Minister transportu Sławomir Nowak dzielnie odpiera zarzuty, które wysunął wobec niego „Wprost”. Można jednak odnieść wrażenie, że nieco spuścił z tonu, gdyż - jak się okazuje - zrezygnował z domagania się od tygodnika 30 mln zł tzw. zabezpieczenia, co mogło doprowadzić do bankructwa tytułu. Dlaczego łaskawie zmienił zdanie? Ponoć został źle zrozumiany...
Przecież nie chodziło o kwotę 30 mln dla mnie! Tylko o przeprosiny o takim zasięgu, a co za tym idzie, takiej wartości, jak zasięg nieprawdziwej informacji powtarzanej po tygodniku "Wprost" przez inne media. Ze względu na trudną sytuację finansową wydawcy tygodnika "Wprost" zdecydowaliśmy się na tzw. zabezpieczenie na tytule na taką kwotę. Większość środowiska medialnego nie zrozumiała intencji. Właśnie dlatego, żeby być dobrze zrozumianym, zwróciłem się do kancelarii o wycofanie wniosku o zabezpieczenie na tytule
– mówi w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”.
Minister nie rezygnuje jednak z pozwu ponieważ – jak wynika z jego zapewnień – jest czysty jak łza. A że - co delikatnie wytyka „GW” - „dorosły mężczyzna, ojciec dzieciom, wymienia się drogimi zegarkami z biznesmenem”? Nie ma sprawy...
Dzisiaj nazwałbym moje zachowanie sztubackim, ale wymieniłem się raz, z kumplem, którego znam od 15 lat. On nie ma nic wspólnego z Cam Media
– tłumaczy Nowak.
Parafrazując znane skądinąd stwierdzenie, można rzec, że minister wymienił się na zegarek, ale „bez zaciągania”. Zresztą, co to za zegarki. Na odpustach takie sprzedają. Nowak zaprzecza, że jeden z jego czasomierzy kosztuje 30 tys. zł.
Jedyny cenny zegarek, który posiadam, dostałem na 35. urodziny od żony i od rodziców. Mam na niego rachunek (minister wyciąga dokument). Na potrzeby procesu z tygodnikiem - który twierdzi, że pozostałe zegarki warte są po kilkanaście tysięcy złotych - zleciłem ich wycenę. Proszę bardzo: 1000 zł, 1600, 2300. Jak się ma 39 lat, pracuje się ciężko od 18. roku życia, to można mieć kilka zegarków
– zauważa Nowak.
I jeszcze o słynnej „wymiance”:
Pożyczyłem koledze właśnie ten zegarek, który dostałem od rodziny, w zamian za to on pożyczył mi na tydzień swój. Pożyczenie, niemądre, dotyczyło zatem jednego zegarka, na krótki czas.
Równie mężnie minister odpiera inne wątpliwości.
"Wprost" wykryło, że bywał pan w ekskluzywnym klubie Prive, w którym VIP-owski stolik kosztuje kilkanaście tysięcy złotych. Właścicielami są biznesmeni, którzy pracowali przy kampaniach wyborczych PO, ale także wygrywają intratne państwowe zlecenia np. od PKP
– zauważa „GW”.
Wykryło? Ja się wcale nie ukrywałem. To był klub przygotowany specjalnie na Euro 2012 dla VIP-ów z zagranicy. Wiele osób publicznych tam gościło. Podobnie jak wiele pań koleżanek i kolegów dziennikarzy było w tym klubie
– nie widzi problemu Nowak.
I dodaje:
Zostałem zaproszony przez znajomego. Po tylu kampaniach wyborczych znam prawie całą reklamową Warszawę.
Jest też o sytuacji w Platformie.
Jeżeli PO przegra wybory do Parlamentu Europejskiego, to przywództwo Tuska może być podważane. Ale nie widać żadnego innego charyzmatycznego lidera na jego miejsce
– spostrzega „GW”.
Jak to, a Sławomir Nowak!?
JUB/"GW"
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tylko w naszym Sklepiku.pl do nabycia:
Elegancki kubek z logotypem wPolityce.pl i specjalnie wykonanym rysunkiem znakomitego artysty Andrzeja Krauzego.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/157885-sztubacki-minister-nowak-juz-nie-chce-30-mln-zl-od-wprostu-bo-zle-zostal-zrozumiany
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.