Artykuł ukazał się na portalu SDP.PL, polecamy.
Zapomnieli o podkładkach więc się stadion wali; zapomnieli dokładnie zbadać głęboko grunt – więc „przekręt” (wyjaśnienie dla nie-warszawiaków - chodzi o tunel na Wisłostradzie) jest wypełniony wodą po sufit od miesięcy; zapomnieli o ruchomych schodach na Dworcu Centralnym w Warszawie - choć niedawno remontowali a właściwie przebudowywali cały obiekt – i teraz zaledwie po dwóch latach będą pruć beton od nowa bo stare schody i windy wysiadły a z nimi „wysiadają” co starsi podróżnicy wspinając się z walizkami. Z litości zamilczymy o autostradach i o Modlinie gdzie zbudowano pasy partackiej klasy. Są słonie trąbalskie, zapominalskie i partaczunie – niech się wstydzą! Wszyscy to widzą.
Na szczęście są i pozytywy. Mój przyjaciel Krzysztof z Gdańska podsuwa mi przykłady pozytywne: we Wrzeszczu wspaniale rośnie wieżowiec, który obwód u podstawy ma niewiele mniejszy niż działka na której jest budowany. Gdańszczanie patrzą tu na sprawnie zorganizowaną budowę i podziwiają kunszt inżynierski oraz sprawną organizację. Podobnie jest w Bydgoszczy. Pylon nowego mostu na uniwersyteckiej trasie rośnie w oczach. Też cudo.
Może nie jest więc tak źle? Niestety jakże często obserwujemy, że po odgrodzeniu placu budowy nic się na nim nie dzieje. A już praca na jedną zmianę to normalka. Czy rzeczywiście winne jest przyjmowanie najtańszych ofert? Czy rozumowanie – CZAS TO NIE PIENIĄDZ – pokutuje u nas dalej? Przyjdzie kapitalizm i wyrówna! Były takie nadzieje. Tymczasem na styku prywatno-państwowym rozszalała się korupcja. Ci którzy mieli ją piętnować przesiadają się ze stołka na stołek i zapominają o przyjętych zobowiązaniach. Urzędnicza kasta rozrosła się ogromnie i mnoży przepisy i zakazy, by mieć, co robić. Ale kto by się tym przejmował.
Na przelotowym odcinku między Belwederską a Puławską w Warszawie wystawiano konstrukcję z radarem. Coś jakby potężne przęsło mostu. Musiało to kosztować słono. I zaledwie po kilku miesiącach rozebrano. Wątpliwe czy ten radar na pancernym stelażu zarobił na siebie. Ciekawe czy ktoś za tę głupotę odpowiedział przynajmniej utratą premii.
Premie bywają astronomiczne: klapa, rąsia, goździk. Tak było a tyle się zmieniło, że nie goździk a tulipan. Czasem są sumy astronomiczne. Dziennikarze to skwapliwie opisują, czytelnicy się dziwią i denerwują ale po dwóch dniach o sprawie zapominają. Każdy „przekręt” najlepiej przeczekać. Ten system jest już sprawdzony w Warszawie. Chyba, że nagle z pod ziemi coś tryśnie i znowu zrobi się głośno o sprawie.
Dziennikarzom partaczom dajemy „Hieny”. Odważnym i bezkompromisowym nagrody. Konkursów jest mnóstwo. Cieszymy się, że jest kogo nagradzać. I choć coraz trudniej o sponsorów zachęcamy serdecznie: nadsyłajcie dobre prace. Sukcesy to wspaniały doping do pracy jeszcze lepszej. A trzeba się spieszyć. Bo najbardziej dobrym żurnalistą jest się, i chce się być, tak mniej więcej do trzydziestki. Potem ma się już znacznie mniej chęci by walczyć z partactwem, przekrętami, klikami.
To właśnie ci walczący jeszcze dziennikarze powinni być najbardziej chronieni. Oni przecież dostarczają „mięso” – materiał – sprawy. Potem - w redakcjach – następuje już tylko obrabianie tego co „wyrobnicy” (tak mówią niestety o swoich pracownikach niektórzy naczelni, chociaż ci na nich tyrają) – przynieśli, zdobyli, dogrzebali się i (to bardzo ważne) sprawdzili u źródła. Zresztą często w redakcjach zasiadają koniunkturalni partacze i zdarzają się spięcia między reporterem a jego redaktorem – wydawcą. Reporter chciałby jak najdobitniej, ostrzej a redaktor czuwa, czasem wręcz asekuracyjnie pilnuje czyichś interesów. Układy układziki _ ty z PSL-u a tamten wierzy w PO.
Ale jest proste wyjście. Należy przede wszystkim informować. Jeśli nie można sobie pozwolić na komentarz, to przynajmniej napiszmy jak było. Zresztą komentarz – jeśli w ogóle jest potrzeby – musi być oddzielony od informacji grubą kreską. To takie przykazanie numer jeden dziennikarskiego dekalogu. Ale są jeszcze inne przykazania. O nich mówi się do znudzenia na dziennikarskich studiach ale potem w praktyce często zapomina. Podsumować można by je tak: NIE PARTACZYĆ. Dołożyć wszelkich starań przy zdobywaniu informacji, pytać zawsze obie strony konfliktu, szukać potwierdzenia z kilku źródeł – a przynajmniej z dwóch.
Dziennikarstwo to ciekawa praca. Wykonuje się ją nieszablonowo, ale trzeba z pasją. Z wiarą, że można być uczciwym i niezależnym. Że nawet mimo złych doświadczeń warto zawsze próbować. Szeroko otwarte oczy telewidza i rozum czytelnika to docenią. Oni są najważniejszymi sędziami oceniającymi prace dziennikarza. To są cenzorzy ale w dobrym znaczeniu, tacy cenzorzy uprawnieni. Inni to małe pieski łapiące za nogawki. Nawet jak ci podrą trochę spodnie - rób swoje! Jeśli chcesz rzeczywiście być dziennikarzem. Pracę można stracić! Honoru – nie!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/156472-partaczunie-kazdy-przekret-najlepiej-przeczekac-ten-system-jest-juz-sprawdzony-w-warszawie
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.