Bojówki hałasu wciąż atakują. "Wyborcza" nie odpuszcza i kontynuuje walkę o to by mieszkańcy nie mogli spać w nocy

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Cicha, spokojna, sympatyczna uliczka na warszawskim Powiślu. Na razie. Oto bowiem bojowy plakat zapowiada koniec tego spokoju.

To stołeczny oddział "Gazety Wyborczej" kontynuuje swoją kuriozalną akcję polegającą na proponowaniu mieszkańcom by... nie spali w nocy, by nie protestowali przeciwko hałasom i wyciom pod oknami.

O sprawie już pisaliśmy. Zaczęło się dziesięć dni temu. Sprawą pochwaliła się sama redakcja na swoich łamach.

Dziennikarze opisali jak chodzili nocą po mieście w koszulkach „Warszawa – tu się nie śpi” i urządzali ludziom pod oknami kocią muzykę. Opisano to tak:

W piątkowy wieczór w pięciu imprezowych miejscach stolicy urządziliśmy happening. Wraz z muzykami z Uniwersytetu Muzycznego naruszyliśmy ciszę nocną. Nie wszędzie nocny koncert był mile widziany

– opisywała eufemistycznie gazeta.pl.

Oczywiście, gdyby redaktorom "GW" ktoś wył pod oknami by się ucieszyli... Zwłaszcza gdyby mieli małe dzieci, byli starsi lub zmęczeni. No dobrze, pewnie każdy z osobna by się zirytował. Ale walka klasowa, rewolucja społeczna, prawa marksistowskie są ważniejsze. Więc wspólnie w to brną.

I dziwią się, że interweniowały siły porządkowe. „Występ” na pl. Trzech Krzyży po 20 minutach przerwała bowiem policja.

Funkcjonariusze [policji] poprosili o zakończenie występu i pouczyli naszego dziennikarza o ciszy nocnej. Obeszło się bez mandatu

– cieszyła się gazeta.pl. Czy ktoś inny te nie dostałby mandatu? Wątpliwe.

Z ulicy Lipowej intruzów wyprosiła straż miejska.

Funkcjonariuszy wezwał jeden z mieszkańców, tłumacząc, że przeszkadza mu nie muzyka, lecz agregat zasilający oświetlenie koncertu

– relacjonował dziennik.

Portal „Wyborczej”, opisując żałosny plon nękania po nocach mieszkańców Warszawy, stawia dramatyczne pytanie:

Komu przeszkadza muzyka?

Odpowiadamy: muzyka nie wadzi nikomu, ale zakłócanie bzdurnymi akcjami spokoju ludziom – przeszkadza większości normalnych ludzi, męczy dzieci i emerytów.

Łukasz Warzecha, publicysta "Faktu", komentował na naszych łamach:

To była tak arogancka prowokacja, że naturalną odpowiedzią mieszkańców może być tylko całkowite odrzucenie pomysłu na jakikolwiek  kompromis  z tymi, którzy chcą się bawić.

A my proponujemy dzielnym bojowcom o hałas z "GW" nowy plakat:

Bardziej pasuje do takiego "edukowania" mieszczańskich burżujów. Bo to przecież mieszczaństwo jest celem tego ataku, a realizatorem - nowy zrewoltowany proletariat.

gim

Autor

Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych