Wokół pogarszających się notowań Platformy Obywatelskiej i kiepskich dla rządzącej partii sondaży, które wskazują, że ugrupowanie kierowane przez Donalda Tuska ma coraz mniejsze szansę na zwycięstwo w nadchodzących wyborach toczyła się dyskusja w dzisiejszej Loży Prasowej w TVN24. Jednym z gości w studiu był Piotr Skwieciński z tygodnika "Sieci".
Dyskusję rozpoczął jednak Jacek Żakowski, który stwierdził, że kłopoty rządu nie są winą premiera Tuska, który zdecydowanie wyrasta ponad swój obóz polityczny:
Uważam, że Tusk jest bardzo wybitnym politykiem, który ze słabej partii zmajstrował rząd, który wyrasta i kieruje nim lepiej niż wynikałoby to ze składu osobowego. Jeśli patrzy się na PO, na jej kryzys intelektualny, na powolne tempo adaptowania intelektualnego zmieniającej się rzeczywistości, to nic za tą partią nie przemawia, poza tym, że jest lepsza od PiS. To jest dramatyczny problem. Gdy się pamięta dobre pomysły rodzące sięw PO i rządzie, które szybko umierają, to widać problem, z jakim Tusk ma do czynienia. Z drugiej strony pojawiła się ogromna dawka nielojalności
- akcentował publicysta "Polityki".
Wiesław Dębski wskazywał na brak umiejętności przekazu:
Moim zdaniem stało się to, że i szef rządu, i co niektórzy jego ministrowie, uznali że zwycięstwo po prostu się im należy i nie trzeba zabiegać o poparcie wyborców. gdy patrzę na to, co robi Tusk i jego zaplecze, to mam wrażenie, że oni obrażają się na swoich wyborców. (...) Ten rząd staje się niepoważny, dlaczego tylu ludzi głosowało w 2007 roku? Bo wydawała się partią sympatyczną, a dziś okazuje się, że to nieprawda. Ta partia nie ma piaru, nie ma wokół premiera ludzi, którzy będą potrafili przekonać wyborców do rzeczy, które robią ministrowie
- oceniał.
Piotr Skwieciński nie zgodził się ze swoimi przedmówcami wskazując na o wiele poważniejszy - jego zdaniem - aspekt rządów PO:
Nie zgadzam się z elementem analizy Jacka Żakowskiego, który oczyszcza rząd na niekorzyśc partii. Przejawy nielojalności politycznej nie przekraczają tego, co mieliśmy do czynienia z tym, co działo się niemal w każdym rządzie - włącznie z PiS i SLD, nie mówiąc o okresie rządów AWS. Do tej pory poziom nielojalności wewnętrznych był zasadniczo mniejszy w PO niż innych partiach rządzących. Platforma wręcz się tym różniła od poprzednio rządzących partii. Klucz leży gdzie indziej - w rządzie, w rządzeniu państwem. To co dociera do wiadomości Polaków, to dla bardziej uważnych obserwatorów nie jest niczym nowym - to atrofia, rozpad państwa. Jego zasadnicza choroba, która w innej epoce politycznej mogłaby się skończyć bardzo źle. Wstrząsającym przykładem było to, co działo się wokół memorandum gazowego. Chodzi o to, czy mamy do czynienia z decyzjami państwa, czy grup interesów, które są wobec państwa autonomiczne? Premier, który był najsilniejszym polskim politykiem i premierem, który miał być kanclerzem, nie wie, co robią podlegli mu urzędnicy.
- mówił publicysta tygodnika " Sieci".
Zdaniem Skwiecińskiego Platformie nie pomoże również zapowiada rekonstrukcja rządu i zmiana kilku ministrów:
To są takie sygnały wysyłane do świadomości i podświadomości wyborców. Zgadzam się, że rekonstrukcja rządu stała się jakimś fetyszem, usprawiedliwieniem. Nie pamiętam przypadku, by rekonstruowanemu rządowi to w dużym stopniu pomogło. W rządzie Tuska znajduje się wielu ministrów niedobrych. Tylko że problem polega na tym, że ich wymiana pomogłaby tylko troszeczkę, bo trafialiby do rządu z jego filozofią. Podstawowym problemem obecnej Polski jest filozofia postępującego osłabiania państwa, wycofywania się z odpowiedzialności za kolejne sfery działania. Dopiero w okresie rządów Platformy stało się to ideologią. Premier kreował się na ideologa procesu zanikania państwa
- oceniał dziennikarz.
Z publicystą " Sieci" nie zgodził się Wiesław Dębski:
Nie sądzę, żeby państwo było w gorszym stanie niż za poprzednich rządów. Chciałbym zwrócić uwagę, że PO w ciągu półtora roku straciła kilkanaście procent poparcia, ale drugiej partii w rankingu nie przybywa, nie przybywa też lewicy. Ci ludzie zasialją grono niezdecydowanych, a część z nich pójdzie na wybory
- mówił.
Z kolei Żakowski zwrócił uwagę, że koalicji nie pomoże również wprowadzenie do rządu Grzegorza Schetyny:
Jego wprowadzenie nie pomogłoby ani Tuskowi, ani Schetynie. Na końcu skutek byłby taki jak w Wielkiej Brytanii na linii Blair - Tusk. Skończyłoby się to tym, że Blair odchodzi, zostaje Brown - czyli Schetyna. Trzymałbym go raczej jako osobny byt, a nie dodawał do Tuska
- doradzał.
Skwieciński miał w tej sprawie podobne odczucia:
Schetyna też stał się pewnym fetyszem. Zawsze jak jest trudno, to pojawia się jakieś nazwisko, które wewnątrz tej partii kojarzy się z okresem jej świetności i budzi łezkę w oku. Moim zdaniem przywrócenie Schetyny do rządu nie zmieniłoby wiele. Problem jest strukturalny
- mówił.
Kolejnym tematem programu była zwiększona w ostatnim czasie krytyka rządzących przez media i nerwowe reakcje polityków rządzącej koalicji na "przełożenie wajchy"
Żakowski zwrócił uwagę na ten problem przez pryzmat Gronkiewicz-Waltz:
Jak pani prezydent Warszawy narzeka, że nie było informacji w mediach, to niech zapyta premiera o to, co zrobił dla telewizji publicznej. Gdyby media publiczne funkcjonowały, to ta informacja by dotarła. Trzeba patrzeć, co się samemu zrobiło
- mówił.
Prowadząca program Małgorzata Łaszcz dodała:
Zupełne zdziwienie budzi fakt, że Donald Tusk pozwał Jerzego Urbana.
Tutaj do dyskusji włączył się Skwieciński:
To są sprawy ważne, momentami śmieszne, ale jako dziennikarze mamy tendencję do ślizgania się po tematach. Upieram się, że mamy ważniejsze sprawy niż ten temat. Mowa była o tym, co działo się w Warszawie, przy okazji zamknięcia metra. Jakość rządzenia Warszawą pokazuje jednak bardzo wiele kwestii - można wymienić od ręki przynajmniej dziesięć kompromitacji - pokazuje jakość rządzenia w skali państwa. Tak to jest przynajmniej odbierane
- oceniał publicysta " Sieci".
Żakowski dodawał w sprawie pozwu przeciw tygodnikowi "Nie":
Jedyne uzasadnienie tej decyzji to fakt, że o tym rozmawiamy. Przez to nie mówimy o tym, że numerki do ginekologa w jednej z podwarszawskiej miejscowości są rozdane do końca roku, o rzeczach, które ten rząd psuje. Mnie też to wciąga - co Donaldowi Tuskowi strzeliło do głowy, by coś takiego zrobić?
- mówił.
Dębski dorzucił:
Notowania PO nie spadają z powodu rekonstrukcji rządów czy pozwu dla Urbana, ale z powodu na przykład ACTA, recept na leki i podobnych rzeczy.
Ostatnim tematem programu było zamieszanie wokół uchwały upamiętniającej śmierć Grzegorza Przemyka i reakcji Sojuszu Lewicy Demokratycznej, który zablokował ten pomysł.
Jan Wróbel oceniał:
Za pierwszym razem Iwiński uznał, że taką wypowiedzią pomoże SLD. Tak często podnosi się ostatnio walory Jaruzelskiego czy epoki Gierka, że pomyślał, że jeszcze jedna wypowiedź nie zaszkodzi... (...) Za drugim razem Iwiński zrozumiał, że to straszny błąd i wziął na siebie winę
- mówił publicysta.
Dębski zwracał z kolei uwagę na problem SLD ze stosunkiem do przeszłości:
Z tą uchwałą jest trochę jak z memorandum gazowym. Nie mamy w swoim gronie określonego stosunku do przeszłości, także do tej związanej z PRL, to takie sytuacje się pojawiają. Gdyby zamiast Niezbędnika Historycznego zorganizowanego konferencję naukową o historii PRL, to nie doszłoby do takiej niespodzianki
- oceniał.
Żakowski mówił o tym, że SLD wciąż nie może się zdecydować, jaką partią chce i powinno być:
SLD po dwudziestu kilku latach dalej ma problem, czy jest partią postkomunistyczną czy demokratyczną. To się nie daje połączyć. Dla człowieka lewicy policja, która morduje dziecko jest czymś najgorszym. Postkomunistyczny polityk musi to zrealizować, nie może mieć naturalnego odruchu. Dopóki to pokolenie nie zejdzie, to ten problem będzie trwał. Druga rzecz, która mnie martwi - zobaczcie, co się teraz dzieje. Dziś na komisariatach też się dzieją straszne rzeczy. Jak brakuje nam reakcji parlamentu na to, co się dzieje dziś!
- irytował się publicysta "Polityki".
Skwieciński puentował:
Tu o tyle niezgoda, że niezależnie od nadużyć policji, których dopuszcza się w tej chwili, to nie jest to przedmiotem takich działań jak wtedy. Jednak mimo wszystko nie ma czegoś takiego, z czym mieliśmy do czynienia wówczas - gdy minister spraw wewnętrznych w sposób otwarty nakazuje dokonywania fałszerstw. Mówiąc o SLD i Iwińskim - wina jest nie tylko jego, dlatego, że to się wszystko dzieje w pewnej atmosferze. Adam Michnik napisał bardzo słuszny komentarz w tej sprawie, potępiający SLD. Ale powinien przypomnieć sobie, kto mianował Czesława Kiszczaka, człowieka, który stał za tym wszystkim, człowiekiem honoru. To przyczyny atmosfery, w której Iwińskiemu łatwiej mówić dziś takie rzeczy
- zakończył publicysta "Sieci".
svl, tvn24
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/157808-skwiecinski-w-lozy-prasowej-czy-mamy-do-czynienia-z-decyzjami-panstwa-czy-grup-interesow-ktore-sa-wobec-panstwa-autonomiczne