Opisane w najnowszym wydaniu tygodnika "Sieci" przez Marka Pyzę fakty związane z wynikami badań krwi niektórych ofiar katastrofy (?) smoleńskiej niosą w tej sprawie poważny przełom. Ale po kolei.
Jak państwo wiecie w tej sprawie od początku nie idziemy na skróty. Wskazujemy na rządowo-rosyjskie kłamstwa i manipulacje, ale też dociekliwie przepytujemy ekspertów niezależnych. Nie epatujemy także sensacją i nie posługujemy się niesprawdzoną informacją. Jak zresztą pokazał przykład mecenasa Rogalskiego, bywa iż za pustym radykalizmem w finale nadchodzi zaprzaństwo w walce o prawdę. Nie, mimo bólu i cierpienia musimy być w pełni profesjonalni.
Tak te działa od początku nasz zespół redakcyjny, a szczególnie Marek Pyza. Dlatego jego najnowsze ustalenia zasługują na szczególną uwagę. Dostajemy oto do ręki kolejną bardzo mocną wskazówkę, że tupolew rozpadł się w powietrzu, że doszło na jego pokładzie do wybuchu. Po szczegóły odsyłam do tygodnika:
Sądzę jednak, że jedno trzeba w tej sprawie jeszcze podkreślić. Otóż materiał w tygodniku „Sieci” oparty jest na wynikach badań krwi czworga osób, które wraz z 92 towarzyszami zginęły 10 kwietnia. Jak pisze Pyza, przeprowadzili je sami Rosjanie w pierwszych dniach po katastrofie na zlecenie polskich lekarzy sądowych. To bardzo ważne bo pokazuje ile wiedzy znajduje się w materiale już zgromadzonym. Czy to dzięki tym funkcjonariuszom państwa polskiego, którzy dobrze wykonują swoje obowiązki czy też pomimo złej woli, lenistwa, niechlujstwa i Bóg wie jeszcze czego tych, którzy zawodzą. Ale - ona tam jest. Trzeba po nią sięgnąć.
Niestety, ujawnione przez tygodnik "Sieci" fakty pokazują jak źle pracuje dziś prokuratura. Przykład: oto Rosjanie u jednej z osób przeprowadzają badanie krwi. Wychodzą nadzwyczaj nienormalne, zawyżone stężenia hemoglobiny tlenkowęglowej (COHb). Rosjanie stwierdzają mimo to iż nie ma odstępu od normy, a w Polsce nikt tego nie wyłapuje. Ba, w ogóle tych danych nikt nie analizuje. A przecież najwyższej klasy ekspert mówi gazecie:
Wyniki badań na obecność tlenkowęglowej hemoglobiny (12 i 16 proc.) świadczą o tym,
że osoby, u których ją wykryto, znalazły się w atmosferze zawierającej tlenek węgla oraz
że dostał się on do ich organizmu przyżyciowo.
Jeszcze precyzyjniej - gdy ofiary go wdychały, musiały jeszcze żyć.
Wniosek z tego wszystkiego prosty: warto się starać o wszelkie możliwe wsparcie międzynarodowe, unijne, natowskie dla wyjaśnienia prawdy o 10/04/10. Ale pierwszym krokiem, który też może przynieść przełom, powinno być przejrzenie tego co jest w polskich archiwach. Tych prokuratorskich, tych komisji Millera (jej materiały wyjściowe nie są udostępniane nawet Zespołowi Parlamentarnemu Antoniego Macierewicza...) i tych w Kancelarii Premiera. Tam jest podstawowy krąg wiedzy. Potem można będzie sięgać stopniowo i precyzyjnie po kolejne.
Obecnie rządzący zapewne zdają sobie z tego sprawę. Co więc są w stanie zrobić by nie oddać władzy? By jak najdłużej trzymać klucze do tych dokumentów? By nadal trwało smoleńskie kłamstwo i ich władza, której pełnię osiągnęli w wyniku śmierci polskiej elity 10 kwietnia?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/158481-krew-mowi-za-ofiary-tekst-marka-pyzy-pokazuje-ze-uczciwa-analiza-materialow-juz-zgromadzonych-w-sprawie-100410-moglaby-przyniesc-przelom
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.