nie idą w parze z rosnącą sprawnością rządu

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP / EPA
Fot. PAP / EPA

Ujawniona przez Edwarda Snowdena informacje o technikach zbierania danych przez amerykańskie służby specjalne znów otwierają pytanie o zasięg gwarantowanych przez Konstytucję USA wolności obywateli. To kolejny test dla obowiązującej od 1791 r. tzw. Karty Praw.

Z całego zamieszania wokół ujawnienia praktyk zbierania danych przez amerykańskie służby specjalne nie jest najważniejszy fakt ujawnienia (o możliwościach totalnej kontroli komunikacji elektronicznej mówi się co najmniej od początku stulecia), ani nawet skala zjawiska (używanie specjalnych algorytmów do skanowania całych baz danych z firm telekomunikacyjnych to też żadna nowość). Niepokoi za to stale rozrastająca się siła kontroli rządu wobec obywateli, choć nie jest on w stanie skutecznie korzystać z dotychczasowych narzędzi i tajność działań. Bo praktyki Narodowej Agencji Bezpieczeństwa (NSA) wpisują się w inne działania obecnej administracji, które wkraczają w sferę praw obywateli gwarantowane przez Konstytucję USA.

Ujawnienie przez Snowdena (dla jednych „zdrajca”, dla innych „bohater”) praktyk inwigilacyjnych służb specjalnych stawia na ostrzu noża pytanie o respektowanie we współczesnej Ameryce Czwartej Poprawki do Konstytucji, będącej składającą się z dziesięciu poprawek Kart Praw, obowiązującej od 1791 roku. Głosi ona m.in.:

prawa ludu do nietykalności osobistej, mieszkania, dokumentów i mienia nie wolno naruszać przez bezzasadne rewizje i zatrzymanie; nakaz w tym przedmiocie można wystawić tylko wówczas, gdy zachodzi wiarygodna przyczyna potwierdzona przysięgą lub zastępującym ją oświadczeniem. Miejsce podlegające rewizji oraz osoby i rzeczy podlegające zatrzymaniu powinny być w nakazie szczegółowo określone.

Prezydent Barack Obama komentując fakt pobierania przez NSA bilingów telefonów komórkowych z firmy Verizon stwierdził, że „jeśli patrzeć abstrakcyjnie, to może to wyglądać na działanie Wielkiego Brata”, ale „jeśli wgłębić się w szczegóły, to zachowujemy właściwą równowagę”. W domyśle: równowagę pomiędzy ochroną prywatności a koniecznością działań na rzecz bezpieczeństwa państwa. Dodatkowo o działaniach rządu miały być informowane sądy i Kongres. Problem w tym, że możliwość przeglądania wszystkich mejli, wpisów internetowych etc. wszystkich jak leci obywateli logujących się do serwerów 9 największych firm komputerowych daleko wykracza poza – określoną przez Konstytucję – „wiarygodną przyczynę” ograniczenia prawa do prywatności.

Zwrócił na to uwagę sen. Rand Paul. Republikanin z Kentucky, syn duchowego ojca libertarian, byłego kongresmana Rona Paula, kreujący się od dawna na głównego obrońcę Konstytucji (co stanowi dość dobrą podstawę do rozpoczęcia starań o prezydenturę w roku 2016).

Wierzę także, że puszczanie zanęty na liczące miliony zapisów bilingi utrudnia także uzasadnioną ochronę naszego bezpieczeństwa. Rząd zajmuje się przekopywaniem całych gór informacji a wciąż nie udało mu się wychwycić, albo nie zainteresował się wystarczająco faktem, że jeden z podejrzanych o zamach bombowy w Bostonie podróżował do Czeczenii. Możliwe, że zamiast traktować każdego Amerykanina jako potencjalnego podejrzanego o terroryzm, rząd powinien się skoncentrować na bardziej ukierunkowanych analizach

- stwierdził senator w artykule prasowym. I dodał, że po raz kolejny złożył – trochę donkiszotowski w swej wymowie, bo bez szans przyjęcia – projekt ustawy potwierdzającej ochronę gwarantowaną przez Czwartą Poprawkę.

Mamy do czynienia z nową normą w Ameryce: Wielki Brat nas obserwuje. To nie żadna przenośnia ani jakieś ekstremalne twierdzenie. Podobnie jak wcale nie jest rozsądnym trwożyć się już teraz, które, kolejne części Konstytucji ten rząd uzna za podlegające dyskusji lub za takie, które można pominąć

- podsumował Rand Paul.

Moim zdaniem senator z Kentucky trafia w sedno. Zobaczmy, że wszystkie ostatnie, kontrowersyjne działania administracji Obamy są wymierzone w konstytucyjnie gwarantowane swobody i prawa obywatelskie. Tak szeroka próba ograniczenia dostępu do broni palnej wyraźnie zahacza o „prawo do posiadania i noszenia broni” (Druga Poprawka). Skandal wokół poddawania podatników specjalnej kontroli przez urząd skarbowy IRS za poglądy polityczne oraz agresywne zbieranie bilingów i mejli dziennikarzy dotyka wolności słowa i prasy, zagwarantowanych w Pierwszej Poprawce. Dopuszczenie możliwości zabicia obywateli USA z bezzałogowych dronów (i zabicie już czterech – podejrzanych o terroryzm – obywateli USA zagranicą) to wyraźne naruszenie Piątej Poprawki (obywatel nie może „zostać pozbawiony życia bez prawidłowego wymiaru sprawiedliwości”) – na szczęście w tym wypadku, zmuszony nieco głośnym protestem sen. Paula, Biały Dom złożył deklarację powstrzymania się od takich ataków. Teraz na tapecie jest Poprawka Czwarta, chroniąca przed nadmierną ingerencją rządu w życie prywatne obywateli…

Co ważne, wszystko dzieje się w atmosferze ogromnej, wciąż rosnącej nieufności obywateli do rządu federalnego. Podsyca ją także charakterystyczne dla obecnej administracji atmosfera tajemnicy i działań niejawnych. Prezydent Barack Obama nie ukrywa, że jest zwolennikiem „aktywnego rządu federalnego”, który chce kształtować i wpływać na rzeczywistość. Problem w tym, że stale rosnące uprawnienia względem obywateli, nie idą w parze z jego rosnącą sprawnością.

 

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych