Macieja Laska spotkania z wybranymi. Zaproszenia na spotkania zespołu wciąż dostają tylko niektóre redakcje

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. wPolityce.pl
fot. wPolityce.pl

Zespół Macieja Laska odbywa kolejne spotkania z dziennikarzami. Nie zmieniła się ich zamknięta formuła, która już wcześniej wzbudzała medialne kontrowersje – pisze Paweł Majewski w "Rzeczpospolitej".

Gazeta przypomina, że jak dotąd – spotkania z dziennikarzami, które organizuje zespół Macieja Laska reanimowany po to, by objaśnić opinii publicznej tezy zawarte w raporcie Komisji Millera odbywają się w bardzo wąskim gronie. Zaproszenie na nie dostają tylko niektóre redakcje.

Ma to swoje uzasadnienie - w kilka osób można szerzej poruszyć niektóre skomplikowane aspekty techniczne

- pisze Majewski. Zastrzega jednak, że  brak ogólnodostępnych i jasnych informacji na ten temat, może budzić pewne wątpliwości.

Jak pisze autor tekstu, który miał okazję wziąć udział w dwóch takich spotkaniach, odbywają się  one w formule "off the record", co pozwala na swobodniejszą dyskusję. Równocześnie jednak oznacza, że nie wszystkie tematy poruszane w ich trakcie mogą być cytowane publicznie.


Zespół Laska, tłumacząc się z przyjętej formuły, tłumaczy że w pierwszej kolejności zwrócił się do przedstawicieli mediów, z którymi miał styczność podczas swoich wcześniejszych prac.

Zapewnia, że spotkań będzie więcej i nie wyklucza, że będzie mogło wziąć w nich udział większe grono reporterów zajmujących się tematem, niezależnie od redakcji.

(Ciekawe, kiedy zaszczytu tego dostąpią dziennikarz portalu wPolityce.pl i tygodnika "Sieci'?).

Eksperci Laska przekonują że cały czas, trwa "wypracowywanie formuły" i właśnie temu miały służyć pierwsze spotkania. Równolegle mają trwać przygotowania do konferencji prasowej, na którą wstęp będzie  ogólnodostępny. Zespół unika jednak podania jej terminu - tłumacząc się nawałem zajęć.

Lęk przed konfrontacją z dziennikarzami nie uznającymi raportu Millera jako prawdy objawionej widoczny był w działalności zespołu od samego początku, od konferencji w "Gazecie Wyborczej", gdzie najwyraźniej testowano atmosferę i skalę trudności pytań. Najwyraźniej obawy nie zostały rozwiane - skoro zamiast debaty mamy wciąż do czynienia z konfidencjonalną formułą rozmów nieformalnych i dzieleniem mediów na bardziej i mniej godne zaufania. Strategii uników nie można jednak stosować w nieskończoność.

ansa/Rz

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych