Przed sądami w Katowicach i Krakowie toczą się dwa procesy związane działalnością Komisji Majątkowej. W Krakowie zasiadają na ławie oskarżonych osoby, którym postawiono zarzuty m.in. oszustwa, wręczania korzyści majątkowych, przyjęcia mienia znacznej wartości, fałszowania dokumentów i możliwego działania na szkodę Skarbu Państwa. Wśród oskarżonych jest Marek P., były oficer wywiadu PRL, który był pełnomocnikiem instytucji kościelnych w sprawach, które toczyły się przed Komisją Majątkową. Został zatrzymany i aresztowany we wrześniu 2010 r. Po kilkunastu miesiącach aresztu i wpłaceniu kaucji w wysokości 1 mln zł opuścił areszt.
Zdaniem prokuratury Marek P., m.in. wyszukiwał rzeczoznawców, którzy wydawali fałszywe opinie na temat wartości ziemi, której zwrotu domagał się Kościół. Później odzyskiwane atrakcyjne grunty były sprzedawane prywatnym osobom.
Karol Sz., jeden z tychże rzeczoznawców dobrowolnie poddał się karze. Powód prosty – nie skala zarzutów, ale odpowiedni moment, wykorzystany przez śledczych. W czasie, kiedy prokurator stawiał Karolowi Sz. zarzuty, przeżył tragedię i załamanie psychiczne. Przystał na propozycję śledczych przyznania się do zarzutu wystawienia zaniżonej wyceny za nieruchomości i obciążenia tym samych pozostałych osób, które przewijały się w śledztwie.
Podeszli mnie. Nie miałem pieniędzy na czekanie na sprawiedliwość
– wyjaśnia lakonicznie. Nawiasem mówiąc do tej pory operaty szacunkowe nie zostały wycofane.
„Afera” nie jest już „newsem” na paskach TVN24, czołówką w "Gazecie Wyborczej" czy "Rzeczpospolitej". Nadmuchany balon pęka. Sprawa „korupcji w Komisji Majątkowej” w większości była robiona „na siłę”.
Wątpliwości miało nawet CBA, które w specjalnym opracowaniu w 2010 roku pisało:
Komisje regulacyjne mają specyficzny status. Nie są organem administracji państwowej, samorządowej ani innym organem do załatwiania spraw z dziedziny administracji. Niepaństwowy charakter komisji powoduje, że jej członkowie nie są funkcjonariuszami publicznymi w rozumieniu przepisów kodeksu karnego. Wyłącza to możliwość ścigania ich za przestępstwa urzędnicze, takie jak przekroczenie uprawnień, niedopełnienie obowiązków lub działanie na szkodę określonych podmiotów.
Tysiące za miliony
Według prokuratury Marek P. działał na szkodę instytucji kościelnych, a także nadużył swoich uprawnień jako pełnomocnik Towarzystwa Pomocy dla Bezdomnych im. św. Brata Alberta, które starało się o rekompensatę. Marek P. przekazał Towarzystwu wycenę gruntów określoną na 6 mln zł, choć w rzeczywistości – jak twierdzi prokuratura - ziemia warta była 34 mln zł.
Nad aktem oskarżenia unoszą się opary absurdu. Marek P. jest również oskarżony o korumpowanie członków Komisji Majątkowej. Kluczowym świadkiem w tej aferze jest były biznesowy wspólnik w interesach Dariusz M. Swymi zeznaniami obciążył Piotrowskiego w CBA, twierdząc że Marek P. swoje sukcesy w odzyskiwaniu kościelnego mienia zawdzięczał łapówkom, jakie płacił członkom komisji majątkowej. Jednemu z nich (Piotrowi P.) miał dać 40 tysięcy złotych w zamian za wydanie korzystnej decyzji przyznania jednemu z zakonów, jako rekompensaty za zabrane przez komunistów nieruchomości wycenione na kilkanaście milionów złotych…
Wiadomo, że Piotr P. nie decydował jednoosobowo o przyznaniu rekompensaty (w postaci nieruchomości), tylko wszyscy członkowie Komisji Majątkowej. Jakich zatem argumentów musiałby użyć wobec kilkunastu pozostałych osób, aby przeforsować swoją decyzję (w domyśle - zbieżną z oczekiwaniami Marka P.)? Chyba nie finansowych?
Wiarygodność M. jest podważana. Moment złożenia obciążających P. zeznań dziwnie zbiegł się z wykryciem przez tego drugiego dziwnych operacji finansowych w spółce, które miał autoryzować Dariusz M. Jak widać już nie wystarczy epatować odbiorców „newsa” punktem widzenia prokuratury o tym, że
w wyniku nieprawidłowości w działaniu Komisji Majątkowej, która m.in. nie zweryfikowała w dwóch przypadkach wycen nieruchomości, Skarb Państwa stracił 33 mln złotych.
Pora zadawać pytania
Niedawno portal wpolityce.pl ujawnił, że w sprawie Komisji w sądzie w Krakowie orzeka żona prokuratora Andrzeja Kwaśniewskiego. Dlaczego to wymagało odnotowania? Otóż akt oskarżenia w tzw. sprawie Komisji Majątkowej powstał w Prokuraturze Okręgowej w Gliwicach. To ta sama prokuratura umorzyła sprawę prokuratora Andrzeja Kwaśniewskiego podejrzewanego o przekroczenie uprawnień w czasie prowadzonego postępowania przygotowawczego krakowskich biznesmenów (śledztwo stało się kanwą scenariusza filmu „Układ zamknięty”).
Sprawa tzw. afery Komisji Majątkowej jest ważna, nie tylko dla karier kilku zaangażowanych w nią prokuratorów. Czy można wykluczyć taką tezę, że sprawa Komisji Majątkowej trafia do sędzi doświadczonej, która jednak z rodzinnych względów będzie bardziej przychylnie nastawiona do wniosków prokuratury w Gliwicach?
Tak zapewne można by interpretować niedawne odrzucenie wniosku o wyłączenie do odrębnego postępowania sprawy Rajmunda J., ks. Mirosława P., Krzysztofa W. i Andrzeja M. Argumenty obrońców? Zarzuty dotyczą czynów popełnionych w Warszawie i nie są bezpośrednio związane ze sprawą oskarżonego o korupcję Marka P. Według adwokatów sprawa „wyraźnie dzieli się na dwie części”: korupcyjną Marka P. i Piotra P. oraz dotyczącą zarzutów w sprawie nieprawidłowości w komisji. W przypadku uwzględnienia ich wniosków sąd musiałby wyłączyć sprawy wszystkich siedmiu członków komisji.
Może się zatem okazać, że na ławie oskarżonych w krakowskim sądzie, będzie siedział samotnie Marek P, ale też z bezprzedmiotowym zarzutem, bo kogo niby skorumpował? Kolejna rozprawa przed Sądem Okręgowym w Krakowie w środę – 12 czerwca.
Wątek śląski
Z kolei przed sądem okręgowym w Katowicach toczy się proces jednego z najbogatszych Polaków – Jacka D. i jego rodziny. Na Jacku D. ciąży pięć zarzutów, dotyczących wyłudzenia poświadczenia nieprawdy, używania dokumentu poświadczającego nieprawdę oraz przywłaszczenia prawa majątkowego i prania pieniędzy. Podobne przestępstwa prokuratura zarzuca także pozostałym oskarżonym. Są wśród nich syn Jacka D., Tomasz, a także Robert W. i jego żona - a zarazem córka Jacka D. - Hanna W., żona Jacka D. - Gabriela K. i Karolina D. - żona Tomasza D. oraz jej siostra Weronika Ł.
Wobec Jacka D. prokuratura w śledztwie zastosowała poręczenie w wysokości 200 tys. zł, a wobec Roberta W. - 50 tys. zł. Zabezpieczono też mienie wartości 29 mln zł - prokurator uznał, że ziemia, która była przedmiotem obrotu pomiędzy tymi osobami, może ulec przepadkowi jako korzyść majątkowa pochodząca z przestępstwa.
Proces w Katowicach ma związek z Markiem P., pełnomocnikiem instytucji kościelnych w sprawach toczących się przed Komisją Majątkową (jest w tym procesie świadkiem). Według śledczych to za jego pośrednictwem Jacek D. kupował atrakcyjne nieruchomości od Archidiecezji Katowickiej oraz Towarzystwa Pomocy dla Bezdomnych im. św. Brata Alberta w Krakowie z naruszeniem prawa pierwokupu kościelnych gruntów.
Autor aktów oskarżenia w „sprawie Komisji Majątkowej” prokurator Radosław Woźniak z Prokuratury Okręgowej w Gliwicach twierdzi, że
w konsekwencji dochodziło do przywłaszczenia praw majątkowych, bo z prawa pierwokupu nie mogły korzystać osoby uprawnione. Następnie nieruchomości sprzedawano lub darowano oskarżonym. Zdaniem prokuratury celem obrotu nieruchomościami było ukrycie, że pochodzą one z przestępstwa.
Dlatego oskarżonym zarzucono też pranie brudnych pieniędzy. Łącznie okazyjne transakcje miały dotyczyć blisko 1000 ha ziemi.
Przewodniczącym składu orzekającego w procesie Jacka D. jest sędzia Roman Kubiś. To doświadczony sędzia, ale...
Orzekał głównie w sprawach czysto kryminalnych, by nie rzec – bandyckich. Brutalne rozboje, zabójstwa. Dosyć często zdarzało się, że Sąd Apelacyjny zmieniał wyroki wydane przez sędziego Kubisia. Sprawa D. to inny typ przestępstwa. Obawiam się, że klasa przeciwników procesowych może go lekko paraliżować. Rzadko zdarza się, aby orzekać w sprawie, w której obrońcą jest Jacek Dubois, wiceprzewodniczący Trybunału Stanu
– wyjawia jeden z sędziów Sądu Okręgowego w Katowicach.
Niemal od samego początku na sali sądowej iskrzy pomiędzy adwokatami rodziny Jacka D. a nim. Kilka miesięcy temu złożyli wniosek o jego wyłączenie z orzekania. Zarzucili mu, że jest nieobiektywny, uprzedzony, w sposób tendencyjny przesłuchuje świadków oraz nierzetelnie protokołuje ich zeznania. Wniosek został odrzucony, ale od tego czasu rozprawy są nagrywane.
Komisja Majątkowa została powołana w 1989 r. do rewindykacji bezprawnie zagarniętych przez komunistów dóbr kościelnych. Według MSWiA, Komisja, która została rozwiązana w ub. roku, przekazała kościelnym osobom prawnym 65,5 tys. hektarów ziemi, 490 budynków oraz rekompensatę w wysokości 143 mln 534 tys. zł. Stanowi to zaledwie część zabranego majątku. Komuniści zabrali Kościołowi katolickiemu około 155 tys. ha ziemi oraz ponad 4 tys. budynków.
Około 30 spośród niemal 3 tys. spraw rozstrzygniętych przed Komisją zostało zaskarżonych do prokuratury, jednak ponad 20 umorzono lub odmówiono wszczęcia postępowania z powodu braku znamion przestępstwa. W toku jest jeszcze kilka śledztw.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/159401-coraz-mniejsze-zainteresowanie-towarzyszy-procesom-w-tzw-aferze-komisji-majatkowej-czyzby-media-glownego-nurtu-zorientowaly-sie-juz-ze-temat-powstal-na-polityczne-zamowienie
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.