Nowak tykającą bombą jak Drzewiecki. Piotr Zaremba: Przyszedł moment, gdzie nie da się pewnych rzeczy zamydlić słowami

fot. PAP/Adam Warżawa
fot. PAP/Adam Warżawa

Coraz gorsze sondaże Platformy Obywatelskiej i samego Donalda Tuska, słabnąca kondycja rządowej koalicji, wreszcie sprawa niejasnych powiązań Sławomira Nowaka i "afera zegarkowa" były tematami porannej rozmowy komentatorów w radiu TOK FM. Jednym z biorących udział był publicysta portalu wPolityce.pl i tygodnika " Sieci" Piotr Zaremba.

Rozpoczął jednak Piotr Kraśko z "Wiadomości", który stwierdził, że problemy Donalda Tuska wynikają z tego, że za rzadko pokazuje się on w mediach:

Jeżeli siłą PiS jest to, że Kaczyński mówi bardzo mało, nie mówi nic Antoni Macierewicz, to w wypadku Donalda Tuska jest dokładnie odwrotnie. Pretensja i żal wyborców PO może dotyczyć tego, że premier mówi mało. (...) Jeżeli kiedyś było wezwanie "Tusku, musisz", to dizś powinni krzyknąć: "Tusku, mów!". Ludzie powinni mieć wizję, dokąd zmierzamy

- oceniał Kraśko.

Agata Nowakowska z "Gazety Wyborczej" wskazywała na głębszy problem. Jej zdaniem istotą kłopotów PO jest jej zbyt małe określenie się w sprawach światopoglądowych:

Mam wrażenie, że premier nie mówi tak mało, ale jego mówienie, które kiedyś podnosiło jego notowania, dziś nie przynosi już takiego skutku. Tusk od samego początku postawił na konstrukcję, która się nie do końca sprawdziła. Był ponad Platformą. Nawet jeśli w PO były spory czy afera hazardowa, to premier występował jako osoba nadrzędna i robił porządek. (...) Premier był na tyle silną postacią, że to dzięki niemu Platforma wygrała. Ale zostało nam dwa lata do wyborów, wyborcy PO zaczynają zdawać sobie sprawę ze słabości Tuska - sprawa związków partnerskich jest niezałatwiona, in vitro też. To pokazuje oderwanie się PO od jej elektoratu

- mówiła publicystka "Gazety Wyborczej".

Piotr Zaremba nie zgodził się ze swoimi przedmówcami, mówiąc, że wina Donalda Tuska tkwi w niepodejmowaniu tematów dotyczących gospodarki czy wyzwań Polski:

Nie jest do końca diagnoza, że nic się ostatnio rządowi nie przydawało. Jednak były takie historie, przytoczę dwie: z memorandum gazowym, która pokazała, że premier nie ogarnia rządowej rzeczywistość i historia z ministrem Sławomirem Nowakiem. (...) Tusk to bierze w jakiejś mierze na siebie. Trochę jak kwoka osłania ten personalny układ. W poprzedniej kadencji było tak, że rząd - wbrew pozorom - nie miał dobrych notowań, natomiast miał je sam premier. Ludzie zaczęli to kojarzyć ze sobą. Po części ze względu na to, że po sześciu latach musi zaistnieć taki proces myślowy: skoro ministrowie są słabi, to za to odpowiada premier. Moim zdaniem ten skład rządowy był dowolnie dobrany, Tusk popełnił pewne błędy kadrowe, niektóre osoby miał mianować przez dowcip - to przykład Joanny Muchy. Ona nie ma wpływu na bieżące życie obywateli, ale jest drażniąca jako przykład pt. "wstawię sobie, kogo chcę". Tego w poprzedniej kadencji unikano. (...) Nie zgadzam się też z Piotrem Kraśką. Moim zdaniem jest już taki moment, gdzie nie da się pewnych rzeczy zamydlić słowami

- stwierdził publicysta wPolityce.pl.

I dodawał, że sprawy światopoglądowe byłyby kwestią drugorzędną, gdyby było widoczne zaangażowanie Platformy na innych szczeblach i płaszczyznach:

To by nie pękło, gdyby Platforma wytoczyła inne cele i je realizowała. Gdy PO stawała się partią bardzo silną, było założenie, że dzielą nas sprawy światopoglądowe, ale łączy nas koncepcja państwa, rozwoju itd. W tych dziedzinach Tusk nie odniósł sukcesu, teraz sam sięga po tematy sprawy światopoglądowe. To się ciągle powtarza - na przykład temat handlu w niedzielę byłby jednym z wielu, gdyby była agenda, a rząd przynosił inne tematy. Tymczasem przypomnę ustawę deregulacyjną, czy historię z łupkami, gdy Tusk piętnuje swojego minsitra w Brukseli, że to on opóźnia... To się kumuluje i dociera do ludzi. W końcu ludzie wystawiają rachunek temu rządowi

- ocenił dziennikarz tygodnika " Sieci".

W kolejnej części rozmowy dyskutowano o aferze związanej z ministrem Nowakiem, niejasnymi powiązaniami z firmą Cam Media i dziwnym zwyczajem pożyczania zegarków.

Piotr Kraśko stwierdził, że sprawę powinien rozstrzygnąć sąd:

Wygląda to fatalnie. Przesądzające jest to, czy Cam Media korzystała na kontraktach dzięki Nowakowi, to oznaczałoby dymisję. Jeśli sprawa ogranicza się tylko do tego, że pożyczał zegarki od kolegów, to jest to sprawa niepoważna. Moim zdaniem nie jest też tak, że jeśli nie będzie ustawy o związkach partnerskich czy in vitro, to PO nie wygra wyborów. Wyborów nie wygrywa się w Miasteczku Wilanów czy Górnym Mokotowie. To nie są sprawy, które spędzają sen z powiek większości Polaków

- mówił.

A prowadząca dyskusję Dominika Wielowieyska dopytywała:

Czy mamy dowody czy wystarczą nam domysły? W tekście nie było takich dowodów. To pytanie o standardy, także standardy pisania tekstów. To że Nowak przyjaźni się jednym z właścicieli spółki jest wystarczające, czy oskarżenie jest słuszne?

- pytała publicystka TOK FM i "Gazety Wyborczej".

Zaremba odpowiadał:

Dziwię się, że przyjmowana jest konwencja koncentrowania się na artykule, przestajesz rozliczać władzę, zaczynasz rozliczać dziennikarzy. Intuicyjnie czuję, że mają rację. Każdy, kto ma minimalną wiedzę pozaźródłową przyzna mi rację. Poza tym chodzi o pewne wrażenie. Jeżeli facet, który jest bardzo arogancki sięga po Giertycha, a ten wysnuwa wnioski o zabezpieczenie całej gazety i grozi jej, to Polacy utwierdzają się w tym przekonaniu, że jest coś nie tak. Nie chcę wypowiadać się o winie, ale wrażenie jest fatalne. Władza jest zobowiązana - także do obłudy, która jest hołdem składanym cnocie. Sam zwyczaj pożyczania zegarków i lansowania się nimi jest takie strasznie wschodnie, rosyjskie. Adam Hofman też się pod tym względem nie interesuje, z tym, że on nie jest ministrem. Jest pewna potrzeba, zwłaszcza gdy jest kryzys, dotycząca skromności władzy, nawet jeśli jest ona trochę obłudna. Po sześciu latach ci ludzie zaczynają odpływać i odlatywać

- mówił publicysta wPolityce.pl.

Nowakowska próbowała jednak usprawiedliwiać ministra, mówiąc, że wrażenie nie przesądza o jego winie:

Uważam, że pożyczanie drogich zegarków od kolegi nie jest czymś, co przystoi ministrowi. Natomiast nie zgadzam się z Piotrem. Mogę oceniać ministra Nowaka za to, jakim jest ministrem. Mogę podśmiechiwać się z tego, że ma skłonność do drogich zegarków, ale to nie jest powód, by go dymisjonować? Nie zgadzam się też z tym, że nie możemy oceniać pracy innych dziennikarzy. (...) Sprawa musi trafić do sądu. Ale co miałby zrobić Tusk? Za pożyczanie zegarka zwolnić ministra?

- pytała publicystka "Gazety Wyborczej".

Zaremba ripostował:

To człowiek, który się popisuje zbytkiem. W przypadku ministra, i to tak drażliwego resortu, gdzie układy z biznesem jest łatwy do zarzucenia, trzeba dmuchać na zimne. Tusk nie powinien robić Nowaka ministrem. To tykająca bomba - podobnie jak Mirosław Drzewiecki. Są pewni ludzie, którzy ciągną za sobą kłopoty, bo są aroganccy. Ta arogancja narasta latami

- oceniał.

svl, tok fm

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych