Prokuratura nie chce medialnej jawności procesu Witolda Tomczaka. Może wstydzi się tego oskarżenia?
W ostatni poniedziałek kontynuowany był w Warszawie proces byłego europosła Witolda Tomczaka,, któremu prokuratura zarzuca, że w 2000 roku, 13 lat temu, w Galerii Narodowej „Zachęta” uszkodził rzeźbę przedstawiającą wizerunek Ojca Świętego Jana Pawła II, przywalonego meteorytem. Rzeźba ta, autorstwa włoskiego artysty-prowokatora Maurizio Cattelana, przez większość polskich katolików uznana została za akt profanacji wizerunku Ojca Świętego. Jej ekspozycja wzbudziła protesty bardzo wielu ludzi, jednakże kierownictwo „Zachęty” jak i władze państwowe, pozostawały na to głuche. Witold Tomczak, wówczas poseł na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej, po wielu własnych nieskutecznych interwencjach, po prostu podszedł do rzeźby i odrzucił głaz z postaci papieża. Prokuratura uznała to za przestępstwo uszkodzenia mienia, a wartość uszkodzonej rzeźby oszacowała na 40 tysięcy złotych.
Przez lata całe trwały proceduralne przepychanki, w 2010 roku prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia, a w lutym 2013 roku rozpoczął się proces. W poniedziałek był jego drugi termin, na którym doszło do odczytana aktu oskarżenia.
W tej sprawie biorę udział jako adwokat i oficjalny obrońca procesowy Witolda Tomczaka, ta rola procesowa nakłada na mnie ograniczenia prawne w relacjonowaniu procesu, tym nie mniej mogę się podzielić z państwem kilkoma refleksjami, które dotyczą czynności które miały miejsce podczas jawnej rozprawy sądowej.
Już wcześniej opowiadałem państwu, że na poprzednim terminie rozprawy, w lutym składałem wniosek o powołanie biegłego, który by oszacował wartość szkody, bowiem kwota 40 tysięcy złotych była wzięta z księżyca. Sad na mój wniosek powołał takiego biegłego i otrzymaliśmy opinię, która wartość szkody szacuje maksymalnie na 3 tysiące złotych, a nie na 40 tysięcy, jak podawała prokuratura. To zasadniczo zmienia wymiar sprawy, choć oczywiście nie eliminuje oskarżenia, proces trwa nadal. W dalszym ciągu pozostaje przed nami kluczowa kwestia – ocena motywów działania Wiolda Tomczaka. Moim zdaniem i zdaniem tysięcy ludzi, wyrażających swój sprzeciw wobec tego oskarżenia i procesu – Witold Tomczak działał ze szlachetnych intencji i pobudek obrony wizerunku Ojca Świętego przed profanacją, a jego zachowanie, podjęte w stanie wyższej konieczności, nie było żadnym przestępstwem, wręcz przeciwnie, było aktem przeciwstawienia się przestępczej profanacji, której dopuszczono się w Zachęcie. W lutym mówiłem przed sądem, że nie szarga się świętości i nie depcze ołtarzy Osoba, wizerunek i pamięć Ojca Świętego Jana Pawła II dla większości Polaków były, są i pozostaną świętością, której nie wolno profanować.
W poniedziałek, na drugim terminie procesu, na wokandzie stanął problem jawności rozprawy. Sąd, kierując się stanowiskiem prokuratury, zabronił nagrywania przez media przebiegu rozprawy. Dziennikarze z mikrofonami i kamerami zostali po prostu wyproszeni z sali rozpraw.
To zdumiewająca decyzja. Nie pojmuję, dlaczego ten proces nie może być relacjonowany w mediach. Nie dotyczy przecież on spraw prywatnych, intymnych, czy rodzinnych, nie występują w nim dzieci, nie dotyka się kwestii obyczajowych. Nie ma tu żadnych obaw o świadków, wszak fakty są jasne i niekwestionowane, nikt nie podważa zdarzeń, które miały miejsce, a istota sprawy sprowadza się do prawnej oceny faktów.
Mówiłem przed sadem, że ten proces wzbudza zainteresowanie bardzo wielu ludzi, czego dowodem są dziesiątki tysięcy listów z poparciem dla Witolda Tomczaka. Ci ludzie, tak jak wszyscy Polacy, chcą znać przebieg procesu, toczącego się przed sądem będącym przecież władzą publiczną, utrzymaną z pieniędzy podatników. Mówiłem, ze ten proces jest po prostu ciekawy, wszak przedmiotem rozpoznania i rozstrzygnięcia jest kwestia granic wolności w sztuce i kwestia oceny co jest, a co nie jest profanacją religijna. Wyrok, który zapadnie w tej sprawie będzie ważnym głosem w publicznej debacie o granicach wolności. Jeśli ten proces ma być zamknięty dla prasy, to znaczy że wszystkie procesy muszą być zamknięte, bo nie ma sprawy, która bardziej niż ta nadawałaby się do publicznego przekazu.
Niestety, prokuratura medialnej jawności procesu nie chciała i sąd wyprosił dziennikarzy z mikrofonami i kamerami. Na sali rozpraw pozostała jedynie wierna publiczność. Tu tez był problem, bo sąd prowadził proces na jednej z najmniejszych sal. Na powierzchni około 40 metrów kwadratowych tłoczyło się około stu osób, bardzo wiele osób pozostało na korytarzu, nie było już dla nich miejsca na sali rozpraw. Jeszcze nigdy na sali sądowej nie widziałem aż tak wielkiego tłoku. Doszło do tego, że publiczność zajęła nawet część miejsc na ławie oskarżonych.
Publiczność na ławie oskarżonych... była w tym szczególna symbolika. W tym procesie właśnie o to chodzi, że na ławie oskarżonych usiadł nie tylko Witold Tomczak, ale symbolicznie znalazła się tam katolicka Polska, ta, która sprzeciwia się poniewieraniu wartości katolickich, która przeciwstawia się szarganiu świętości i deptaniu ołtarzy.
Dziękuje wszystkim, którzy swoja milczącą obecnością i cichą modlitwa wspierają Witolda Tomczaka w tym procesie, do którego nigdy nie powinno dojść. Nawet sam rzeźbiarz Cattelan, dwa lata temu w wywiadzie dla Dziennika „Rzeczpospolita” powiedział, że rozumie reakcje posła Tomczaka i widzi w niej deklarację miłości. Ten rzeźbiarz prowokator, który z premedytacja wywołał zamieszanie, uznaje dobre intencje posła Tomczaka, a prokuratura, działająca w imieniu państwa polskiego, widzi w tym zachowaniu przestępczy akt zniszczenia. I prokuratura nie chce medialnej jawności procesu - może sie tego oskarżenia wstydzi?
No cóż, to jedna z tych sytuacji, o których wieszcz Słowacki pisał – smutno mi Boże....
Nie traćmy jednak nadziei i wiary, że zwycięży sprawiedliwość.
(jest z niewielkimi zmianami treść moijego felietonu w Radiu Maryja, wygłoszonego 15 maja br,)
________________________________________________________________________________________________
Polecamy w Sklepiku.pl: "Jan Paweł II. Dzień po dniu (Tom 1 i 2)"
Opracowanie: Gabriel Turowski. Redakcja: Jolanta Sosnowska. Fotografie: Adam Bujak, Arturo Mari. Jedyne na świecie pełne ilustrowane kalendarium Wielkiego Pontyfikatu Jana Pawła II (1978-2005 ). 540 zdjęć, 1328 stron, dwa tomy. Spisane dzień po dniu od 16.10.1978 do 8.04.2005, od dnia wyboru po dzień pogrzebu. Obejmuje wszystkie audiencje, spotkania, nabożeństwa, dokumenty, prezentuje działalność Stolicy Apostolskiej.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/157663-publicznosc-na-lawie-oskarzonych-usiadla-tam-katolicka-polska-ktora-przeciwstawia-sie-szarganiu-swietosci-i-deptaniu-oltarzy
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.