Rząd przyjął projekt nowelizacji ustawy o systemie oświaty, zgodnie z którym we wrześniu 2014 r. obowiązkiem szkolnym objęte zostaną sześciolatki urodzone w pierwszej połowie 2008 r.
Po tej dyskusji, jaka przetoczyła się i nadal się toczy w całym kraju mamy determinację, by to, co przyjęliśmy dziś na Radzie Ministrów, wprowadzić (...). Mówimy o tych propozycjach, które trochę powinny złagodzić obawy i lęki rodziców
- powiedział na konferencji po posiedzeniu rządu premier Donald Tusk.
Jak zaznaczył, proponowane zmiany mają zapobiec sytuacji, by w jednej klasie znalazły się dzieci, między którymi różnica wieku wynosi prawie dwa lata.
Minister edukacji Krystyna Szumilas podkreśliła, że chce rozmawiać z rodzicami na temat obniżania wieku obowiązku szkolnego. Zaznaczyła, że przyjęta we wtorek nowelizacja to "efekt rozmów z rodzicami i wsłuchania się w ich obawy".
Poinformowała, że specjalnie z myślą o rodzicach dzieci sześcioletnich została uruchomiona we wtorek infolinia i strona internetowa. Jak mówiła, pod numerem telefonu 22 3474700 rodzice mogą uzyskać odpowiedzi na nurtujące ich pytania oraz zgłaszać uwagi dotyczące przygotowania szkół na przyjęcie najmłodszych uczniów.
Szumilas zapewniła, że wszystkie uwagi będą przekazywane odpowiednim kuratorom oświaty. Infolinia będzie czynna od poniedziałku do piątku w godzinach 10-18.
Nie sprecyzowała, czy osobiście będzie dyżurować przy telefonie w ramach wspomnianej wyżej chęci rozmowy z rodzicami o obniżeniu wieku szkolnego. Nie wyjawiła również, efektem jakich rozmów jest kształt reformy, skoro na argumenty jej przeciwników pozostawała konsekwentnie głucha.
Szumilas podała także, że informacje dotyczące obniżenia wieku obowiązku szkolnego z siedmiu do sześciu lat skierowane do rodziców, nauczycieli, a także samorządowców można też znaleźć na stronie internetowej http://www.6latki.men.gov.pl.
Obecna na konferencji psycholog Dorota Zawadzka, znana jako "superniania" mówiła, że sześciolatek to "dziecko gotowe do tego, żeby podjąć naukę w szkole". Przypomniała, że zmienił się program nauczania.
Zachęcam rodziców też do tego, żeby zajrzeli do podstawy programowej nauczania, żeby zobaczyli jak ona jest skrojona na sześciolatki, żeby obejrzeli podręczniki, odwiedzili swoją konkretną szkołę
- powiedziała.
Zgodnie z projektem we wrześniu 2014 r. do pierwszych klas szkół podstawowych pójdą siedmiolatki oraz sześciolatki z pierwszej połowy roku, czyli urodzone w okresie 1 stycznia - 30 czerwca 2008 r. Spełnianie obowiązku szkolnego na wniosek rodziców będą mogły rozpocząć również dzieci urodzone w okresie od 1 lipca do 31 grudnia 2008 r.
Rok później - we wrześniu 2015 roku obowiązek szkolny ma objąć dzieci 7-letnie, urodzone w okresie 1 lipca - 31 grudnia 2008 r. oraz wszystkie dzieci z rocznika 2009 (sześciolatki).
Począwszy od roku szkolnego 2014/2015 r. na wniosek rodziców do I klas szkół podstawowych będą też mogły pójść dzieci 5-letnie. Decyzję o przyjęciu ich do szkoły podejmować będzie dyrektor placówki po zasięgnięciu opinii publicznej poradni psychologiczno-pedagogicznej.
Zgodnie z projektem od września 2014 roku klasy pierwsze szkół podstawowych będą liczyły do 25 uczniów. Taki przepis ma obowiązywać od września 2014 roku i docelowo będzie dotyczył klas I-III (we wrześniu 2014 klasy I, we wrześniu 2015 r. klasy I i II, od września 2016 r. klasy I-III).
W latach szkolnych 2014/2015 i 2015/2016 w szkołach, gdzie utworzonych będzie więcej niż jeden oddział klasy pierwszej, dzieci zostaną dobrane do poszczególnych klas według wieku, począwszy od najmłodszych.
Obowiązek szkolny dla dzieci sześcioletnich został wprowadzony do polskiego systemu edukacji ustawą w 2009 r. Początkowo wszystkie sześciolatki miały pójść do pierwszej klasy od 1 września 2012 r., natomiast w latach 2009-2011 o podjęciu nauki mogli decydować rodzice. Rząd chcąc dać samorządom dodatkowy czas na przygotowanie szkół, przesunął ten termin o dwa lata, do 1 września 2014 r.
Od samego początku wprowadzeniu obowiązku szkolnego dla sześciolatków towarzyszą protesty. Od stycznia tego roku Stowarzyszenie Rzecznik Praw Rodziców, wywodzące się z ruchu "Ratuj Maluchy!" prowadzi zbiórkę podpisów pod wnioskiem o przeprowadzenie ogólnokrajowego referendum.
Chce, by obywatele odpowiedzieli w nim na pięć pytań:
1. Czy jesteś za zniesieniem obowiązku szkolnego sześciolatków?
2. Czy jesteś za zniesieniem obowiązku przedszkolnego pięciolatków?
3. Czy jesteś za przywróceniem w liceach ogólnokształcących pełnego kursu historii oraz innych przedmiotów?
4. Czy jesteś za stopniowym powrotem do systemu: 8 lat szkoły podstawowej plus 4 lata szkoły średniej?
5. Czy jesteś za ustawowym powstrzymaniem procesu likwidacji publicznych szkół i przedszkoli?
Jutro wniosek o przeprowadzenie referendum ma zostać złożony w Sejmie. Zgodnie z przepisami organizatorzy akcji by móc złożyć wniosek musieli zebrać minimum 500 tys. podpisów popierających go osób. Na swojej stronie internetowej podali, że mają już ponad 880 tys. podpisów.
Wyrażając uznanie dla energii i intencji tych wszystkich, którzy angażują się na rzecz akcji referendalnej, ja jej nie mogę poprzeć. Nie ma takiej zmiany, która nie miałaby swoich przeciwników; jeśli jakaś zmiana dotyczy naszych wieloletnich przyzwyczajeń – a oczywiście wiek posyłania dzieci do szkoły to jest wielopokoleniowe doświadczenie w Polsce - to, rzecz jasna, bardzo łatwo wzbudzić, zwiększyć niepokój i obawy rodziny czy rodziców, bo nic świętszego, cenniejszego od dzieci nie mamy
- mówił premier.
Tusk dodał także, że przez ostatnie 24 lata dobre zmiany dla Polski, jakie wprowadzano, rzadko kiedy zyskały w pierwszym odruchu akceptację poprzez referendum. Podkreślił, że o tym, czy referendum edukacyjne odbędzie się zdecyduje Sejm.
Muszę powiedzieć, że ani w osobistym moim doświadczeniu, ani w doświadczeniu mojej rodziny, moich znajomych, nie było ani przez moment takiego poczucia, że z genialnego miejsca, jakim jest przedszkole, nasze dzieci trafiły do piekła, jakim jest szkoła. Skąd to przekonanie, że to, co madać szkoła dziecku jest dramatycznie złe, a to co daje przedszkole jest genialne? Przecież to jest najzwyczajniej w świecie nieprawda. A do wysiłku edukacyjnego siłą rzeczy lepiej przygotowani są nauczyciele szkolni, niż nauczyciele wychowania przedszkolnego. Wiem, co mówię, bo akurat teściowa, szwagierka i córka to nauczycielki wychowania przedszkolnego
- powiedział premier.
Karolina Elbanowska ze Stowarzyszenia Rzecznik Praw Rodziców w rozmowie z Wirtualną Polską wyraziła nadzieję, że posłowi nie będą celowo wydłużać rozpatrywania wniosku o zarządzenie referendum:
Wniosek przedkłada sejmowi blisko milion obywateli. Posłowie nie mogą grać na zwłokę z taką armią ludzi. Proszę zauważyć, że myśmy te podpisy mogli zbierać nawet kilka lat. Prawo nie nakłada żadnych ograniczeń czasowych w przypadku gromadzenia poparcia dla wniosku o referendum. Sami wyznaczyliśmy krótkie terminy, żeby sejm jak najszybciej zajął się tą sprawą. Zależy nam na czasie, bo według zapowiedzi premiera wszystkie 6-latki miałyby iść obowiązkowo do szkoły w 2015 roku.
Zaznaczyła również, że wbrew pięknym słowom premiera i minister edukacji, o jakimkolwiek dialogu z rządem nie ma mowy:
Premier od pięciu lat nie odpowiada na nasze prośby o spotkanie. Minister Szumilas również nie chce rozmawiać o reformie.
(...) Minister Szumilas nieraz deklaruje, że spotyka się z rodzicami z jakichś miejscowości, do których jeździ. Ale z rodzicami, którzy formułują konkretne pytania na temat działań ministerstwa, nie chce rozmawiać. Wiele osób próbowało zadać je za pośrednictwem profilu facebookowego MEN i pani minister, ale ich spokojne i merytoryczne wpisy zostały usunięte. Tym, którzy dopytywali, administrator poradził, by poszli na spacer.
(...) Zarówno minister Hall, jak i minister Szumilas nie chciały z nami rozmawiać. Gdy tylko Krystyna Szumilas została ministrem, od razu zgłosiliśmy się do niej, z prośbą o spotkanie, jako inicjatorzy akcji Ratuj Maluchy i jako Stowarzyszenie Rzecznik Praw Rodziców. I mimo, że początkowo obiecano, że pani minister znajdzie dla nas czas, nigdy do rozmowy nie doszło. Pytaliśmy wytrwale. Wiele osób – dziesiątki, jeśli nie setki – dzwoniło codziennie do ministerstwa, prosząc w imieniu Stowarzyszenia o spotkanie. Każdy słyszał, że jeszcze nie wyznaczono terminu. Po trzech miesiącach daliśmy sobie spokój. Raz tylko zadaliśmy minister Szumilas pytania o reformę w czasie tzw. forum rodziców, jednak minister nie udzieliła na nie odpowiedzi. Trudno więc nazwać to rozmową.
(...) W 2011 r. zebraliśmy blisko 350 tys. podpisów pod obywatelskim projektem ustawy „6-latki do przedszkola”. Na tydzień przed wyborami poprosiliśmy premiera o spotkanie, poszliśmy pod kancelarię z dziećmi, w bardzo przyjaznej i pokojowej atmosferze. Maluchy pisały kredkami list do premiera, były baloniki i bańki mydlane. Niestety szef rządu nie znalazł dla nas nawet kilku minut. Dosłownie odjechał nam sprzed nosa tuskobusem, na kwadrans przed naszą pikietą. Zresztą pojechał do Lublina, gdzie czekał na niego agresywny, skandujący obraźliwe hasła tłum pseudokibiców. A my chcieliśmy się tylko dowiedzieć czego możemy się spodziewać po ewentualnej reelekcji rządu, w sprawie 6-latków. I ani wtedy ani teraz żadna rozmowa się na ten temat nie odbyła.
PAP, wp.pl znp
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/159509-rzad-sciaga-supernianie-i-zachwala-obnizenie-wieku-szkolnego-jutro-w-sejmie-prawie-milion-podpisow-przeciw-zmianom