NASZ WYWIAD. Dariusz Malejonek: "Następcy tych, którzy zabijali Żołnierzy Wyklętych nadal działają, dalej mają dużo do powiedzenia i mają wielkie wpływy"

Czytaj więcej 50% taniej
Subskrybuj
fot. Michał  Poliński
fot. Michał Poliński

Fundacja Niepodległość wraz z Ośrodkiem Karta oraz Instytutem Pamięci Narodowej zainaugurowały Rok Żołnierzy Wyklętych. Jednym z elementów tego projektu mającego przywrócić pamięć bohaterskich Polaków, którzy nie zaprzestali walki w 1944 r., jest płyta "Panny Wyklęte" autorstwa Dariusza Malejonka i zespołu "Maleo Reggae Rockers".

To muzyczna opowieść o zabranej młodości i wolności, trudnych wyborach pomiędzy miłością a obowiązkiem, o walce do końca, o Żołnierzach Wyklętych ale Niezłomnych, których walka po latach stała się fundamentem naszej wolności

- czytamy w folderze promującym ten muzycznym pomnik Żołnierzy Wyklętych. O roli naszych bohaterów rozmawiamy z Dariuszem Malejonkiem, liderem zespołu "Maleo Reggae Rockers".

CZYTAJ TAKŻE: "Powiedz bliskim/ Zachowałam się jak trzeba/ Nie dla medalu/ Tam już nagród nie potrzeba". "Panny Wyklęte" - projekt muzyczny inspirowany losem Wyklętych

 

wPolityce.pl: Czy z wiedzą historyczną młodego pokolenia Polaków jest tak źle, jak mówili prelegenci?

Dariusz Malejonek: Jest tragicznie. Wiedza historyczna podawana jest w fatalnej formie, nieatrakcyjnej. Poza tym w dużej mierze jest jeszcze zakłamana. Historia jest opowiadana źle, tendencyjnie i nieprawdziwie.

 

Dlaczego dzieje Żołnierzy Wyklętych są zakłamane? To jest przecież piękny rozdział polskiej historii, a ci, którzy zabijali i gnębili Żołnierzy Wyklętych, w większości już zeszli z tego świata.

Ale jest tzw. pokoleniowa ciągłość. To się czuje, że ich następcy nadal działają, dalej mają dużo do powiedzenia, mają wielkie wpływy, bo im zależy na tym, aby historii – którą tworzyli w PRL – nigdy nie odkłamano, bo to rykoszetem uderza w nich samych i w ich pozycję, którą mają dzisiaj dzięki swoim rodzicom i dziadkom. Bo jeśli zostałaby pokazana prawda, to ich pozycja na pewno doznałaby uszczerbku.

 

Czy zetknął się pan z wrogimi odpowiedziami na pańską działalność?

Ja osobiście nie. Natomiast wiem, że istnieje inny mechanizm – wystarczy o czymś nie mówić, nie pisać, nie informować, nie nagłaśniać i nie naświetlać.

 

Kto nie nagłaśnia i nie naświetla? Zauważył pan?

A to niedługo zobaczymy. (śmiech). Ale tak poważniej – to dobrze widać. Jednak nie chcę w to wchodzić, wymieniać nazwisk.

 

Tych nazwisk jest sporo, bo to jest przecież jedno duże środowisko medialne...

.... Tak. Temu środowisku nie zależy na tym, aby prawda wyszła na jaw i żeby młode pokolenie wiedziało, bo walka idzie o serca młodych ludzi. Temu środowisku zależy, aby ci ludzie nie poznali prawdziwej historii i że mogą oni być dumni ze swojej historii i ze swoich przodków – m.in. postaw Żołnierzy Wyklętych. Tego wszystkiego, co trzeba nazwać bohaterstwem, a co teraz tak łatwo rozmienia się na drobne. Ma to swój cel – w mętnej, także moralnie, wodzie, łatwiej jest robić lewe interesy.

Myślę, że teraz właśnie trwa walka o to, aby młodym ludziom pokazać, że prawdziwie ludzkie postawy jak przyjaźń, lojalność, jak bohaterstwo, odwaga i walka o wolność to są elementy niezbędne w życiu.

Rozmawiał Sławomir Sieradzki

 

Do nabycia w Sklepiku.pl: "Jan Tabortowski Bruzda 1906-1954 Żołnierze Wyklęci"
Sławomir Poleszak

Biografia jednego z "żołnierzy wyklętych", majora Jana Tabortowskiego "Bruzdy" (1906-1954), zawodowego oficera Wojska Polskiego, uczestnika kampanii wrześniowej, wybitnego żołnierza Polski Podziemnej, legendarnego organizatora partyzantki antykomunistycznej w Łomżyńskiem, pełniącego m.in. funkcje inspektora Inspektoratu III Łomżyńskiego a następnie IV Suwalskiego Armii Krajowej, odznaczonego Krzyżem Walecznych i Krzyżem Virtuti Militari. Aresztowany w sierpniu 1945 r. przez NKWD.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych