Tysiące dzieci znajduje się w płynnym azocie i nie wiadomo, co z tym zrobić. To jest eksperyment, który woła o pomstę do nieba – mówił o procedurze in vitro abp Józef Michalik podczas procesji Bożego Ciała w Przemyślu. Ponieważ trwa też Archidiecezjalny Kongres Nowej Ewangelizacji przy czterech ołtarzach świadectwami wiary dzielili się świeccy oraz siostra zakonna. Jeden z ołtarzy znajdował się przy archikatedrze greckokatolickiej.
Nie można milczeć, jeśli dzisiaj czyni się eksperymenty. In vitro, czyli poczęcie człowieka w probówce, jest związane z grzechem złamania prawa natury, bo dziecko ma się poczynać w miłości między kobietą a mężczyzną, w małżeństwie, w rodzinie
– mówił przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski.
Dziecko ma prawo do ojca i matki, o których wie, że są jego rodzicami. Tysiące dzieci znajduje się w płynnym azocie i nie wiadomo, co z tym zrobić. To jest eksperyment, który woła o pomstę do nieba
– podkreślił abp Michalik.
Abp Michalik w swoim kazaniu podkreślał wartość Eucharystii.
Jezus został z nami, żeby nam przypominać, że jest, że Jego misja zbawcza się nie skończyła. Że umarł na krzyżu dla naszego zbawienia, ale został w Najświętszej Eucharystii. Posłał Ducha Świętego, jest z nami. Chrześcijanin nigdy nie jest sam w życiu
– zaznaczył kaznodzieja. Mówił też o kryzysie rodziny.
Trzeba martwić się tym, że kolejne dziecko nie przychodzi na świat w rodzinie, że Polska wymiera. Trzeba martwić się, że rozpadają się małżeństwa i to w jakiej wielkiej liczbie. To dowód, że młodzi nie mają od dorosłych wzorców wierności i przezwyciężania trudności w małżeństwach. My musimy im to dać
– apelował metropolita przemyski. Stwierdził, że niejednokrotnie zarzuca się Kościołowi totalitaryzm.
fot. PAP/Darek Delmanowicz
To, że mówimy, że mamy przebaczać nieprzyjaciołom, to jest dla nich totalitaryzm? To, że dziecko poczęte trzeba ratować, bo jest niewinne i bezbronne, to jest totalitaryzm? To, że chcemy prawa do polskiej ziemi dla Polaków tu urodzonych i tu żyjących, nie zamykając się na inne narody, to jest totalitaryzm?
– pytał abp Michalik. Zaznaczył, że trzeba się liczyć z różnymi trudnościami, nie są one jednak "dyskwalifikacją w życiu", ale szansą, by stawać się „gigantami ducha i uczciwości”.
Jeżeli chcemy, żeby świat był coraz lepszy, musimy go poprawiać, nie tylko zostawiać innym
– powiedział. Podkreślił, że brutalizuje się język miedzy ludźmi, rośnie egoizm między sąsiadami i bliskimi.
Nie przezwycięży go premier, ani minister, nie przezwycięży go biskup ani ksiądz. Każdy z nas musi nauczyć się opanowywać siebie
– mówił abp Michalik.
Kościołowi są potrzebni ludzie, którzy odważnie patrzą na świat i potem odważnie podejmują decyzje życiowe, podejmują postanowienia wewnętrzne, nieraz zmagają się ze sobą, ale nie ustępują, pokonują siebie i próbują mnożyć dobro. Kościołowi i światu potrzebni są święci, dlatego potrzebne są trudności, bo święty nie wychowa się w atmosferze cieplarnianej
– stwierdził przewodniczący KEP. Podkreślił, że ważne są wspólnoty kościelne, bo „tam uczymy się mówić, rozmawiać, ubogacać wzajemnie przeżyciami wiary”.
Musimy uczyć się zajmować stanowisko w imieniu Kościoła, w imieniu Chrystusa
– powiedział abp Michalik. Zaznaczył przy tym, że żadne z tych stowarzyszeń nie ma aspiracji politycznych, ale poszczególne osoby mają prawo zajmować stanowiska polityczne. Powołał się też na słowa papieża Franciszka wypowiedziane w lutym br. - jeszcze przed konklawe, że trzeba ludziom mówić z radością, że Jezus żyje dla nich.
Nikt nie lekceważy cierpienia par małżeńskich, niemogących doczekać się dziecka. Ale nie można dochodzić do celu, nawet szlachetnego, na drodze niemoralnej. Sprzeciw Kościoła wobec metody in vitro nie oznacza braku szacunku dla dzieci narodzonych na tej drodze. Kościół przyjmuje te dzieci z największą miłością, bo przysługuje im taka sama godność, jak wszystkim innym
– powiedział kard. Stanisław Dziwisz w Boże Ciało w Krakowie. Hierarcha odniósł się także do prób legalizacji związków partnerskich.
Rodzice nie pozwólcie, by polska szkoła deprawowała młode pokolenie Polek i Polaków, bo to przecież nasz skarb, nasza przyszłość. Rodzice i tylko rodzice mają prawo decydować o kształcie wychowania swoich dzieci
– zaapelował. Uroczystości rozpoczęły się Mszą św. na Wawelu, po której procesja przeszła Drogą Królewską na Rynek Główny. Pierwszy ołtarz znajdował się przy kościele św. Idziego, przy Krzyżu Katyńskim, drugi przed kościołem św. Piotra i Pawła przy ul. Grodzkiej, trzeci przy kościele św. Wojciecha, a czwarty przy Bazylice Mariackiej. Przy nim metropolita krakowski wygłosił homilię. Przy ołtarzu umieszczony został obraz "Jezu ufam Tobie", który wraz z relikwiami św. Faustyny i bł. Jana Pawła II, po zakończeniu procesji został uroczyście wprowadzony do świątyni.
W homilii kard. Dziwisz podkreślił, że w społeczeństwie demokratycznym rządzi większość, a pluralizm poglądów i postaw ludzi tworzących nasze społeczeństwo jest faktem.
Przyjmujemy ten fakt do wiadomości. Przyjmujemy też, że nie wszyscy otrzymali łaskę wiary. Nie dla wszystkich programem życia i działania jest Ewangelia
– stwierdził kardynał.
Tym niemniej, trzeba jasno stwierdzić, że wierność prawdzie obowiązuje wszystkich, również prawodawców
– dodał. Według niego prawdy nie ustala się przez głosowanie, dlatego „nawet parlament nie jest powołany do tworzenia odrębnego porządku moralnego niż ten, który jest wpisany głęboko w serce człowieka, w jego sumienie”. Zdaniem metropolity krakowskiego Kościół przypomina człowiekowi o jego godności i powołaniu, o wartości życia, o nadrzędności prawa Bożego nad prawem stanowionym przez prawodawcze instytucje.
Kościół nigdy nie zrezygnuje z tej misji, bo inaczej sprzeniewierzyłby się swojemu Założycielowi – Jezusowi Chrystusowi
– podkreślił kard. Dziwisz. I dodał, że może to czasem wywoływać, i wywołuje napięcia, a nawet otwartą krytykę i sprzeciw wobec Kościoła.
fot. PAP/Paweł Supernak
Wszyscy musimy uwierzyć, że Polska i jej przyszłość zależy od tego, jakie będą polskie rodziny. A wszyscy to znaczy ci, którzy rządzą naszym krajem na poziomie rządu i samorządu; wszyscy, od których zależy pomoc rodzinom i same rodziny
- powiedział dziś metropolita warszawski kard. Kazimierz Nycz na zakończenie warszawskich uroczystości Bożego Ciała.
Metropolita warszawski zabrał głos na Placu Piłsudskiego tuż po kazaniu wygłoszonym przez goszczącego w tych dniach w Polsce maronickiego patriarchę Antiochii kard. Bechara Boutrosa Rai. Przypomniał, że procesja kończy się blisko krzyża, „w miejscu, w którym wiele razy gromadził nas przy Jezusie bł. Jan Paweł II”.
Modlimy się przede wszystkim o jedność i pokój, pokój i jedność pośród nas. Oczekujemy jednocześnie o kanonizację bł. Jana Pawła II
– powiedział kard. Nycz. Następnie, jak co roku, podziękował wszystkim, którzy zaangażowali się w przygotowanie dzisiejszych uroczystości i uczestniczyli w procesji. Wyraził także kardynałowi Rai podziękowanie za obecność w Warszawie i „za wszystko, co nam w tych dniach powiedział”. Na zakończenie metropolita warszawski zaprosił na niedzielę 2 czerwca na Pola Wilanowskie, gdzie przy Świątyni Opatrzności Bożej odbędzie się VI Dzień Dziękczynienia oraz na organizowaną z tej okazji uroczystą procesję, która wyruszy rano z Placu Piłsudskiego w kierunku Wilanowa.
Dziękujemy w tym roku za łaskę wiary i za rodziny
– powiedział kard. Nycz i przypomniał, że tegorocznym obchodom patronować będzie postać św. Andrzeja Boboli. 75 lat temu ten święty został kanonizowany w Rzymie. Uroczystości w Wiecznym Mieście zgromadziły 10 tys. Polaków.
A potem była wielka procesja, wielki kilkunastodniowy powrót jego relikwii do Polski. Na stacjach tej procesji gromadziły się dziesiątki tysięcy wiernych. Chcemy uczcić to 75-lecie patrona naszej metropolii, patrona Polski
– podkreślił kard. Nycz.
Chcemy odwzorować tamtą procesję, tak samo się modlić. Warszawa potrzebuje takiego publicznego wyznania wiary. Wierzę gorąco i wiem, że Warszawę stać na takie wyznanie wiary, dane publicznie całemu miastu i całej Polsce
– dodał kardynał. Do udziału w procesji kard. Nycz zaprosił zwłaszcza rodziny.
Wiemy, jak ważne są dziś sprawy rodzin, troska o rodziny, nikogo nie trzeba do tego przekonywać. Wszyscy musimy uwierzyć, że Polska i jej przyszłość zależy od tego, jakie będą polskie rodziny. A wszyscy to znaczy: ci, którzy rządzą naszym krajem na poziomie rządu i samorządu; wszyscy, od których zależy pomoc rodzinom; same rodziny muszą uwierzyć, że od nich zależy przyszłość ojczyzny
– powiedział metropolita warszawski.
Nie możemy być, jak to się dzisiaj mówi, bezwolnymi „lemingami”
– mówił bp Krzysztof Nitkiewicz podczas procesji eucharystycznej w uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Pańskiej w Sandomierzu. Przy ostatniej stacji biskup sandomierski wskazywał wiernym na zadania jakie wypływają z faktu bycia człowiekiem wierzącym, jednocześnie oddanym Ojczyźnie i społeczeństwu.
Nie chcemy jako ludzie wierzący przejmować władzy ani w Polsce, ani w Unii Europejskiej. Nie możemy być jednocześnie biernymi obserwatorami. Nie możemy być, jak to się dzisiaj mówi, bezwolnymi „lemingami”. Chrystus polecił nam abyśmy byli solą ziemi i światłością świata. Jako chrześcijanie jesteśmy powołani do tego, aby przemieniać ziemską rzeczywistość w duchu Ewangelii
– apelował bp Nitkiewicz.
Dlatego mamy obowiązek zabierać głos i podejmować działania w celu obrony ludzkiego życia, wspierania małżeństwa rozumianego jako przymierze mężczyzny i kobiety, w celu zabezpieczenia praw rodziców w dziedzinie wychowania dzieci, czy zapewnienia sprawiedliwości społecznej
– wskazywał hierarcha. Biskup zastrzegał także, że sprzeciwianie się propagowaniu postaw sprzecznych z Bożym Prawem, nie jest podważaniem porządku konstytucyjnego w kraju.
Mamy obowiązek sprzeciwiać się propagowaniu postaw i zachowań sprzecznych z Bożym Prawem. To nie jest podważanie porządku konstytucyjnego czy kwestionowanie kompetencji państwa, ale wyraz chrześcijańskiej miłości i poczucie odpowiedzialności za jego losy. To jest prawdziwy, nowoczesny patriotyzm
– podkreślił bp K. Nitkiewicz.
O ocalenie godności osoby ludzkiej, małżeństwa, macierzyństwa i rodziny, o nowe miejsca pracy oraz prawdę w życiu społecznym zaapelował dzisiaj abp Wacław Depo, który przewodniczył uroczystości Bożego Ciała. Procesja eucharystyczna przeszła ulicami Częstochowy z archikatedry Świętej Rodziny na Jasną Górę, a poprzedziła ją Msza św. pod przewodnictwem metropolity częstochowskiego w archikatedrze Świętej Rodziny.
W homilii abp Depo przypominał, że „Kościół żyje Eucharystią":
Tę prawdę wyznajemy poprzez wyjście na zewnątrz, na ulice naszego miast.
Odnosząc się do czasów współczesnych zaznaczył, że „człowiek w imię samowystarczalności odrzuca tajemnicę Boga a Chrystusa czyni wspomnieniem przeszłości.”
Wiara jest spotkaniem z Chrystusem. Na ulicach naszego miasta nie idziemy za wspomnieniem z historii, ale idziemy z Chrystusem obecnym, żywym i prawdziwym, by zaprosić Go w radosne i bolesne tajemnice naszego życia
– mówił abp Depo.
Przywołując myśli włoskiej dziennikarki Rosy Alberoni, zawarte w książce „Wygnać Chrystusa”, abp Depo wołał, że „nadeszła chwila dla wierzących, by podnieść głowę, by przemówić, by ujawnić przemoc, bezprawie, niebezpieczeństwa. By bronić wartości chrześcijańskich, stosując je w praktyce, uświęcając je w gestach, ponieważ tylko w ten sposób stawia się czoło woli zniszczenia chrześcijaństwa, która jest wolą unicestwienia własnej cywilizacji.”
O ocalenie godności macierzyństwa i ojcostwa, o godność małżeństwa i rodziny zaapelował przy ołtarzu przy kościele pw. św. Jakuba Apostoła.
Bóg stworzył człowieka z miłości jako mężczyznę i kobietę, by zaludniali ziemię. To jest dzisiaj przesłanie, które należy odkryć
– mówił abp Depo.
Ocalmy godność małżeństwa i rodziny, ojca, matki i dziecka, bo inaczej nie będziemy solą ziemi i będziemy podeptani przez tych, którzy proponują dzisiaj inne modele. Miłość nie raz po błocie chodzi i się jej ubliża.
Przy kolejnym ołtarzu przygotowanym przez wspólnoty rzemieślników abp Depo zaapelował o nowe miejsca pracy dla mieszkańców miasta – mamy prawo prosić o pracę i chleb dla naszych dzieci tutaj a nie poza granicami Ojczyzny – wołał abp Depo.
Nie można też przeciwstawiać potrzeby chleba potrzebie Boga
- przestrzegał. Na zakończenie abp Depo przypomniał, że „na tym fundamencie, że Bóg jest z nami może być odbudowana jedność, solidarność i miłość Ojczyzny i wierność Chrystusowi i Kościołowi.”
Arcybiskup Celestino Migliore, nuncjusz apostolski w Polsce, przewodniczył centralnym uroczystościom Bożego Ciała w Płocku. Poprowadził także, wspólnie z bpem Piotrem Liberą i bpem pomocniczym Romanem Marcinkowskim, procesję eucharystyczną ulicami miasta. W homilii wygłoszonej na zakończenie procesji mówił, że realna obecność Jezusa w Najświętszym Sakramencie pozwala przezwyciężyć ludzkie lęki i podziały.
Centralne uroczystości Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa rozpoczęły się Mszą św. w bazylice katedralnej, z udziałem licznie zgromadzonych wiernych, duchowieństwa, sióstr zakonnych, dzieci pierwszokomunijnych, członków ruchów i stowarzyszeń, bractw, kół różańcowych i zespołów synodalnych 43. Synodu Diecezji Płockiej.
Poprzedzającej procesję Eucharystii koncelebrowanej w katedrze przewodniczył nuncjusz apostolski Celestino Migliore. W murach XII-wiecznej katedry wysłannika papieża Franciszka witał biskup płocki Piotr Libera. Wyraził radość, że poprzez obecność w Płocku nuncjusza apostolskiego, udaje się wskazać na więzi łączące Wzgórze Tumskie w Płocku z rzymską Stolicą Piotrową. Przypomniał, że sprawowana Eucharystia ma miejsce w murach XII-wiecznej bazyliki, do której w Roku Wiary wiodą „Porta Fidei” – „drzwi wiary” oraz że świątynia ta jest jedną z pięciu w Polsce, w której spoczywają polscy królowie.
W tej katedrze wielokrotnie sprawował Eucharystię bł. abp Antoni J. Nowowiejski, który razem z bpem Leonem Wetmańskim znalazł się w gronie 108 męczenników `brunatnego totalitaryzmu`. W 1918 roku, gdy Polska odzyskała niepodległość, nuncjusz apostolski Achille Ratti, późniejszy papież Pius XI, wizytował biskupa Nowowiejskiego w Płocku, był z nim zaprzyjaźniony. W tej katedrze niejeden raz modliła się też św. siostra Faustyna
- mówił bp Libera. Wymienił także intencje wspólnej modlitwy: aby Chrystus był „najlepszym gościem”, o jedność, prawość sumień i świętość kapłańską, za 43. Synod Diecezji Płockiej, o dobre i święte powołania kapłańskie i zakonne, o wierność powołaniu chrześcijańskiemu dzieci, które przyjęły w tym roku po raz pierwszy Komunię św., za chorych i cierpiących.
Homilię podczas Eucharystii wygłosił ks. dr Marek Jarosz, rektor Wyższego Seminarium Duchownego w Płocku.
Jezus wzywa nas, abyśmy dalej przekazywali to, co otrzymaliśmy. Co dziś mamy przekazać innym? Dlaczego nadal dla świata nie jesteśmy wiarygodni? Może dlatego, że pomoc utożsamiamy z opieką socjalną, a heroizm ze zmęczeniem i przepracowaniem? Za chwilę pójdziemy za Jezusem ulicami miasta. On chce pójść tam, gdzie Go nie zapraszają i gdzie odwracają swój zawstydzony wzrok. Jezu, daj nam siłę, by nasze czyny były prawdziwe i czynione z miłością do Ciebie i do bliźnich
- prosił w modlitwie rektor seminarium.
Człowiek świadomy swojej wiary nie ma problemu, by klękać przed Bogiem w Adoracji, co więcej, czuje potrzebę aby pozwalać Chrystusowi, by go przemieniał
– powiedział w homilii bp pomocniczy diecezji zielonogórsko–gorzowskiej Tadeusz Lityński podczas uroczystości Bożego Ciała w Gorzowie Wielkopolskim.
Tysiące wiernych uczestniczyło we Mszy św. w katedrze Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, a następnie przeszło ulicami miasta do czterech ołtarzy. Procesja zakończyła się na Placu katedralnym, tu gorzowianie wysłuchali kazania, w którym hierarcha szczególną uwagę zwrócił na tajemnicę święta Przemienienia Pańskiego.
Nic dziwnego, że nam trudno jest pojąć tę wielką tajemnicę przemiany jaka dokonuje się na naszych ołtarzach. Człowiek powinien dążyć do tego aby w Eucharystii dostrzegać żywego Boga. Jest to święto Boga dla człowieka, Bóg chce być bliżej tych, którzy się od niego oddalają. My stajemy się podobni do Chrystusa, którego przyjmujemy
– mówił hierarcha. Bp Lityński powiedział, że Eucharystia przynosi wewnętrzny spokój i szczęście płynące z faktu jedności z Chrystusem oraz szacunku do drugiego człowieka, którego Bóg tak samo kocha i tak samo pragnie zbawić.
Biskup przypomniał, że jakiś czas temu padły z publicznej mównicy słowa: „nie będziemy klękali przed księdzem”.
Wywołały one przeróżne komentarze i choć miały na pewno inne odniesienie, te słowa właśnie przypomniały, że nie przed księdzem lecz przed Bogiem i nie tylko nam wolno, lecz mamy obowiązek uklęknąć w pokorze. Uklęknąć na znak szacunku dla Jego Majestatu, uklęknąć przed Tabernakulum na znak wiary w prawdziwą obecność Chrystusa w Eucharystii. To jest nasze świadectwo wiary i o tym sobie dzisiaj przypominamy. Człowiek świadomy wiary nie ma problemu, aby uklęknąć przed Bogiem w Adoracji, co więcej, czuje potrzebę aby pozwalać Chrystusowi, by go przemieniał
– podkreślił bp Tadeusz Lityński.
Uwielbienie i adorowanie Boga nie ma nic wspólnego ze zniewoleniem, ale to spotkanie napełnia nas poczuciem wolności, nadziei i radości
– mówił bp Piotr Greger, który w Żywcu przewodniczył Mszy świętej i procesji Bożego Ciała. Procesja przeszła z konkatedry Narodzenia Najświętszej Maryi Panny do kościoła św. Floriana w Żywcu-Zabłociu.
Biskup pomocniczy diecezji bielsko-żywieckiej zastanawiając się nad specyfiką uroczystości Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa, wskazywał na trzy ważne momenty obecne w dzisiejszej liturgii, wyrażające się w: staniu przed Panem, pójściu razem z Nim oraz klęczeniu przed Nim. Podkreślał, że sens Eucharystii polega na tym, by się gromadzić, przekraczać granice i wychodząc od Pana, prowadzić ludzi do nowej jedności.
W tym kontekście należy widzieć i przeżywać nasze święte zgromadzenie. Istotne jest to, że zgromadziliśmy się tutaj ze względu na Chrystusa, który nas zwołał i połączył mocą Ducha Świętego w jedną wspólnotę modlitwy. Dlatego należy podnieść apel, byśmy otwierali się i zbliżali do siebie nawzajem, byśmy w roztargnieniu dnia powszedniego zachowali jednak to wewnętrzne poczucie zgromadzenia nas przez Pana. Ta świadomość powinna z kolei budzić w nas pragnienie otwarcia się na drugiego człowieka także poza wspólnotą Kościoła
– apelował biskup, zwracając uwagę, że Eucharystia jest wyrazem więzi Pana ze swoim ludem.
To ona sprawia, iż Jezus jest dla nas bardzo bliski, czyni z nas wspólnotę ludzi wierzących, dla których uobecnia wydarzenia Wieczernika, krzyżowej śmierci i zmartwychwstania
– dodawał i zapewniał, że „Eucharystia jest odpowiedzią Boga na ludzki głód miłości”.
Do obrony przyszłości Polski jako narodu chrześcijańskiego wezwał wiernych abp Sławoj Leszek Głódź w homilii kończącej procesję Bożego Ciała przy bazylice św. Brygidy Gdańsku. Wcześniej metropolita gdański sprawował Mszę św. w kościele mariackim Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny. Udział w uroczystości wziął arcybiskup-senior Tadeusz Gocłowski.
Procesja zatrzymywała się przy stacjach na Długim Targu, przy Pomorskiej Izbie Rzemieślniczej, przy kościele dominikanów św. Mikołaja i przy kościele św. Brygidy.
W homilii abp Głódź podkreślał, że Kościół nie jest od tego, by "układać negatywne katalogi", bo chce dobra Ojczyzny, rozwoju, ładu, sprawiedliwości, harmonii społecznej.
Ale skoro tego brakuje musi mówić!
- argumentował. Mówi "nie" projektom ustawodawczym, które negują świętość ludzkiego życia, świętość małżeństwa i rodziny. Swoje "nie" - przypomniał - powiedzieli uczestnicy wielkich” Marszów dla życia i rodziny”, które w niedzielę przeszły ulicami wielu polskich miast. Apelował także o obronę świętości niedzieli.
Nie ustajemy także na naszej drodze obrony tego, o co zabiegają 2,5 mln Polaków - miejsca na multipleksie cyfrowym dla Telewizji Trwam. W imię pluralizmu i demokracji o równość wszystkich mediów, w tym także katolickich
- powiedział.
Bronimy Bożych zasad! Brońmy Przyszłości Polski na miarę drogi chrześcijańskiego narodu!
- apelował.
Autorytetem dla nas jesteś Ty - Jezu Ewangelii, a nie komisarze, nie prezydenci, nie redakcje tygodników, nie dziennikarze, nie trybunały unijne czy stanowe
– mówił w Kielcach podczas uroczystości Bożego Ciała bp Kazimierz Ryczan.
W homilii zwrócił uwagę na motywację ludzi idących dzisiaj w procesjach eucharystycznych, na niepokojące zanikanie tożsamości chrześcijańskiej w Europie i na różnice pomiędzy stołem eucharystycznym – „zastawionym przez Jezusa”, a stołami współczesnego świata, przy których w różnych celach gromadzą się ludzie. Zauważył, że wokół stołu w Boże Ciało gromadzą się ludzie wierzący w Ewangelię, aby wzorem przodków wyznać wspólnie wiarę, aby „wyśpiewać Bogu dziękczynienie za wszystko: za radość z uratowania zasypanego górnika i za wielki smutek po tragedii smoleńskiej”.
Nikt, poza Jezusem, nie zaproponuje stołu ołtarzowego.
Ten stół różni się od stołu historycznej Targowicy, od stołu w Jałcie, Norymberdze, od okrągłego stołu, od pełnego do dziś niedopowiedzeń stołu w Magdalence. Różni się od stołów moskiewskich, warszawskich, paryskich i brukselskich. Na stole z wieczernika leży Ciało i Krew Chrystusa
– mówił biskup kielecki. Jego zdaniem, wszyscy wzmocnieni dzisiaj „Chlebem Mocnych” - na złość potrafią „nie odpowiadać złością, na nienawiść - nienawiścią, na kłamstwo – kłamstwem, na gwałt – gwałtem, na głupotę – głupotą”.
Przychodzimy, by zrozumieć, że polityka i gospodarka nie mogą rozmijać się z prawdą, wiarą, moralnością, autentycznym dobrem obywateli. Gromadzimy się, by grzechu nie nazywać cnotą, by rodzina stanowiła więź taty, mamy i dzieci a nie kontrakt jednopłciowych kochanków. Gromadzimy się i potwierdzamy, że autorytetem dla nas jesteś Ty, Jezu Ewangelii
– podkreślał hierarcha.
Decyzja pójścia za Jezusem nie może zacieśniać się do prywatnej sfery życia, ale powinna mieć także głęboki wymiar społeczny
– wskazywał podczas uroczystości Bożego Ciała w Bielsku-Białej bp Tadeusz Rakoczy. Biskup bielsko-żywiecki przewodniczył procesji, która przeszła 30 maja ulicami stolicy Podbeskidzia. Mimo nie najlepszej pogody, uczestniczyły w niej rzesze bielszczan.
Uroczystości rozpoczęły się Mszą św. w bielskiej katedrze. W homilii bp Rakoczy zauważył, że Eucharystia sprawowana w centrum Bielska-Białej oraz procesja eucharystyczna prowadząca przez miasto są znakiem, że decyzja pójścia za Jezusem nie ogranicza się jedynie do sfery osobistej. Podkreślał, że ma ona głęboki wymiar społeczny. Jak zaznaczał biskup bielsko-żywiecki, dzisiejszy świat potrzebuje świadków takiej wiary – ludzi, którzy słowa Ewangelii uczynili programem swego życia, którzy wnoszą podstawowe wartości ewangeliczne w rozległe obszary życia społecznego i narodowego, w świat kultury i polityki.
Chrystus potrzebuje światłych umysłów i żarliwych serca, aby w każdym pokoleniu docierać do ludzi pragnących prawdy sensu życia i miłości
– zaznaczał duchowny. Zdaniem bp. Rakoczego, prawa, które ułatwiają demontaż i rozpad rodziny zasługują na krytykę i potępienie.
Żaden rząd ani parlament nie jest do tego upoważniony. Nie musimy w tym naśladować innych państw. Nie na tym polega nowoczesność, która nie może oznaczać rezygnacji z rozsądku i elementarnego poczucia przyzwoitości
– mówił kaznodzieja i dziękował za obecność licznych bielszczan podczas czwartkowych uroczystości.
źródło: KAI/Wuj
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/158657-in-vitro-to-jest-eksperyment-ktory-wola-o-pomste-do-nieba-wazne-slowa-biskupow-z-okazji-bozego-ciala