Lech Wałęsa w rozmowie z Moniką Olejnik po raz kolejny daje popis swojej wielkości.
Były prezydent dotknięty zdaje się wciąż sprawą słów Henryki Krzywonos znów mówił o Bogdanie Borusewiczu:
Nie chciałbym wchodzić w konflikt, bo musiałbym przypomnieć Bogdanowi, że zawsze kiedy miałem ciężko on był przeciw. (...) On wtedy, gdy trzeba było popchnąć, to ciągnął w drugą stronę. Możecie znaleźć świadków, ja się dziwię, że IPN tego nie posprawdzał. On nie brał udziału w pierwszych wyborach, był przeciwko Okrągłemu Stołowi, zakończeniu strajku. To są oczywiste rzeczy.
Dodawał, że Ci, którzy byli przeciw Okrągłemu Stołowi nie powinni obecnie czerpać z niego korzyści.
Pełen wór komplementów były prezydent znalazł natomiast mówiąc o Andrzeju Wajdzie oraz jego filmie "Wałęsa".
Wiem, że jeśli ktoś może przybliżyć do prawdy to Wajda. Jest tak czującym polskie kłopoty, że powinien nas przysunąć do prawdy. Ta prawda jest w moim układzie w wielu tematach naprawdę różna. Chyba on wykaże trochę prawdy
- mówił były prezydent.
Na pytanie czy film powinien mówić "o tym, że podpisywał jakieś dokumenty SB?" Wałęsa powiedział:
Nigdy nie podpisałem współpracy z SB. Oni mi wtedy tego nie proponowali, ja byłem wtedy malutki a oni byli tacy butni, że mnie robotnika w 1970 roku nie potrzebowali. Nie wiem, jak bym się zachował, gdyby naprawdę mnie potrzebowali. Nikt tego nie proponował. Natomiast podpisałem te standardowe rzeczy. Nie wiedziałem, że nie można podpisać tego, że nie będę nic mówił z przesłuchania. Był taki kwit na przykład, że nie mam broni.
Były prezydent pytany był również o swój udział w obaleniu rządu Jana Olszewskiego oraz brakowanie teczki SB na swój temat. Przy tej okazji dostało się tym, którzy chcieli Polskę odciąć od PRLowskich powiązań.
Jak można było próbować wprowadzić taką destabilizację? Nie ma ordynacji wyborczej, żadnego przygotowania, zgody, kiedy wybory...I uderzać w prezydenta, w marszałka Sejmu, Senatu? To, co miało być, gdyby im się to udało? W tamtym czasie nie było wyboru - trzeba było zatrzymać szaleńców, którzy nie wiedzą, co robią. Groziła nam naprawdę wojna domowa
- ocenił Wałesa.
O swojej teczce mówił tyle, że chciał zobaczyć, "co jest podrobione i w jaki sposób oni podrabiali".
Jakie elementy wykorzystano przeciwko mnie. Tylko z tego powodu interesowałem się teczką, a nie z powodu, że miałem wątpliwości. Ja nigdy ani na sekundę nie byłem po tamtej stronie
- zapewnił Wałęsa i dodał, że nie wie, czy w teczce brakowało dokumentów, ponieważ ją "przeglądali ministrowie".
Na koniec swojej rozmowy Lech Wałęsa odniósł się do protestów, jakie 4 czerwca miały miejsce pod jego domem:
To znaczy, że jeszcze coś znaczę, bo przy innych nie robią tych demonstracji. To znaczy, że trafiam, że jestem silny, bo słabym się tego nie robi. Cieszy mnie to, że coś znaczę, że przeszkadzam wielu. Ja wytrwam w swojej koncepcji budowania spokojnie i mądrze Polski.
I niestety należy się obawiać, że tym razem Wałęsa będzie wierny swoim słowom...
KL
----------------------------------------------------------------------------------------------
---------------------------------------------------------------------------------------------------
Pasjonujesz się historią ? koniecznie zajrzyj do wSklepiku.pl !!!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/159104-grozb-walesy-pod-adresem-borusewicza-ciag-dalszy-dziwie-sie-ze-ipn-tego-jeszcze-nie-posprawdzal