Karnowski na manifestacji w obronie Telewizji Trwam: "Pytajmy, czy Polacy ginęli za unijne gwiazdki czy za biało-czerwoną? Za różowe baloniki czy orła w koronie?"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Pod hasłem "Obudźcie się Polacy!" na placu Zamkowym rozpoczęła się manifestacja w obronie TV Trwam i wartości katolickich. Uczestnicy manifestacji mają biało-czerwone flagi, niektóre z logo Radia Maryja, oraz balony z logo "Naszego Dziennika".

CZYTAJ WIĘCEJ: Wielka manifestacja w obronie TV Trwam! To wyraz poparcia dla wartości katolickich w życiu społecznym i publicznym

Jedną z osób, która zabrała głos w trakcie manifestacji był Jacek Karnowski, redaktor naczelny tygodnika "Sieci" oraz publicysta portalu wPolityce.pl. Przekonywał, że walka o miejsce na multipleksie dla Telewizji Trwam jest czymś niezwykle istotnym dla dzisiejszej Polski:

Szczęść Boże, witam serdecznie. Jestem dumny, że mogę tutaj wystąpić. Jesteśmy w szczególnym miejscu, to miejsce bardzo krwawych walk w Powstaniu Warszawskim. Wspomniał prowadzący o akcji "Orzeł może". Mimo zmasowanej propagandy przyszło tam zaledwie kilkaset osób, tutaj jest na jedno wezwanie kilkadziesiąt razy więcej.

Tam poszli od różowymi szalikami i balonikami, tu są biało-czerwone flagi. Tam ludzie nie przyszli, bo tamtych ludzi nie obchodzi Polska żadna. Ani biało-czerwona, ani różowa, ani tęczowa. Ale nie miejmy pretensji do tamtych ludzi, oni zostali tak wychowani przez swoje media. Te media im wmówiły, że Polska jest nieważna, ci ludzie nie umieją łączyć swojego losu z losem ojczyzny. I to jest dziś najważniejszy podział w Polsce: czy widzimy związek między swoim losem, a potęgą ojczyzny! Widząc skutki, tym bardziej musimy walczyć o swoje media. Żadne unijne, pochwały i komplementy w zagranicznej prasie nie zapewnią Polsce dobrego losu. Tylko Polacy sami wyciągając wnioski, mogą zapewnić dobrą przyszłość Ojczyźnie. I tu media są kluczowe!

- ocenił redaktor naczelny tygodnika " Sieci".

O roli mediów w dzisiejszym świecie Karnowski mówił w kolejnej części przemówienia:

Media, proszę państwa, są różne. Można powiedzieć, że są media nadane Polsce - mają obsługiwać Polaków, bawić, rozrywać. I są media, które są z Polski i dla Polski, które chcą troszczyć się o Polaków. Czujemy, że to podział fundamentalny. Tamte media popychają Polaków ku przepaści, ku zaprzeczeniu najwyższym wartościom. Multipleks to pociąg do medialnej przyszłości Polski. Jeśli ten pociąg odjedzie bez nas, to będą tam tylko oni. Nie chcą sprzedać nawet jednego biletu Telewizji Trwam. Mówili, że multipleks to pluralizacja - ale te stacje na multipleksie są takie same jak te dotychczas, a nawet jeszcze gorsze; jeszcze więcej hucpy, wygłupów i tandetnej muzyki. Tam można mówić o wszystkim, tylko nie o Bogu, honorze i Ojczyźnie. Tylko nie o Polsce

- oceniał Karnowski.

Jako przykład podał permanentne próby opluwania polskich bohaterów i postaci, z którymi identyfikują się dzisiaj kolejne pokolenia dumne z historii swojego kraju:

Nie ma tygodnia, by nie napluli na któregoś z naszych bohaterów narodowych. Wcześniej Armia Krajowa, bohaterowie Szarych Szeregów, teraz rotmistrz Pilecki. Mówią - "robimy to dla prawdy". I można by się zastanawiać, gdyby nie grymas radości i zadowolenia, gdy dokuczą polskim bohaterom narodowym. Bez własnych mediów tych bohaterów nie obronimy. Nie dali miejsca Telewizji Trwam, bo nawet jeden głos jest w stanie dużo zmienić.

Pytajmy się, czy Polacy, którzy zginęli tu, na Placu Zamkowym i we wszystkich innych miejscach świata, czy zginęli za takie media, jak te, które są na multipleksie, czy ginęli za unijne gwiazdki czy za biało-czerwoną, za różowe baloniki czy orła w koronie. I gdzie są te symbole: w mediach multipleksu czy w Telewizji Trwam?

- mówił Karnowski.

I puentował, że walka o miejsce dla Telewizji Trwam, aby przyniosła oczekiwane rezultaty, musi zostać doprowadzona do końcowego sukcesu:

To bardzo ważne, by wygrać tę walkę. Zbyt dużo jest w Polsce spraw niedokończonych, a przecież Polskę silną i nowoczesną zbudujemy tylko wtedy, gdy będziemy kończyli pewne sprawy. Teraz, gdy władza jest ranna, będzie jeszcze bardziej groźna. Tym bardziej trzeba zwiększyć presję, walczyć, naciskać, czekać, aż się załamie. Wtedy wygramy. To już jest blisko.

Szanowni Państwo, zacząłem od marszu "Orzeł może". Nie zjedli orła, może i szkoda, bo wówczas mielibyśmy piękny symbol tego, do czego dążą. Co jednak najważniejsze: mówiąc wprost, orła wrona nie pokona, nawet jeżeli będzie różowa i z czekolady. Bardzo dziękuję.

- zakończył Jacek Karnowski.

svl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych