Śledczy biorą pod lupę zegarki Sławomira Nowaka. Wszczęto śledztwo ws. jego oświadczenia majątkowego

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. transport.gov.pl
fot. transport.gov.pl

Prokuratura Okręgowa wszczęła i powierzyła do prowadzenia CBA śledztwo w sprawie podania nieprawdy w oświadczeniu majątkowym ministra transportu Sławomira Nowaka, który nie wykazał w nim drogiego zegarka i leasingowego samochodu.

Jak powiedział rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Dariusz Ślepokura, potwierdzając swe wcześniejsze wypowiedzi dla TVN24, śledztwo ws. podania nieprawdy w oświadczeniu majątkowym prokurator wszczął we wtorek.

Chodzi o nieujawnienie w oświadczeniu majątkowym posiadania zegarka o wartości powyżej 10 tys. zł i leasingowania samochodu volvo. Zawiadomienie do prokuratury złożył poseł Solidarnej Polski, powołując się na doniesienia tygodnika "Wprost"

- dodał rzecznik prokuratury.

W końcu kwietnia "Wprost" napisał, że Nowak ma koleżeńskie układy z biznesmenami zarabiającymi na kontraktach z państwowymi firmami i doradzającymi PO. Tygodnik opisał m.in. wizyty ministra w ekskluzywnym klubie w Warszawie, gdzie był zapraszany przez osoby związane z firmą, która ma kontrakty z państwowymi spółkami i instytucjami rządowymi. Ponadto, w artykule napisano, że Nowak wymieniał się z jednym z biznesmenów zegarkami. O zegarku ani o leasingowaniu samochodu Nowak do niedawna nie informował w swym oświadczeniu majątkowym - "Wprost" ujawnił, że minister zadeklarował to dopiero w najnowszym, opublikowanym na stronach sejmowych, oświadczeniu.

Wszczęte śledztwo w całości powierzono do prowadzenia Centralnemu Biuru Antykorupcyjnemu

- podkreślił Ślepokura. Jego podstawą jest artykuł kodeksu karnego przewidujący karę do 3 lat więzienia za składanie fałszywych zeznań. Ponieważ podobne braki, jak poselskie oświadczenie majątkowe, miało oświadczenie, które Nowak składał jako minister, sprawa będzie badana także w kontekście ustawy o ograniczeniu działalności gospodarczej przez osoby pełniące funkcje publiczne.

Po ujawnieniu informacji przez "Wprost", Nowak zapowiedział, że skieruje sprawę do sądu, bo tygodnik naruszył jego dobre imię. Zarzucał, że artykuł ma charakter insynuacyjny i oparto go na zestawieniu plotek z faktami. Zapewnił, że nigdy nie ułatwiał, ani nie pomagał w prowadzeniu biznesu, zdobywaniu zleceń lub kontraktów żadnej firmie.

Co do zegarków, które w artykule tak ekscytują autorów i mają być ilustracją moich niejasnych powiązań, chcę oświadczyć, że oddam je tygodnikowi "Wprost" po cenach, które zadeklarował w artykule, poza prezentem - pamiątką od żony i rodziców (to tego zegarka Nowak miał nie ujawnić w oświadczeniu majątkowym - PAP), a całkowity dochód z tej transakcji przeznaczę na wsparcie fundacji opiekujących się ofiarami wypadków drogowych

- czytamy w piśmie od ministra.

Pełnomocnikiem Nowaka jest adwokat Roman Giertych, który w ramach wniosku do sądu o zabezpieczenie powództwa chciał 30 mln zł na spodziewane przez niego przeprosiny, które wydawca "Wprost" musiałby wykupić w różnych mediach. Dwa dni temu Nowak oświadczył, że wycofuje się z tego wniosku.

W zeszłym tygodniu premier Donald Tusk zapewnił, że CBA pilnie zbada sprawę ewentualnych relacji Nowaka z firmami zarabiającymi na państwowych kontraktach. Jak dodał, CBA wszczęło w tej sprawie normalną procedurę, tzw. badania przedkontrolnego.

 

PAP/mall

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych