Takie informacje z polskich kolei już chyba nikogo nie zaskakują i kwitowane są najczęściej bezradnym rozkładaniem rąk. Otóż jak wynika z nowego rozkładu jazdy PKP, który obowiązuje od niedzieli, pociągi z Krakowa do Rzeszowa kursują ze średnią prędkością... 30 km/godz. I to oczywiście tylko te bezpośrednie - informuje "Dziennik Polski".
A miało być tak pięknie. Kolejarze zapowiadali, że w nowym, wakacyjnym rozkładzie znajdzie się wiele nowych dogodniejszych połączeń. Zamiast być lepiej okazuje się, że jest gorzej. Znacznie gorzej. Przynajmniej jeśli chodzi o podróżujących ze stolicy Małopolski do stolicy Podkarpacia lub na odwrót.
Po pierwsze, na trasę wyjedzie nie więcej a mniej pociągów. Z rozkładu wypadł popularny pociąg TLK "Lubomirski" kursujący między Krakowem i Rzeszowem. Po drugie, i chyba najgorsze, zdecydowanie, po raz kolejny wydłużył się czas przejazdu. Część składów pokonuje więc tę 150-km trasę w ponad pięć godzin. Tak jest w przypadku pociągu Regio spółki Przewozy Regionalne, który z Rzeszowa wyjeżdża o godz. 10.33, a na stacji Kraków Główny ma pojawiać się dopiero o 15.35.
Tak wolno pociągi z Krakowa do Rzeszowa nie jeździły jeszcze nigdy. Niektóre składy tę 150-kilometrową trasę pokonują w... ponad 5 godzin. Dla porównania w 1939 r. identyczną odległość pokonywały w 2,45 godz.
- czytamy w gazecie.
Ale to dopiero początek niespodzianek dla podróżnych.
Jeśli ktoś nie zdąży odjechać z Krakowa do 20.45 "supertorpedą", to musi się liczyć, że składem o 22.18 zamiast po pięciu godzinach, w Rzeszowie znajdzie się po... ośmiu. W trakcie podróży trzeba bowiem wysiąść w Tarnowie i poczekać cztery godziny na przesiadkę. Jest jeszcze pociąg o 23.20 z dwiema przesiadkami (w Bochni i Tarnowie), który w Rzeszowie jest już o 7.41 dnia następnego, czyli raptem po 8 godzinach i 21 minutach.
Żeby było sprawiedliwie, to w przeciwnym kierunku jest równie miło. Ostatni bezpośredni (czyli superszybki "express" - jadący ze średnią prędkością 30 km/h) z Rzeszowa do Krakowa w dni robocze odjeżdża o 19.05. Później zostaje połączenie o 20.15 z dwiema przesiadkami i w Krakowie podróżny jest już o... 4.41 nad ranem. Chyba nawet kiepskim rowerem byłoby szybciej...
Kolejarze oczywiście tłumaczą się, że to skutek modernizacji torów.
- Na dwóch trzecich trasy, czyli na około 100 km, pociągi mogą poruszać się tylko po jednym torze. Oprócz pociągów pasażerskich kursują też towarowe. Podróż trwa tak długo, bo pociągi muszą ustępować sobie miejsca - tłumaczy Barbara Węgrzynek, rzeczniczka Małopolskiego Zakładu Przewozów Regionalnych.
Nie ma mowy jednak o obniżeniu cen biletów za tę prawdziwą podróż przez mękę.
I najważniejsza informacja. Sytuacja taka potrwa jeszcze ponad dwa lata. Ale potem mamy podobno mknąć z prędkością do 160 km/godz.
kim, "Dziennik Polski"
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/159490-polskie-koleje-xxi-wieku-z-krakowa-do-rzeszowa-150-km-w-ponad-5-godzin
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.