Niezdrowe fascynacje byłego posła. "Krzysztof Szyga identyfikuje się z tymi, którzy wkraczające oddziały hitlerowskie witali, heilując radośnie"

Krzysztof Szyga, były poseł na Sejm RP, identyfikuje się z tymi, którzy wkraczające oddziały hitlerowskie witali, heilując radośnie, rzucając im pod nogi kwiaty i wywieszając w oknach flagi ze swastyką.

3 maja bieżącego roku, w rocznicę wybuchu III Powstania Śląskiego pojawił się na facebooku profil Stowarzyszenia Osób Narodowości Śląskiej zamieszkałej w Siemianowicach Śląskich. Jak udało nam się ustalić, koordynatorem Stowarzyszenia na powiat siemianowicki jest były poseł na Sejm RP Krzysztof Szyga.

Na profilu odnajdujemy w szczególności zdjęcia z września 1939 roku. Przy czym są to zdjęcia szczególnego rodzaju...

Pod zdjęciem udostępnionym przez Henryka Świerzego, redaktora Naczelnego „Nowego Echa Siemianowic”, a przedstawiającym powitanie oddziałów hitlerowskich w centrum Siemianowic, możemy przeczytać:

Tutaj 4 września 1939 (napisy na sklepach jeszcze są polskie) mieszkańcy na skrzyżowaniu dzisiejszych ulic Świerczewskiego i Barbary epatują wręcz entuzjazmem witając przybywające wojska. Wielu z nich ma ciągle w pamięci życie 20 lat wcześniej. Dla innych to Polska była na Śląsku okupantem. Jeszcze inni mieli dość autorytarnych rządów Sanacji, wyciskającej Śląsk jak cytrynę, a Ślązaków traktujących jako ludzi II kategorii.

Wszyscy mieli nadzieję na zmiany, liczyli, że będzie lepiej. Jak przy każdej zawierusze politycznej. Nie było telewizji, nikt nie myślał o Niemcach w kategorii Auschwitz czy Gestapo. To ówczesna Polska nie pozwoliła na budowę tutaj uczelni wyższych, by przypadkiem Ślązacy nie dorobili się Elit. A język śląski traktowano jak brzydkie mówienie po polsku. Życie społeczne i polityczne Górnoślązaków nigdy nie było wesołe...

Z kolei pod innym zdjęciem, również przedstawiającym powitanie wojsk niemieckich w Siemianowicach widnieje podpis:

4 września 1939. Mieszkańcy Siemianowic Śląskich (od tego dnia znowu Siemianowitz - Laurahutte) tłumnie witają przybywający Wehrmacht. Zdjęcie ukrywane przez dziesięciolecia nareszcie ujrzało światło dzienne. Niektórych zakole to w oczy, ...prawda historyczna zupełnie inna od "prawdy" uczonej w szkołach ale taka właśnie jest prawda. To świadectwo historii Górnego Śląska. Zupełnie innej niż pozostałej części Polski. Może to wreszcie zrozumieją w Warszawie. Kamień do ogródka pseudohistoryków, w rodzaju Wojciecha Kempy z Urzędu Miasta.

Tak ówczesną rzeczywistość postrzega były poseł na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej, który niedawno w rozmowie z dziennikarką Radia Wnet powiedział, iż marzy o niepodległej Republice Śląskiej. Teraz widzimy, co rozumie on przez ową „niepodległość”. Krzysztof Szyga jednoznacznie wskazuje, gdzie lokuje swoje sympatie i z kim się identyfikuje, spoglądając na wydarzenia z przeszłości.

Bynajmniej nie z tymi, którzy we wrześniu 1939 roku w obliczu hitlerowskiego najazdu bronili górnośląskiej ziemi, czego symbolami stały się obrona michałkowickiej kopalni „Michał” oraz katowickiej Wieży Spadochronowej. Nie identyfikuje się z tymi, którzy od pierwszych dni niemieckiej okupacji masowo zasilali szeregi ruchu oporu, płacąc za to nierzadko najwyższą cenę, którzy ginęli w obozach koncentracyjnych, na katowickiej gilotynie oraz w publicznych egzekucjach. Nie identyfikuje się z takimi ludźmi jak powieszeni na bytkowskiem drzewie Józef Skrzek i Paweł Wójcik oraz dziesiątki tysięcy innych Ślązaków, którzy – „wierni do ostatka” – ponieśli śmierć z rąk hitlerowców.

Krzysztof Szyga identyfikuje się z tym, którzy wkraczające oddziały hitlerowskie witali, heilując radośnie, rzucając im pod nogi kwiaty i wywieszając w oknach flagi ze swastyką.

A że pokazując śląską rzeczywistość szygowcy kłamią? Nie może to dziwić... Zawsze kłamali, kłamią i zapewne kłamać będą. Wbrew szygowskim insynuacjom, zawsze podkreślałem, że na Górnym Śląsku wojska niemieckie witane były radośnie, tyle że nie przez wszystkich, a nawet nie przez większość. Sam zamieściłem w swoim czasie podobne zdjęcie, tyle że z Michałkowic, w gazecie „Nowe Siemianowice”...

Tak więc owszem, na Górnym Śląsku oddziały hitlerowskie witane były owacyjnie, jednakże nie wynikało to z jakiejś zmiany stosunku Ślązaków do Polski. Po prostu wielu mieszkańców tej ziemi uważało się za Niemców, co wynikało ze specyficznej historii tego regionu. Wystarczy zresztą spojrzeć na wyniki plebiscytu, żeby przekonać się, jak przedstawiała się tu sytuacja etniczna, zanim jeszcze część Górnego Śląska objęła w posiadanie Rzeczpospolita. Niewiele się ona zmieniła w dwudziestoleciu międzywojennym. Nie może więc dziwić, że tak wielu mieszkańców górnośląskich miast i wsi witało Niemców radośnie, nie może dziwić, że tak wielu z nich zasiliło szeregi gestapo, SS i innych formacji, które kojarzą się w sposób jednoznaczny.

Z drugiej jednak strony to właśnie na Górnym Śląsku w warunkach niemieckiej okupacji ruch oporu przybrał najbardziej masowy charakter. Żaden inny region Polski nie zrodził takiej liczby bohaterów, którzy w tych strasznych czasach nie ugięli karku i pozostali wierni Ojczyźnie. Zainteresowanych dziejami AK na Śląsku zachęcam do zajrzenia TUTAJ.

Ale o tym ludzie pokroju Szygi nie chcą wiedzieć...

Wojciech Kempa

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.