"Ataki jak w Anglii, Francji i USA to nieśmiały początek dużo większej fali. Cywilizacja zachodnia sama uznała się za podrzędną." Dr Kostrzewa-Zorbas. NASZ WYWIAD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP/ EPA
PAP/ EPA

W biały dzień w Londynie dwóch napastników krzycząc "Allahu akbar" (Bóg jest wielki) zamordowało żołnierza na oczach przechodniów, którzy komórkami uwieczniali moment egzekucji. Stacje telewizyjne, np. CNN wygłuszyły moment wypowiedzi jednego z morderców, który usprawiedliwiał swój atak wersami z Koranu.

Na drugi dzień do nieudanego na szczęście ataku doszło we Francji, także na żołnierza. Również tu napastnikiem był - jak twierdzą świadkowie - muzułmanin.

CZYTAJ WIĘCEJ: Powtórka z Londynu? Francuski żołnierz w Paryżu został ugodzony nożem przez mężczyznę w "stroju arabskim"

O tym czy mamy do czynienia z nowym rozdziałem terroryzmu rozmawiamy z drem Grzegorzem Kostrzewą-Zorbasem, politologiem, ekspertem od spraw międzynarodowych

wPolityce.pl: Czy mamy do czynienia z nowym obliczem islamistów?

Dr Grzegorz Kostrzewa-Zorbas: Zarazem est to nowe i nie jest nowe oblicze. Nowe oblicze jest głównie pokoleniowe. Kolejna fala w tym cyklu wojny, która już długo trwa. A gdy wojna się przeciąga, gdy trwa kilkadziesiąt lat, to wówczas wkraczają do niej kolejne pokolenia. I to właśnie dziś widać. Te ataki są dziełem ludzi, którzy byli dziećmi, gdy Al-Kaida uderzyła na Stany Zjednoczone w 2001 roku, czy gdy USA z koalicjantami w odpowiedzi na ten atak weszły do Afganistanu, a potem – twierdząc, że to w związku z terroryzmem – zajęły Irak.

Często politycy, eksperci i opinia publiczna wpadają w pułapkę statycznego myślenia, że wojnę można zakończyć raz na zawsze, gdy jedna strona uzyskuje wyraźną przewagę. Pułapka polega na tym, że pomija reakcję drugiej strony, w tym właśnie reakcję kolejnych pokoleń. I tę reakcję widzimy teraz.

Przenikliwi eksperci potrafili przed tym przestrzegać, na przykład nieżyjący już Samuel Huntington w książce „Zderzenie cywilizacji i nowy kształt ładu światowego”, w której zwrócił uwagę na demografię, zwłaszcza na trwały, wysoki przyrost naturalny w krajach islamskich rezultatem którego są kolejne miliony i dziesiątki milionów młodych ludzi, za którymi nie nadąża rozwój gospodarczy, którego często nie ma, i którzy są wrzucani na świat pozostawieni sami sobie i mają tylko jeden drogowskaz, czyli fundamentalizm religijny. To też dokładnie teraz widać.

CZYTAJ TAKŻE: Dżochar Carnajew, jeden z podejrzanych o dokonanie zamachu w Bostonie, przyznaje się do ataku. Winą obarcza głównie brata

Czy więc Europejczycy powinni być przygotowani na takie obrazy, jak ten w Londynie, gdy przypadkowy przechodzień nagrywa telefonem komórkowy film z egzekucji na człowieku na środku ulicy?

Tak. To niestety jest synteza starych metod przemocy i tzw. Świata 2.0 jak się nazywa go w niektórych krajach. Już czytałem, że ta próba zabicia sztyletem żołnierza we Francji, to był Terroryzm 2.0. Tak więc musimy się obawiać, że zdarzenia o których mówimy w Anglii, we Francji i w USA to jest dopiero początek, nieśmiały początek dużo większej fali.

 

Jak pan ocenia zachowanie mediów i świata polityki po tych atakach? W telewizjach wycięto to co mówił ten morderca londyński do kamery. W swojej przemowie po zabiciu żołnierza powoływał się na Koran. Czy to zachowanie świata zachodniego  - pamiętając o wszystkich proporcjach - nie kojarzy się panu z zagłaskiwaniem Adolfa Hitlera?

Cenzura zacierająca rzeczywistość nigdy do niczego dobrego nie doprowadziła. A to faktycznie można porównać do słynnego „uspokajania” Hitlera, czyli appeasementem, bo Zachód czyni jednostronne ustępstwa kulturowe. W wielu krajach islamskich, przede wszystkim w krajach arabskich o fundamentalistycznych reżimach, np. w Arabii Saudyjskiej nie ma żadnej tolerancji religijnej. Wyznawcy innych religii mogą co najwyżej praktykować w tajemnicy. Nie można tam na ulicy pokazać symbolu innej religii, np. krzyża. A w Europie, czy w Stanach Zjednoczonych i całej dużej części reszty świata, każdy pod względem religijnym robi to co chce. W ten sposób muzułmanie mają wolność religijną wszędzie, a chrześcijanie coraz bardziej są spychani na swoją część świata.

To jest jednostronne rozbrojenie i wycofanie, uznawanie się za stronę podrzędną, która ma mniej praw, mniej swobód. Cywilizacja zachodnia sama uznała się za podrzędną.

 

Czyli niemożliwa jest w Europie symbioza islamu i chrześcijaństwa na warunkach chrześcijańskich?

Niemożliwa jest na warunkach islamskich z żądaniami uznania wyższości islamu. Zaś czy na warunkach chrześcijańskich? Zachód za mało wymaga poszanowania swoich wartości przez muzułmanów. A takie wymaganie uznania dla zachodniego systemu wartości i norm to warunek konieczny współistnienia i zapobiegania reakcjom odrzucenia, które teraz po raz kolejny widać. Tak jak wzbiera nowa fala terroryzmu islamistycznego, tak samo wzbiera fala protestu młodych Europejczyków, ludzi Zachodu. Na razie to są demonstracje, to jest ruch w Świecie 2.0, czyli w internecie. Ale może dojść do reakcji dużo gwałtowniejszych. Ten cykl, o którym wcześniej mówiłem, to nie tylko cykl pokoleniowy, ale także akcji i reakcji. Na akcję jest zawsze reakcja, jak w prawach fizyki.

 

Będę przez chwilę adwokatem diabła. Może to Zachód jest sobie winny temu ostremu konfliktowi ze światem islamu?

Świat islamu rośnie w potęgę. Jest coraz większy, coraz zasobniejszy. Ma coraz większy potencjał wojskowy. I oczekuje równorzędnego miejsca z innymi cywilizacjami, z innymi regionami świata. A tego miejsca – on sądzi, że nie uzyskał. Rzeczywiście największe potęgi świata nie traktują regionu islamskiego równorzędnie. To wynika m.in. z tego, że w świecie toczy się nieustająca rywalizacja o władzę. Zaś pierwsze miejsce może być tylko jedno. Dziś ta walka o pierwsze miejsce toczy się pomiędzy wciąż je zachowującym Zachodem, a kilkoma konkurentami: z Chinami, ze słabszą od nich Rosją, ale bardzo ambitną, która chciałaby powrotu do równorzędnej rywalizacji z Zachodem jaka była między Związkiem Sowieckim a Zachodem podczas „zimnej wojny”. Kolejnym konkurentem są Indie. W tej wielkiej rywalizacji bardzo trudno jest się przebić regionowi islamskiemu. Czuje się podrzędny, a jego aspiracje popierane rosnącym potencjałem przyczyniają się do niestabilności na świecie. Starania regionu islamskiego o awans w świecie są jednym z głównych źródeł niestabilności całego systemu światowego.

Rozmawiał Sławomir Sieradzki

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych