Ojciec i zięć Krzysztofa Olewnika oskarżeni: za posiadanie pistoletu na gaz i śrutówki bez zezwolenia. Co jeszcze się zdarzy w tej dziwnej sprawie?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Włodzimierz O.; fot. PAP/Radek Pietruszka
Włodzimierz O.; fot. PAP/Radek Pietruszka

Prokuratura Rejonowa w Ciechanowie (Mazowieckie) skierowała do płockiego sądu akt oskarżenia przeciwko Włodzimierzowi O. i jego zięciowi Klaudiuszowi C. dotyczący posiadania broni bez wymaganego zezwolenia. Włodzimierz O. to ojciec uprowadzonego w 2001 r. i zamordowanego Krzysztofa Olewnika.

Akt oskarżenia wobec Włodzimierza O. i Klaudiusza C. został skierowany do płockiego Sądu Rejonowego pod koniec kwietnia - poinformowała rzeczniczka płockiej Prokuratury Okręgowej Iwona Śmigielska-Kowalska. Dodała, że dotychczas nie wyznaczono terminu procesu.

Zarzuty objęte aktem oskarżenia wobec Włodzimierza O. i Klaudiusza C. są wynikiem przeszukań w ich domach w listopadzie 2011 r. Zarządziła je gdańska Prokuratura Apelacyjna.

W akcie oskarżenia prokuratura w Ciechanowie zarzuciła Włodzimierzowi O. posiadanie bez zezwolenia pistoletu gazowego oraz różnego rodzaju amunicji, a także udostępnienie śrutowej broni myśliwskiej zięciowi. Klaudiuszowi C. śledczy zarzucili posiadanie śrutowej broni myśliwskiej bez zezwolenia. Sam Włodzimierz O. na broń tę posiadał odpowiednie pozwolenie.

Śledztwo w tej sprawie ciechanowska prokuratura rejonowa prowadziła od listopada 2012 r. w oparciu o materiały wyłączone z postępowania prowadzonego przez Prokuraturę Apelacyjną w Gdańsku, która rok wcześniej - w listopadzie 2011 r. - zarządziła przeszukania w domach rodziny Krzysztofa Olewnika. To właśnie w trakcie tych przeszukań znaleziono m.in. broń gazową i amunicję.

Sprawę broni gdańska Prokuratura Apelacyjna przekazała płockiej Prokuraturze Okręgowej, która ostatecznie zdecydowała o jej przeniesieniu do podległej jej prokuratury w Ciechanowie.

W styczniu 2012 r. Sąd Rejonowy Gdańsk-Południe oddalił zażalenie trzech członków rodziny Olewników oraz współpracownika Włodzimierza O. na prokuratorskie przeszukania w ich domach i miejscach pracy. Zdaniem sądu przeszukania były zasadne i odbyły się zgodnie z regułami prawa.

Do przeszukań doszło 17 listopada 2011 r. Prokuratorzy podjęli taką decyzję, gdyż podejrzewali, że rodzina nie przekazała wszystkich dowodów, które mogły być istotne dla sprawy porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika. Wszystkie osoby, u których odbyły się przeszukania, złożyły zażalenia na te czynności.

Śledczy przeszukali nieruchomości należące do Włodzimierza O., domy jego córek - Danuty i Anny - oraz lokale, którymi rozporządzał jeden ze współpracowników Włodzimierza O. W sumie czynności odbyły się w siedmiu miejscach zamieszkania i pracy, a w ich trakcie zabezpieczono 480 różnego rodzaju dowodów.

W dniu przeszukań gdańska Prokuratura Apelacyjna wydała specjalne oświadczenie, w którym uzasadniała ich przeprowadzenie. Śledczy informowali m.in., że przeszukania przeprowadzono w celu ujawnienia i zabezpieczenia m.in. oryginałów wszelkich nośników mogących zawierać nagrania dźwiękowe, dotyczące kontaktów członków rodziny Krzysztofa Olewnika z osobami podającymi się za porywaczy i urządzeń służących do rejestracji tych nagrań.

Śledczy ujawnili wtedy, że dysponują nagraniem, które może potwierdzić wersję mówiącą o tym, że Krzysztof Olewnik uprowadził się sam. Chodziło o ekspertyzę nagrania rozmowy między rodziną Olewników a porywaczami ze stycznia 2002 r. w sprawie okupu. Osoba znajdująca się w pobliżu telefonu, jeszcze przed rozpoczęciem połączenia, miała wydać instrukcje mężczyźnie, prowadzącemu rozmowę z członkami rodziny Olewników - według badań osobą tą miał być Krzysztof Olewnik, a rozmowa przeprowadzona została w centrum Warszawy.

Rodzina Olewników kategorycznie zaprzecza, jakoby miała ukrywać przed śledczymi jakiekolwiek dowody. Ich zdaniem nieprawdziwa jest także wersja zakładająca, że Krzysztof Olewnik sam się uprowadził. Rodzina utrzymuje też, że osoba, która na nagraniu wydaje instrukcje porywaczom, to nie Krzysztof Olewnik.

Do porwania Krzysztofa Olewnika doszło w październiku 2001 r. Sprawcy porwania kilkadziesiąt razy kontaktowali się z jego rodziną, żądając okupu. W lipcu 2003 r. porywaczom przekazano 300 tys. euro okupu, jednak Krzysztof Olewnik nie został uwolniony.

Jak się później okazało, miesiąc po odebraniu przez przestępców pieniędzy został zamordowany. Jego ciało zakopano w lesie w pobliżu miejscowości Różan (Mazowieckie). Odnaleziono je w 2006 r., a w 2010 r. po ekshumacji na cmentarzu w Płocku i badaniach genetycznych ostatecznie potwierdzono tożsamość Krzysztofa Olewnika.

PAP/JKUB

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych