NASZ WYWIAD. Jacek Żalek: "Musimy się liczyć z tym, że dla konserwatystów nie będzie miejsca w Platformie Obywatelskiej"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. ansa
fot. ansa

Poniżej publikujemy rozmowę z Jackiem Żalkiem, posłem Platformy Obywatelskiej z jej konserwatywnego skrzydła.

 

wPolityce.pl: - Czy ma pan poczucie, że Platforma przestaje być partią wielonurtową, że zaczyna być partią stricte liberalną? Tak można by sądzić na podstawie tego, co się dzieje wokół ustawy o związkach partnerskich...

Jacek Żalek: - Nie wykluczam, że w PO może rodzić się pomysł przekształcenia jej w formacje centrolewicową. Wnoszę to po tym, co się dzieje w Polsce. Mam na myśli wzrost nastrojów radykalnych, szczególnie związanych z próbą wywołania rewolucji obyczajowej. Jest to szczególna pokusa dla tych polityków, którzy nie chcą brać odpowiedzialności za rozwiązywanie rzeczywistych problemów. Wywołują więc spory, które ogniskują uwagę opinii publicznej. Nie trudno o namiętności, gdy wprowadza się do obiegu politycznego takie tematy jak związki paramałżeńskie, kwestie związane z in vitro, czy z ochroną życia.


wPolityce.pl: - Po co Pana zdaniem Donald Tusk to robi? Po co podgrzewa spory światopoglądowe?

- Jest pomysł, żeby nie dopuścić takiej radykalizacji na scenie politycznej. I w tym celu Platforma przesuwa się na lewo. To ma sprawić że nie będą powstawały i umacniały się te ugrupowania polityczne, które niosłyby na sztandarach radykalnie lewicowe hasła.


wPolityce.pl: - Jest Pan w stanie zaakceptować takie przesunięcie?

- Rozumiem te motywy, wynikające ze zwykłej kalkulacji politycznej. Rozumiem też, że taka radykalizacja powoduje, że PO, która uchodziła za partię centrum musi się określić. Skoro po prawej stronie ewidentnie widać, że istnieje silne ugrupowanie, które ma ugruntowaną pozycję, to żeby nie zostać wziętą w dwa ognie Platforma– przesuwa się na lewo. Bo tu jest przestrzeń.


wPolityce.pl: - Jest do zagospodarowania elektorat?

- Tak, on jest tu jeszcze dość przepływowy, zwłaszcza, że Palikot sytuuje się poniżej progu wybiorczego. To powoduje, że jest duża pokusa, żeby ten elektorat przejąć a posłów rozparcelować pomiędzy Platformę a SLD. Zresztą SLD jest też partią, która się wyczerpuje, bo była to partia pewnej nomenklatury partyjnej i nawet zmiana wizerunku i demonstrowanie młodzieży nie zmieni faktu, że jest to ugrupowanie reprezentujące interesy bardzo wąskiej grupy uprzywilejowanej w okresie PRL-u.

To wszystko oznacza, że konserwatyści stają pewnym balastem. Bo żeby uzyskać akceptację elektoratu lewicowego, trzeba się uwiarygodnić, czyli przejąć część ich postulatów. I wtedy konserwatyści, którzy byli wartością, gdy PO szukała dwóch skrzydeł, żeby zajmować pozycję w centrum – stają się zbędni.

wPolityce.pl: - Co to oznacza dla prawego skrzydła PO?

- To oznacza, że prawe skrzydło PO będzie musiało szukać swojej podmiotowości ze wszystkimi tego konsekwencjami. Jeżeli nie znajdzie w Platformie...


wPolityce.pl: - To poszuka na zewnątrz?

- Musimy się liczyć z tym, że dla konserwatystów nie będzie miejsca w Platformie Obywatelskiej. To może skutkować pewną przebudową sceny politycznej.


wPolityce.pl:
- Czy wymiana Jarosława Gowina na Marka Biernackiego osłabiła czy wzmocniła konserwatystów?

- Wszystko zależy od tego jakie cele zostaną osiągnięte. Jeżeli celem byłoby podzielenie konserwatystów – to byłoby to oczywiście osłabienie. Ale jednak proszę zwrócić uwagę, że jeśli premier powołuje ministra o ugruntowanych poglądach konserwatywnych, to jest to jednak docenienie tej frakcji. W mojej ocenie – nawet jeśli ta zmiana osłabiła pozycję Jarosława Gowina – paradoksalnie umocniła konserwatystów, bo jest teraz dwóch rozpoznawalnych polityków tego skrzydła. Dwa okręty flagowe. I jeżeli tego nie zaprzepaścimy to pozwoli konserwatystom jasno i skutecznie zgłaszać swoje postulaty.

Trzeba też pamiętać o tym, że większość parlamentarna jest liberalna. Jeśli skrzydło konserwatywne PO odpadnie, jeśli straci możliwość blokowania pewnych pomysłów, to umiarkowany dotychczas środek partii przesunie się na lewo i wzmocni lewą stronę sceny politycznej. I to jest bardzo niebezpieczne dla Polski. Wbrew pozorom odejście konserwatystów byłoby ruchem na rzecz budowania centrolewicy. Której przyświecałaby katastrofalna dla państwa ideologia. Taka jak to było w Hiszpanii czy Francji.

Widać to dobrze na przykładzie działań Hollanda, który nie rozwiązuje problemów ekonomicznych nie walczy z bezrobociem ale legalizuje związki partnerskie. To są tematy zastępcze.

W dobie kryzysu istnieje ogromne niebezpieczeństwo, że i u nas społeczeństwo poparłoby taki model lewicowo liberalny. Bo jakiegoś kozła ofiarnego trzeba znaleźć.


wPolityce.pl: - Co będzie dalej z ustawą o związkach partnerskich? Uważa pan, że jest ustawa posła Dunina daje podstawę do znalezienia kompromisu?

- Uważam, że nieudolne szydełkowanie polegające na tym, że się ceruje dziurawy projekt niczemu dobremu nie może służyć. Kompromis polega na tym, że w zgodzie z polskim porządkiem prawnym rozszerzamy katalog praw cywilnych ewentualnie obywatelskich. Na to możemy się zgodzić. Natomiast nie można mieszać dwóch porządków. Prawa rodzinnego i prawa cywilnego. Jeżeli ktoś chce w Polsce wprowadzać paramałżeństwa homoseksualne musi zmienić Konstytucję. Tylnymi drzwiami nie można wprowadzać takich regulacji. Bo nie ma znaczenia czy ta instytucja paramałżeństw będzie zawierana w urzędzie stanu cywilnego, czy u notariusza. To nie ma znaczenia. Bo zaraz się do dziedziczenia i obowiązku alimentacyjnego dopisze w kolejnej ustawie adopcje dzieci. Na to absolutnie nie ma zgody.


wPolityce.pl: - Będziecie głosować na nie?

Bezwzględnie. To jest wyraz nie tylko naszych przekonań ale i obrony polskiej Konstytucji, która pojęcia rodziny nie pozwala interpretować dowolnie.

Trzeba pamiętać, że małżeństwo jest instytucjonalizowane przede wszystkim po to, żeby zabezpieczać interesy dziecka. W przypadku takich związków – trudno mówić o dobru dziecka. Nie może być tak, że ze względu na preferencje seksualne ktoś dostaje szczególne przywileje. Małżeństwo ma za zadanie przede wszystkim urodzenie i wychowanie dzieci. W dobie kryzysu demograficznego musimy wzmacniać rodzinę a nie ją osłabiać.

 

rozmawiała Anna Sarzyńska

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych