Skauci będą przyjmować homoseksualistów. To skutek lobbingu organizacji gejów i ich sojuszników z korporacyjnej Ameryki

Krajowa rada Boy Scouts of America (BSA) podjęła kontrowersyjną decyzję: od nowego roku do drużyn skautów będą przyjmowani chłopcy jawnie przyznający się do homoseksualizmu. Nadal instruktorami nie będą mogli być jednak dorośli geje. Decyzja amerykańskich skautów nie będzie miała żadnego wpływu na polonijnych harcerzy.

Decyzję znoszącą zakaz przyjmowania jawnych homoseksualistów (choć tylko nieletnich) w szeregi skautów podjęto podczas czwartkowego zjazdu w teksańskim Grapevine. Spośród 1,4 tys. delegatów, głosowało za nią 61 proc. (38 proc. było przeciw).

Z dniem dzisiejszym BSA znosi restrykcje, które uniemożliwiały młodym ludziom wstępowanie z powodu ich orientacji seksualnej

- napisano w oświadczeniu.
Zmiana polityki BSA to efekt utraty  funduszy od strategicznych, korporacyjnych  sponsorów, takich jak UPS, Merck, czy Intel, właśnie z powodu zakazu wstępu do organizacji dla homoseksualistów. Skauci utrzymywali zakaz od  2000 r., gdy Sąd Najwyższy USA uznał ich prawo – jako organizacji prywatnej – do nieprzyjmowania homoseksualistów. Jednak politykę zmieniono na skutek silnego lobbingu organizacji gejów i ich sojuszników z korporacyjnej Ameryki.

Jednak czwartkowa decyzja nie oznacza końca kontrowersji. Aż 70 proc. donacji dla skautów pochodzi od kościołów i organizacji religijnych. Główni religijni sponsorzy – kościół mormoński (15,5 proc. funduszy), metodyści (13,6) oraz katolicki (10,4) i inne mniejsze kongregacje protestanckie – głośno sprzeciwiali się otwarciu ruchu skautów na jawnych homoseksualistów. Choć na razie nikt nie złożył stosownych deklaracji, podział i możliwość wycofania się ze wspierania BSA jest całkiem realny. Zwłaszcza, że bardziej lewicowi działacze skautingu już zapowiadają dalszy nacisk w celu dopuszczenia do przyjmowania także dorosłych gejów. Organizacja Boy Scouts of America istnieje od 1910 r. i obecnie skupia 2,6 mln skautów (ich liczba stale spada – w szczycie były 4 miliony) oraz milion dorosłych instruktorów i wolontariuszy.

Decyzja BSA nie będzie miała wpływu na polonijnych harcerzy, którzy działają niezależnie od skautów w Ameryce. Jak podkreśla jezuita, ojciec Piotr Kochanowicz - duszpasterz chicagowskich harcerzy - jego podopieczni są nawet „bardziej radykalni w swoim przywiązaniu do Bogu, Honoru i Ojczyzny” niż ich odpowiednicy w Polsce.

- To są ludzie tolerancyjni, tą tolerancją o jakiej mówił pan Jezus. Oni żyją wartościami, które wyznają. Dla osoby o odmiennej orientacji, harcerstwo mogło być miejscem, gdzie nie do końca czułby się dobrze. Nie ze względu na brak tolerancji ze strony kolegów, ale dlatego że bycie harcerzem w Chicago to jest bardzo poważna sprawa, to wyrzeczenie, poświęcenie, życie wartościami

– powiedział Radiu Deon Chicago ojciec Kochanowicz. 
Pytanie czy naciski ze strony sponsorów nie wpłyną także na polskich harcerzy. W rozmowie  z Radiem Deon Chicago, Tadeusz Napierała – najstarszy harcerz z komendy hufca „Warta” w Chicago twierdzi, że nie, bo polscy harcerze są niezależni finansowo. Dzięki kołom przyjaciół, utrzymują się sami. Właśnie niezależność finansowa od sponsorów była – jak tłumaczy druh Napierała – głównym argumentem przeciw „łączeniu się harcerstwa z miejscowymi strukturami” ruchu skautowskiego. Chodziło o to, aby donatorzy – poprzez finansowanie działalności – nie mogli wpływać na ruch harcerski.

Czy druh Napierała nie obawia się w przyszłości nacisku na zmiany, jakiego doświadczyli amerykańscy skauci?

- Nie ma takiej możliwości. Jesteśmy mocni duchem, żyjemy Bogiem i naszą Ojczyzną, więc te rzeczy są tak daleko od nas. Bóg, Honor, Ojczyzna i nie ma mowy o pójściu w prawo czy w lewo

-  powiedział Napierała. 
Paweł Burdzy z Chicago