wPolityce.pl: Niemiecka prasa donosiła, że na linii Paryż-Berlin panuje chłód, jakiego od dawna nie było. Ma się on przejawiać m.in. tym, że nie doszło do uzgodnienia wspólnego stanowiska Niemiec i Francji przed szczytem Unii. Rzeczywiście relacje Merkel z Hollandem nie są dobre?
Przemysław Żurawski vel Grajewski: Sądzę, że relacje Francji i Niemiec są gorsze niż bywało w ostatnich dziesięcioleciach. Unijny tandem niemiecko-francuski, który uzgadniając stanowisko rozstrzygał za każdym razem o zasadniczych kierunkach integracji europejskiej, obecnie przestał działać. Wizja francuska i niemiecka są zupełnie rozbieżne. Nie wydaje się, by była podstawa do sądzenia, że to się zmieni, bez wyborów we Francji. Tych w najbliższym czasie się nie należy spodziewać, chyba, że dojdzie do jakichś niespodziewanych zdarzeń. Zatem rzeczywiście opinia prasy niemieckiej jest uzasadniona. Różnice dotyczą przede wszystkim metod zwalczania kryzysu w Unii. Francuzi są w tej kwestii znacznie bardziej socjalni niż Niemcy i odmawiają zgody na rozwiązania, które uderzałyby w elektorat, który wyniósł do władzy prezydenta Hollande'a. Paryż dąży do uwspólnotowienia długu, do umożliwienia emisji obligacji przez Europejski Bank Centralny, do stworzenia czegoś w rodzaju rządu gospodarczego UE.
Na to Niemcy się nie zgodzą?
Istotą sporu jest to, czy Niemcy mają przyjąć odpowiedzialność za długi w euro, czy wszystkie państwa strefy euro mają solidarnie odpowiadać za wszystkie długi eurolandu. To faktycznie skupia się na pytaniu, czy kraje zdrowe - Niemcy, Austria, Holandia, Luksemburg - mają odpowiadać za sługi krajów chorych. Francja, która jest zagrożona, która ma coraz gorsze prognozy, jest zainteresowana tym, żeby Niemcy przejęły na siebie część długów i ciężarów z nimi związanych. Paryż stoi na czele bloku krajów, które się za tym opowiadają. A Niemcy są w innej drużynie. A wiedząc, że w Niemczech nadchodzą wybory do Bundestagu należy uznać, że kanclerz Merkel nie może przyjąć postulatów Francji, ponieważ wyborcy odsuną ją od władzy. Mamy więc sytuację, która nie da się bezkonfliktowo rozstrzygnąć.
To sytuacja zdaje się być dobrą okazją dla takich krajów, jak Polska. Wydaje się, że możemy włączyć się do gry na linii Paryż-Berlin. Co na różnicach w tandemie francusko-niemieckim możemy ugrać?
Rzeczywiście ta sytuacja mogłaby się wydawać dla nas pozytywna. Przy braku spoistości centrum decyzyjnego w Unii poszerza się pole manewru dla innych państw, w tym dla Polski. Jednak to by wymagało rządu, który chciałby z tej sytuacji skorzystać. Ten rząd taki nie jest, ten rząd z obecnej sytuacji nie skorzysta. My wciąż jesteśmy przywiązani do koncepcji niemieckich i będziemy je wspierać. Mamy okazję na większą grę o poparcie dla któregoś z bloku, oczekując w zamian realizacji naszych postulatów.
Jakich na przykład?
Przy tej okazji Polska mogłaby wywalczyć zgodę na rzeczywisty udział w procesie decyzyjnym w Unii dla państw spoza strefy euro. Obecnie nawet nie jesteśmy stałym obserwatorem. My powinniśmy grać o współdecydowanie, będąc na czele państw spoza eurolandu. Do spółki z Brytyjczykami wydaje się, że są na to szanse. Węgrzy, Duńczycy, Szwedzi mogliby być zainteresowani taką współpracą. Jednak do tego potrzebny jest rząd, który byłby zdolny do podjęcia decyzji o wejściu w spór polityczny z Niemcami i Francją, który byłby zainteresowany aktywnym działaniem między tymi stronami. Istnieje szansa na stworzenie bloku państw spoza strefy euro. Jednak nie przewiduję, by polski rząd podją działania w tym kierunku.
Co w Unii będzie się dziać, skoro blok decydujący o jej kształcie przestał funkcjonować? Ona będzie dryfować w bezładzie?
Unia Europejska już dryfuje. To widać. W Unii zorganizowano w poniedziałek szczyt energetyczny, na który przywódcy państw UE będą mieli... cztery godziny. A to dlatego, że kanclerz Merkel spieszy się na uroczystości jubileuszowe swoich konkurentów politycznych, czyli SPD. Mamy więc 27 państw członkowskich, których przywódcy mają się spotkać na cztery godziny i rozmawiać w bardzo ważnej sprawie. Można sobie policzyć, ile czasu będzie miało każde państwo na prezentacje stanowiska. Ten szczyt to teatr polityczny. Instytucje unijne zyskują status teatru politycznego, a nie rzeczywistego miejsca podejmowania decyzji. Sądzę, że w tym kierunku będzie się rozwijała sytuacja w UE.
Rozmawiał Stanisław Żaryn
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/157891-tandem-niemiecko-francuski-przestal-dzialac-polski-rzad-z-tego-nie-skorzysta-nasz-wywiad-z-dr-zurawskim-vel-grajewskim
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.