Zapis czatu z Piotrem Zarembą: "Mam wrażenie, że mainstream, poprawność polityczna itd. zostaną niedługo poddane ciężkiej próbie i to nie tylko w Polsce"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Polecamy: tygodnikmlodejpolski.pl

Profil FB "Sieci"

W poniedziałek, 27 maja br, o godzinie 20:00 na profilu tygodnika SIECI odbył się czat z redaktorem Piotrem Zarembą. Zapraszamy na zapis czatu z redaktorem Zarembą:

 

Panie Piotrze, czy wg Pana jest szansa na to by trzeszczący lód w końcu pękł, by młodzi ludzi poszli do wyborów w większej frekwencji wybierając prawy nurt?

Nie ma jednych młodych ludzi. Mam wrażenie, że mainstream, poprawność polityczna itd. zostaną niedługo poddane ciężkiej próbie i to nie tylko w Polsce, ale w całej Europie. Pytanie, jak to się przełoży na sympatie polityczne. Mogą z tego wyniknąć rzeczy sensowne, ale mogą i groźne - patrz rozmaite ruchy oburzonych, które kończą się braniem sobie ubrań z nie-własnych sklepów. Dlatego moje marzenia o większej frekwencji młodzieży są zawsze powściągliwe. Na razie sądzę, że młodzi ludzie, dość masowo odrzucą PO. Nie musi to oznaczać miłości do Kaczyńskiego.

Czy uważa Pan ruchy autonomiczne regionów (stowarzyszenia takie powstały juz poza Śląskiem) dadzą impuls władzom w Warszawie do większej decentralizacji? Czy próby uzyskania autonomii uważa Pan za cenne w kontekście tworzenia społeczeństwa obywatelskiego?

PiS autonomii nie lubi, uważając, że sprzyja ona patologiom i rozluźnia więzi narodowe. To może dotyczyć nie tylko Śląska, choć Śląska w szczególności. Sytuacja, w której Stadion Narodowy nie może mieć polskich barw, bo nie życzy sobie tego rzekoma reprezentacja wymyślonego narodu, jest absurdem. Z drugiej strony, to stanowisko PiS wydaje mi się zbyt centralistyczne. Warto rozmawiać ostrożnie o rozszerzaniu uprawnień województw, choć na pewno nie o regionalizacji na wzór Niemiec, czy Hiszpanii.

Panie redaktorze, czy Pana zdaniem PiS wyciągnie jakieś wnioski z tego, że wielu młodych ludzi o prawicowych poglądach organizuje się w nowe organizacje - np. Ruch Narodowy, a nie przyłącza się i jest raczej sceptycznie nastawione do największej opozycyjnej partii?

Sprawa ma dwie twarze. Z jednej strony ludzie młodzi nie muszą mieć automatycznie racji. Ruch Narodowy pociąga pozornym radykalizmem, ale prowadzi raczej do większego zamętu i utrwalenia przewagi establishmentu. Z drugiej jest prawdą, że PiS jest dziś partią wyjątkowo zbiurokratyzowaną, bardziej nawet na szczeblu regionów niż centrali. Młodzi ludzie mają tam małe szanse na wykazanie się. W rezultacie powstaje błędne koło, sprzyjające jeszcze skrajnym środowiskom. Skądinąd jak słucha się Środy czy Michnika, to jeśli jest się młodym, pokusa wyważenia drzwi, zamiast debatowania jest naturalna.

 

Czy będzie ciąg dalszy sagi o lobbowaniu ws. Azotów?

Trochę doszliśmy do ściany, Bielecki nie wytoczył procesu, ale my na razie ustaliliśmy niewiele więcej. Sprawa jest o tyle ciekawa, że w innych gazetach pojawiły się informacje o innych tropach związanych z Rosją - np. w sektorze bankowym. Obiecuję, że będziemy to badać.

 

Czy uważa Pan, że na polskiej scenie politycznej byłoby miejsce na nową partię konserwatywną, założoną np. przez Jarosława Gowina?

Wierzę w autentyczność postawy samego Gowina. Ale dziś energię społeczną wokół niego obliczam intuicyjnie na 2 do 4%. To za mało, żeby wejść do Sejmu. Te głosy straciłaby raczej PO, ale prawdopodobnie nie weszłyby one w skład jakiejś alternatywnej większości. Więc z punktu widzenia Polski byłoby lepiej, żeby Gowin dogadał się z PiS. Ale to mało realne.

Panie Redaktorze, kiedy planuje Pan wydanie następnego tomu historii Stanów Zjednoczonych?

Jesienią tego roku. To będą czasy Wilsona, udział USA w I Wojnie Światowej i wejście w lata 20. Więc będzie jeszcze grubszy niż poprzedni. Gotowych jest już 5 tomów, a 5 następnych na razie w głowie.

Panie Piotrze, czy Donald Tusk boi się konsekwencji usunięcia z partii Jarosława Gowina? Czy nieusuwanie Gowina jest metodą nad podniesienie sondaży partii?

Kłopot w tym, że Gowin występuje już prawie jako konkurent Tuska. Na tym polega zręczność jego manewru. Nawet w takich partiach, jakie są teraz, wyrzucenie rywala wyglądałoby dziwnie i byłoby dowodem słabości. Tusk to wie.

 

Wciąż zaskakuje mnie nagła zmiana stylu mówienia o rządzących i PO. Sformułowania w mediach typu: „premier skupił się na zarządzaniu kryzysem, a nie walce z kryzysem" jeszcze dwa, trzy tygodnie temu byłyby uznane za „pisowskie oszołomstwo”. Jest to o tyle ciekawe, że ludzie raczej niechętnie zmieniają swoje poglądy i przyboczni publicyści PDT ryzykują utratę swojej wiarygodności wśród czytelników/wyznawców. Jedynie p. Janina Paradowska jest konsekwentna. Czy wg Pana istnieje ktoś taki jak "wajchowy" czy jest to raczej kwestia dynamiki grupowej środowiska (szczury uciekają widząc zbliżającą się do statku górę lodową)?

Kiedyś TVN zaczął nagle krytykować rząd Tuska, a po tygodniu przestał. Wytłumaczono mi potem, że stały za tym b. skomplikowane sprawy o jakiś biznesowy deal. Ale w tym przypadku jest trochę inaczej. Część "wajchowych" (bo jednego nie ma) szuka następcy dla Tuska. Już nawet nie w skali PO, a całego obozu III RP. Przy czym ja uważam, że znaleźć nie będzie łatwo. Tusk, przy całej swojej arogancji i wypaleniu, jest po tej stronie sprawniejszy niż ktokolwiek inny. Z kolei drudzy tłoczą się, żeby udzielać Tuskowi dobrych rad. Są one często bardziej miarą ich pogubienia lub szaleństwa niż realnej wiedzy. Oto gdy PO ma kłopoty z prawie połową swoich wyborców, opisywanych jako konserwatywni, radzi mu się, aby stanął na czele obyczajowej rewolucji. Wszystko to raczej pogłębia chaos i być może sam na miejscu Tuska byłbym skołowany. Powtarzam jednak, nie grzebałbym go przedwcześnie. Dlatego i wajchy, mogą być przestawiane jeszcze wiele razy - w tę i w tę.

 

Czy Ryszard Kalisz wróci do SLD jak kiedyś Leszek Miller?

Gdyby miał olej w głowie, już by to zrobił, ale jak widać szaleństwo nie jest monopolem prawicy. Rokita stworzył kiedyś ciekawe pojęcie "polonizacji lewicy". Z aparatczyków zrobili się warchołami, lepszymi nie raz od nas.

 

Jak Pan ocenia szansę na odwołanie minister Szumilas już w tej kadencji, a jeśli tak, to czy Ministerstwo odwoła reformę 6-latków do szkół?

Moim zdaniem Szumilas odejdzie już latem w ramach tzw. rekonstrukcji, ale nie zmieni to polityki, której elementem jest wpychanie 6-latków do szkół, bo to część większej całości. Po pierwsze trend ogólnoświatowy, z którym ja się nie zgadzam, po drugie w Polsce recepta na wydłużenie czasu pracy, bo równocześnie przesunięta o rok będzie matura. Tego zysku rząd PO nie odpuści, traktuje bowiem edukację w kategoriach ekonomii i to tej najbardziej prymitywnej. Szumilas ma to nieszczęście, że jest na dokładkę mało wygadana. Znajdą kogoś, kto będzie czarował i robił to samo. Może to być Boni, Kidawa-Błońska, albo ktoś inny.

 

Co sądzi Pan o pomyśle Prawa i Sprawiedliwości na temat przywrócenia 8-letniej podstawówki?

To charakterystyczne - nie tak dawno, dyskutowałem o edukacji z całą grupą młodzieży w wieku licealnym. Rzucali różne pomysły, ale zgadzali się w jednym: gimnazjum powinno zniknąć. Więc coś w tym musi być. Kiedy AWS robił reformę edukacji, mówiono, że to recepta na oddzielenie dzieci od dorastającej młodzieży. Ale minusy przeważyły nad plusami. Rozkawałkowanie programów szkolnych i także zespołów ludzkich aż na 3 etapy, przyniosło obniżenie poziomu i zresztą stresy dla tych młodych ludzi. Choć warto nadmienić, że trójszczeblowy system szkolny jest w wielu krajach zachodnich. Pytanie, czy musimy we wszystkim powielać tamtejsze wzorce.

 

Panie Piotrze - co z min. Gowinem? Jakie jest Pańskie widzenie przyszłości, powiedzmy 5-letniej?

Przed chwilą odpowiedziałem, że w partię Gowina w kolejnym Sejmie za bardzo nie wierzę. W dłuższym dystansie ma jednak szansę na powrót, bo to człowiek względnie młody, zdolny i cierpliwy. Pytanie, czy zauważy, że jego obecny minimalizm jest coraz bardziej archaiczny. Trudno toczyć spór o przyszłość Polski i być konserwatystą nie zauważając oczywistości. Np. destrukcyjnego wpływu Unii Europejskiej i europejskiej politycznej poprawności na to, co się dzieje u nas. Nie odmawiam byłemu ministrowi odwagi cywilnej, ale doradzałbym mu głębszą refleksję niż gra o głosy kilkudziesięciu, czy kilkuset działaczy PO.

 

Czy uważa Pan, że obecne pokolenie jest już w większości „utracone”, czy jest jakaś szansa na to, by młodzi ludzie zaczęli bardziej interesować się polityką, historią i sprawami prawdziwie ważnymi?

Nawet „Newsweek” ogłosił dziś, że mamy egoistyczną młodzież, więc znikąd ratunku. A serio, przychodzą mi do głowy same banały. Że nie ma jednej młodzieży, że znam mnóstwo młodych ludzi rozsądniejszych niż starsi. Tyle, że Pana niepokój jest oczywiście uzasadniony. Mogę się tylko kierować doświadczeniami z historii. Bardzo często mieliśmy w niej swoiste cykle, po okresie dekadencji przychodził czas moralnego ożywienia. W USA, w czasie I Wojny Światowej, młodzi ludzie chcieli walczyć. Przed II Wojną, ich synowie byli bardzo pacyfistyczni, ale jednak też zdali egzamin. Ale oczywiście wyzwania są nieporównywalne, kryzys moralny o wiele większy. A mimo wszystko wierzę w logikę cyklu.

 

Jak Pan widzi scenę polityczną za dwa lata? Czy znajdzie się miejsce dla konserwatywnych liberałów Kongresu Nowej Prawicy? Czy będzie Pan szedł nurtem kolegów socjalistów i omijał dobrego głosu na wolnościowe poglądy i szkalował myśl libertariańską?

Nie wiem, kto to są "koledzy socjaliści" i co Pan nazywa "szkalowaniem myśli libertariańskiej". Jeśli np. chodzi Panu o poparcie idei J. Korwina-Mikke, aby zalegalizować narkotyki, albo o pomysł skasowania ubezpieczeń zdrowotnych, to jestem "socjalistą". Z tzw. konserwatywnymi-liberałami spod znaku Nowej Prawicy jest kłopot - domagając się dla siebie akceptacji, wszystkich, którzy nie zgadzają się z nimi o ułamek nazywają lewicą. To może jedna z przyczyn ustawicznego niemieszczenia się nad kreską. Ale oczywiście wierzę, że wraz z kompromitacją establishmentu także i ten kierunek stanie się istotniejszy niż dziś. Choćby dla tego, że powtarzał uporczywie swoje "nie" dla zbiurokratyzowanej Unii Europejskiej.

Nie dało rady się dogadać z "Do Rzeczy Historia" i stworzyć jeden miesięcznik o historii niż robić kolejny?

Jeśli tworzy się oddzielnie tygodniki, nie da się tworzyć wspólnego dodatku. Niech Pan jednak spojrzy na to inaczej - te podziały dały masie nowych ludzi możliwość pisania. Choć rozumiem, że budżet czytelnika nie jest z gumy.

Poproszę o kilka dobrych tytułów książek do przeczytania dla ,,młodych''. Ot, takie, które Pan poleca.

Wyjdzie trochę megalomańsko, ale poleciłbym wywiad rzekę z Bronkiem Wildsteinem, zrobiony przeze mnie i Michała Karnowskiego. Nazywa się to nieco pretensjonalnie "Niepokorny", ale w tym akurat przypadku to nie jest puste hasło. Bronek opowiada i mądrze, i ciekawie o swoim życiu. Teoretycznie młodzi, powinni się na takich postaciach wzorować. A z lektur trochę trudniejszych zbiór historycznych felietonów Jana Żaryna (Kościół, Naród, Człowiek). Nie ze wszystkim się zgadzam, ale daje do myślenia.

Panie Redaktorze, jak Pan widzi będący tajemnicą poliszynela cichy konflikt pomiędzy redakcjami Do Rzeczy i Sieci? Czy chodzi tylko o ambicje i personalia, czy może o coś więcej? Przykładowo da się zauważyć podział w podejściu do tez Piotra Zychowicza z jego głośnej książki.

Spór bywa czasem nawet otwarty, jak to między konkurencją. Wybraliśmy dwa rożne modele finansowania i organizowania pisma, który okaże się skuteczniejszy, czas pokaże. Oba zespoły są bardzo różnorodne. Ma Pan rację, stosunek do książki Zychowicza, oddzielał mnie i braci Karnowskich od niektórych kolegów z dawnego URZe. Ale np. Semka i Wildstein byli w tej sprawie bliżej nas i pisali o tym. Nie przeceniałbym więc tej okoliczności.

Ostatnio URze podniosło cenę o 1 PLN i zmniejszyło się o 16 stron. Czy to początek końca tego tygodnika? Czy Hajdarowicz za wszelką cenę będzie chciał to utrzymywać przy życiu?

Już w tej chwili koledzy z zarządu Presspubliki namawiali Hajdarowicza, aby URZe zamknąć. Uparł się z powodów prestiżowych i rozpędził ten zarząd. Jestem zdania, że w przeciągu pół roku będziemy mieli z głowy, nie tylko URZe, ale i całe "Imperium Hajdarowicza". Szanuję np. Najwyższy Czas, ale zwracam uwagę, że to pismo "konserwatywni-liberałowie" dostali w prezencie od obecnej władzy i mocno dziwacznego biznesmena.

Bardzo dziękuję za tę lekcję niezależnego i samodzielnego myślenia. Państwa pytania są dla mnie zawsze wielkim wyzwaniem. Dobranoc.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych