O prof. Andrzeju Romanowskim zrobiło się w ostatnich dniach głośno z powodu jego artykułu w "Polityce" poświęconego rotmistrzowi Pileckiemu. Romanowski sugeruje w nim, że powojenna historia Pileckiego (zwłaszcza ta dotycząca przesłuchań przez komunistów) była zupełnie inna. Argumentując, atakuje w tekście działalność Instytut Pamięci Narodowej.
CZYTAJ WIĘCEJ: Autor tekstu w "Polityce" o rtm. Pileckim nie odpuszcza: "IPN robi z Pileckiego bożka. Napisałem ten artykuł w imię prawdy"
Robiąc nawet skrótowy i powierzchowny przegląd dotychczasowej twórczości prof. Romanowskiego zauważyć można, jak bardzo Instytut Pamięci Narodowej i prowadzenie polityki historycznej przeszkadzało autorowi "Polityki". Wszystkie pochodzące fragmenty pochodzą z wywiadów, esejów i artykułów publikowanych na łamach prasy i Internetu.
Wspomniany wcześniej IPN Romanowski uważa za jedną z najgorszych instytucji w Polsce:
Likwidacja IPN jest potrzebna Polsce, bo instytucja ta niszczy największą zdobycz narodu w XX wieku: demokratyczne państwo prawa. (...) W ciągu tych dziesięciu lat odchodziłem na znak protestu z kolejnych gremiów: w roku 1999 z Unii Wolności, która współdziałała w tworzeniu ustawy o IPN i która głosowała za jej przyjęciem, oraz w roku 2002 z redakcji "Tygodnika Powszechnego", które to pismo, pod kierownictwem ks. Adama Bonieckiego, stało się nieformalnym organem IPN
- irytował się profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Atak na Instytut Pamięci Narodowej był w twórczości prof. Romanowskiego czymś na porządku dziennym. Literaturoznawcę irytowała niemal każda inicjatywa instytucji, niezależnie od tego, kto stał na jej czele i jakie działania podejmowała. Tak było w przypadku spotkania o polityce historycznej, które IPN zorganizował ze Stowarzyszeniem Kibiców Wisły Kraków:
W popularyzacji dziejów najnowszych Polski nie ma nic złego. Z jednym zastrzeżeniem. Jeśli robi to IPN w grupie kibiców, to mieszanka wydaje się wybuchowa. IPN, wchodząc w układy ze środowiskami skrajnie nacjonalistycznymi, legitymizuje takie poglądy. To niebezpieczne, bo wiedza nie może służyć zadymie
- mówił historyk.
Za krytyką działalności IPN-u szła ta dotycząca całej polityki historycznej. Literaturoznawcę irytowała zwłaszcza ta w wydaniu środowisk związanych z szeroko rozumianą prawicą:
Czy pamiętamy jeszcze zgrabne frazy w rodzaju „aksjologicznej pustki czasów Aleksandra Kwaśniewskiego”? Po dziesięciu latach pracy IPN-u i pięciu „polityki historycznej” doczekaliśmy w Polsce nie pustki już, lecz aksjologicznej katastrofy. Może gorszej od katastrofy smoleńskiej
- pisał Romanowski.
Na czym polega ta aksjologiczna katastrofa? W jednym z wywiadów - jeszcze za życia prezydenta Lecha Kaczyńskiego - tak uzasadniał swoje zdanie:
W Polsce dzieją się rzeczy niebezpieczne. W działaniach prezydenta Kaczyńskiego widzę skłonność do gloryfikacji klęsk, gdzie było dużo krwi. Jeżeli troszczymy się o dumę narodową, to dlaczego nie czci się Okrągłego Stołu?
- pytał Romanowski.
Zdaniem autora "Polityki" duma narodowa i historia rozumiana przez Kaczyńskich, Janusza Kurtykę czy Instytut Pamięci Narodowej, jest niebywale groźna, zwłaszcza dla młodego pokolenia:
Największym grzechem jest pomieszanie porządku historycznego z porządkiem prawnym, a tworzenie trybunału sprawiedliwości dla historii jest absurdalne. Drugi grzech to preferowanie czarno-białego widzenia przeszłości. Nie ma tutaj żadnego środka, mamy tylko „obóz zaprzaństwa” i „obóz walczący”. Taka opcja, zapoczątkowana jeszcze za prezesury Janusza Kurtyki, zalazła swój posiew w postaci żołnierzy wyklętych. Oba grzechy są na tyle ciężkie, że z nich wyrastają inne, bardziej szczegółowe. (...) Ogromnym grzechem jest więc zatruwanie umysłów całego społeczeństwa, a zwłaszcza młodzieży, która jest w tej kwestii bezbronna. Zatruwa się wszystkie wyprodukowane na tej bazie filmy, programy telewizyjne, książki przedstawiające stereotypowy obraz realiów życia, z obowiązkowym czarnym charakterem – ubekiem
- twierdził Romanowski.
Tyle, jeśli chodzi o politykę historyczną. Prof. Romanowski bardzo chętnie zabierał również głos w sporach dotyczących oceny dorobku III Rzeczypospolitej. Jego zdaniem choroba, która toczy III RP jest... antykomunizm i katolicyzm:
Bakcyl autodestrukcji jest niewątpliwie wmontowany w nasze państwo. Można rzec nawet: to, co było siłą III RP – antykomunizm i katolicyzm – stało się z czasem jej słabością i przekleństwem. Bo przecież antykomunizm wyrodził się w programy dekomunizacji, dezubekizacji i lustracji
- oceniał.
Idea IV Rzeczypospolitej wręcz przerażała Romanowskiego:
Dzieje III RP to systematyczny marsz w stronę IV RP. Właśnie drogą zdrady politycznego centrum: Takiego rozliczenia nie dokonano, choćby przez pokazanie drogi przyjmowania kolejnych ustaw, takich jak lustracyjna, o IPN, o wartościach chrześcijańskich. Rachunek sumienia powinien dotyczyć elit III RP, które wyhodowały sobie IV RP
- twierdził.
Najbardziej mogły dziwić słowa o... wartości, jaką stanowił układ z komunistami, na którym powstała III RP:
Patriotyzm w wydaniu „Solidarności” doprowadził nas do PiS-u. Dla naszej tożsamości i tradycji to dzisiaj zagrożenie nie mniejsze niż kiedyś komunizm – bo równie płaskie i kłamliwe. (...) III RP miała szansę stać się państwem wielkiej ideowej syntezy. Powstała wszak w drodze układu z komunistami, ale jej aksjologia była antykomunistyczna. Jedno i drugie stanowiło wartość
- pisał Romanowski.
Za taką oceną III Rzeczypospolitej musiały pójść podobne komentarze w debacie nad postacią generała Wojciecha Jaruzelskiego:
Miejsce Wojciecha Jaruzelskiego było w dniu Święta Niepodległości na trybunie honorowej. Obok Lecha Wałęsy i Ryszarda Kaczorowskiego
- pisał Romanowski przy okazji sporu o zaproszenie na spotkanie u Lecha Wałęsy.
Jaruzelskiego traktował on jako prezydenta wolnej Polski, człowieka o ogromnych zasługach dla transformacji ustrojowej. W zdecydowany sposób bronił komunistycznego dyktatora:
W każdym jednak razie postawa Jaruzelskiego była w latach 1989-90 zgodna z polską racją stanu i - jak widać z minionego 20-lecia - okazała się dla narodu błogosławiona. (...) Czy powinniśmy się godzić, gdy pierwszego prezydenta III RP - dziś starca 86-letniego - arogancko się wszędzie pomija, oskarża się go jak gangstera, wyznacza się mu jedyne miejsce w przestrzeni publicznej na sali sądowej?
W innym tekście puentował:
Zaś to, co dziś z Jaruzelskim wyprawiamy, jest hańbą. Będziemy się tego wstydzić - już nazajutrz po jego śmierci.
Prof. Romanowski był również obecny w debacie publicznej po katastrofie smoleńskiej. Chętnie zabierał głos w sprawie pochowania prezydenta Kaczyńskiego na Wawelu, uważając, że nie powinniśmy do tego dopuścić:
Pochowanie pary prezydenckiej na Wawelu było najgorszą decyzją w posłudze kardynała Stanisława Dziwisza
- argumentował Romanowski.
Z kolei po słowach jednego z posłów PiS o "ruskiej trumnie" w Smoleńsku przepraszał Rosjan:
Za moich rodaków, w imieniu na razie tylko własnym, przepraszam Was, bracia Rosjanie
- pisał na łamach "Gazety Wyborczej".
Ten krótki zestaw cytatów i opinii pozwoli lepiej zrozumieć, skąd pojawił się pomysł na tekst o Pileckim. Nie może dziwić, że autorem artykułu został właśnie prof. Romanowski.
svl, wyborcza.pl, otwarta.org., przeglad.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/157675-o-czym-pisal-prof-romanowski-wartosc-ukladu-z-komunistami-polityka-ipn-gorsza-od-katastrofy-smolenskiej-i-katolicyzm-jako-przeklenstwo-polski