Z dużą uwagą przeczytałem wywiad Anny Szarzyńskiej z posłem PO Jackiem Żalkiem umieszczony przed kilkoma godzinami na naszym portalu „wPolityce.pl”. Nie dlatego bynajmniej, że „każda sroka swój ogon chwali”, bądź jak mawiają inni „bliższa ciału koszula” tylko, ponieważ moim zdaniem jest to pierwsza zapowiedź początku końca Platformy Obywatelskiej. W pierwszej części rozmowy poseł opowiada o planie przesunięcia PO na pozycje centro-lewicowe.
Skoro po prawej stronie ewidentnie widać, że istnieje silne ugrupowanie, które ma ugruntowaną pozycję, to żeby nie zostać wziętą w dwa ognie Platforma – przesuwa się na lewo
- mówi Żalek.
Jest to całkiem prawdopodobne, że właśnie taki jest plan Donalda Tuska na wyjście z sytuacji powoli, acz konsekwentnie spadających sondaży. Co prawda prorządowe media, czyli przytłaczająca większość, robią wszystko, by zmusić Platformę do dobrego rządzenia. Z ust „autorytetów”, niby spoza rządzącej partii, takich jak: Roman Giertych, Ireneusz Krzemiński, czy Władysław Frasyniuk padają z jednej strony propozycje, jak najszybszego zwołania kongresu partii i redefinicji celów, a z drugiej, jak kubeł lodowatej wody, wylewa się co chwilę, zaiste przerażającą informację, jakoby ludzie przestawali się powoli bać PiS-u. Czyli, że nasza „propagandowa brzytwa” powoli zużywa się i jej ostrze staje się tępe. A jeśli straszak przestanie działać, a wy, nie weźmiecie do roboty, to przegramy wybory. A wtedy biada nam.
Problem polega na tym, że zdegenerowane władzą PO, które od początku rządziło głównie wizerunkiem, nie jest fizycznie zdolne, aby poprawić jakość władzy, na przykład wprowadzając reformy gospodarcze. A już tym bardziej nie są w stanie, z powodu zgnuśniałego i niekompetentnego aparatu, wdrożyć ich w życie. Ponieważ premier doskonale zdaje sobie z tego sprawę, a także również i z tego, że w każdej chwili z szaf wypadną kolejne trupy - rachunki za 6-letnie nieudolne rządzenie krajem (vide 80 mld euro kar dla Unii w sektorze rolnym), to chwyta się ostatniej deski ratunku i kieruje partię na lewo „bo tu jest przestrzeń”.
...Palikot sytuuje się poniżej progu wyborczego. To powoduje, że jest duża pokusa, żeby ten elektorat przejąć a posłów rozparcelować pomiędzy Platformę a SLD. Zresztą SLD jest też partią, która się wyczerpuje, bo była to partia pewnej nomenklatury partyjnej i nawet zmiana wizerunku i demonstrowanie młodzieży nie zmieni faktu, że jest to ugrupowanie reprezentujące interesy bardzo wąskiej grupy uprzywilejowanej w okresie PRL-u
- analizuje dalej Żalek.
A w tej sytuacji konserwatyści stają się dla Tuska „piątym kołem u wozu”. Konserwatyści sami z PO wyjść na razie nie chcą. Po pierwsze boją się, że kiedy podniosą otwarty bunt rzucą się na nie media, odsądzając od czci i wiary. Po drugie liczą jeszcze na to, że swoją postawą „rzucania piasku w tryby” nie dopuszczą do głosowania nad nowym projektem ustawy o związkach partnerskich. Jednym słowem, kiedy dojdzie do przesilenia, wtedy premier pozbędzie się ich. Chwilę po tym zwoła kongres czy coś takiego, na którym padnie komenda - „W lewo na burt!” W ten sposób przy zaangażowaniu przyjaznych mediów zdefiniuje od nowa cele i odzyska szansę na zwycięstwo, dalej nie będąc zmuszonym nic robić w kwestii poprawy rządzenia krajem.
Ale to będzie triumf krótkotrwały. Bowiem powyższy plan ma wiele minusów. Odejście konserwatystów może spowodować odpływ ok. jednej piątej potencjalnie konserwatywnych wyborców Platformy. A przecież jest to niepoliczalne, ilu zwolenników przyciągnie nowa formacja – liberalne, centro-lewicowe PO. Kto wie, czy nie mniej. Platforma straci też większość w Sejmie. A wtedy opozycja rozpocznie swoja jazdę. Wota nieufności – dymisje ministrów. Lista jest już gotowa. Na pierwszym miejscu Sławomir Nowak, za nim, prawie ex equo plasuje się Joanna Mucha, następnie Krystyna Szumilas. Może oberwać też Vincent Rostowski. Wtedy rządzenie zamieni się w prawdziwe piekło.
Ostatni opuści pokład PSL. Już raz pokazali, że w przypadku groźby spadku notowań poniżej progu wyborczego na litość u nich nie ma co liczyć. W takiej sytuacji było już SLD i jego notowania podczas rządów mniejszościowych sięgnęły dna. Od tamtej pory nie mogą przekroczyć 15% poparcia. Pozbawieni partii posłowie konserwatywni chętnie przyłączą się do głosowań opozycji. Zaczną też szukać politycznych sojuszników. O ile już tego nie zaczęli robić. Nie wiadomo, na ile konserwatywny elektorat PO jest antypisowski, ale jeśli tu nie znajdą poparcia (mogą się też obawiać, że „rozpłyną się” w silnym PiS-ie), będą porozumiewać się z „Solidarną Polską”.
Zresztą nie sięgajmy tak daleko. Odejście, bądź wyrzucenie „platformerskiej konserwy” zniszczy tę formację. Znając lenistwo i niemoc premiera scenariusz ten jest jak najbardziej prawdopodobny.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/157185-w-lewo-na-burt-platforma-dryfuje-w-lewo-bo-nie-potrafi-rzadzic
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.