Czytam i oczom nie wierzę - wczoraj prezydent „kartofel” i „jadowity karzeł”, dziś „dobrotliwy i pracowity miś”…

Fot. prezydent.pl
Fot. prezydent.pl

Świat się wali… Były esbek Janusz Molka opowiedział - cytuję za „Faktem!” - „sensacyjną historię”, o tym, jak „dobrotliwy miś”, przyszły prezydent Polski Lech Kaczyński był „rozgrywany” przez tajne służby. W kwestii formalnej, „Fakt” oparł swą sensację na książce Bogdana Rymanowskiego pt. „Ubek”, wydanej w… październiku ubiegłego roku. Koledzy z „Faktu” wolno czytają, jednak chwała im wielka za to, że w ogóle czytają.

Ale, ad rem. Molka zwierzył się, jak to Kaczyński był otoczony szpiclami i jak to „doceniając jego rolę w opozycji przekonał przełożonych, by próbować wciągnąć go w operacyjną grę”. Spotykał się z nim m.in. w Kościele św. Bartłomieja w Gdańsku, gdzie dostawał od niego pieniądze na opozycyjną działalność. Niestety, popadł niełaskę „za gorzałę: W tych sprawach Kaczyński był bardzo stanowczy. Nie tolerował takich osobników jak ja, którzy już za dnia raczyli się piwem”, wyznał, a „Fakt” uzupełnił wypowiedź Molki:

Lecha Kaczyńskiego zapamiętał jako "dobrotliwego misia" i bardzo pracowitego działacza…

Cóż za zmiana! Wczoraj „jadowity karzeł” i „kartofel”, dziś „dobrotliwy i pracowity miś”, może z jedną tylko wadą: łatwowierności, ponieważ błędnie sądził, jakoby esbecja nie miała bladego pojęcia, że kierował Regionem Gdańskim. No, popatrzcie państwo! Już nie ospały, wiecznie wczorajszy, nieprzytomny facet, który gdy nie spał, to pił, a gdy pił, to bredził i kompromitował ojczyznę w oczach świata…, lecz zaangażowany patriota, wpływowy i odpowiedzialny.

A pamiętacie zadymę z „małpeczkami” posła Janusza Palikota? Wprawdzie on sam (przypraszam, „nie chcem, ale muszem” o nim nadmienić, bo wciąż egzystuje na polskiej scenie politycznej), nie widział pijanego Kaczyńskiego, pakującego się np. do bagażnika samochodu, usiłującego utrzymać równowagę nad grobami, czy też bełkoczącego coś po polsku lub rosyjsku do mikrofonów jak jego poprzednik Aleksander Kwaśniewski, ale kancelaria prezydenta Kaczyńskiego kupowała „małpeczki” z alkoholem, co - według wówczas pierwszego frontowca PO - mogło oznaczać tylko jedno: że był na permanentnej bani.

Zakupy alkoholu w normalnych butelkach są jak najbardziej oczywiste. I w tym nie ma nic dziwnego. Ale małpeczki są na kaca, każdy to wie…

- snuł Palikot, który żądał od Lecha Kaczyńskiego, aby przedstawił zaświadczenie lekarskie, że nie jest uzależniony od alkoholu. Ba, groził nawet, że jeśli tego nie zrobi, „skieruje do marszałka Sejmu pytanie, czy armia nadal ma dobrze funkcjonującego zwierzchnika”… Dawny kolega partyjny Palikota, Stefan Niesiołowski (też „nie chcem ale muszem” go wymienić, bo i ten nadal zasiada na poselskim fotelu), skarży się dziś na nagonkę mediów na… Platformę Obywatelską. To przypomnijmy sobie, co znaczy nagonka, choć pisałem już o tym nie raz.

Najsłynniejszy w świecie były elektryk-eksprezydent Lech Wałęsa, który nie marnuje żadnej okazji, żeby milczeć, a który darzył swego późniejszego następcę bezgraniczną nienawiścią, wywodził gdzie tylko się dało, że był to „zakompleksiony człowiek małego formatu”, po prostu „dureń”, którego „przepędził z biura”, gdyż razem z bratem „więcej psuli niż robili” - uświadamiał np. niemieckich czytelników na łamach tygodnika „Spiegla”. W wynurzeniach nieżyjącego już prof. Bronisława Geremka dla hiszpańskiej gazety „El Pais”, Kaczyńscy byli knurami z Orwellowskiego „Folwarku zwierzęcego”. Ów syn rabina, były szef dyplomacji, a później europoseł wezwał Brukselę do reakcji na „gwałcenie demokratycznych praw w Polsce” i walnie przyczynił się do uchwalenia w Parlamencie Europejskim rezolucję potępiającą… polski antysemityzm, ksenofobię i homofobię za prezydentury i rządów PiS. Lekceważenie Lecha Kaczyńskiego przez obecnego lokatora Pałacu Namiestnikowskiego Bronisława Komorowskiego i jego słynne zdanie: „Jak prezydent, taki zamach”… - pominę milczeniem, jak i wszystkie inne ataki i drwiny, z których mogłaby powstać opasła książka. Być może kiedyś powstanie, a koledzy z „Faktu” przeczytają i podrzucą czytelnikom kolejną „sensację”, może nawet zilustrowaną zdjęciem płaczącej Moniki Olejnik, która w chwili słabości przyznała, że dopiero po śmierci poznała „innego” Lecha Kaczyńskiego…

Dziś prezydenta można już chwalić, że opiekuńczy był, serdeczny i taki żarliwy patriota, dziś jest już niegroźny. Wprawdzie niektórych kłuje w oczy jego sarkofag i chcieliby wykopać Marię i Lecha Kaczyńskich z Wawelu, jak poseł SLD Marek Balt (jest taki gość w Sejmie), nic z tego jednak nie wyjdzie. Balt wystąpił niedawno do głównego inspektora sanitarnego i jego podwładnych w Warszawie i Krakowie, że - na co się powołał - w świetle Art. 12 ust. 3 ustawy o cmentarzach złożenie zwłok pary prezydenckiej w krypcie było nielegalne i powinna być stamtąd usunięta. Kim jest Balt? Swego czasu zasłynął jedynie w swoim okręgu wyborczym, z powodu korespondencji na temat kolegi partyjnego z SLD, byłego posła na Sejm, potem kandydata na prezydenta Częstochowy Krzysztofa Matyjaszczyka. Balt rozesłał maile do znajomych, w których nazwał go parokrotnie bez wykropkowania, że to „chuj złamany”, który „sprzedał Województwo Częstochowskie”, a teraz się - cytuję w oryginalnej pisowni za portalem dlaczestochowy.pl:

pcha na prezydenta trzeba to ludziom mowic bo chyba zapomnieli niech na chuja nie głosują ma swoją prywatną przychodnie i chce sprzedać wszystkie miejskie przychodnie swoim kolesiom i wtedy trzeba będzie bulić kupe kasy bo teraz ludzie nie chcą chodzic do niego do przychodni!!!

Notabene Matyjaszczyk został prezydentem Częstochowy w 2010 r. Teraz mieszkańcy tego miasta wiedzą, kto nimi rządzi… Przypominam o tym nie bez przyczyny. W kontekście sondażowej zwyżki PiS, niemiecki dziennik „Neues Deutschland” wyraził obawę, czy bagatelizowanie tego rezultatu „okaże się właściwym postępowaniem” i wezwał polskich polityków do działania, poprzez wytłuszczone w tytule zdanie wrocławskiego socjologa prof. Jana Hartmana:

Tusku, kurwa, zrób coś! Obiecaj ludziom lody albo coś!.

Czyli wiadomo, czego można się spodziewać: lodów z bakaliami chamstwa. Lecha nie ma, ale jest przecież jeszcze Jarosław Kaczyński. Premier Donald Tusk zwiera partyjne szeregi, przywrócony do jego łask, były wicepremier Grzegorz Schetyna bije na alarm: „PiS może zdobyć konstytucyjną większość!”, Wałęsa ostrzega przed „wojną domową” w Polsce… Świat się wali, pozostaje tylko bynajmniej nie retoryczne pytanie: czyj świat?

 

 

--------------------------------------------------------------------------------------------------------

-----------------------------------------------------------------------------------------------------

Tylko wSklepiku.pl do nabycia: Kubek wPolityce.pl


Elegancki kubek z logotypem wPolityce.pl i specjalnie wykonanym rysunkiem znakomitego artysty Andrzeja Krauzego.



Autor

Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych