Kazimierz Marcinkiewicz się wstydzi. I opowiada o tym publicznie. Pada nawet słowo "lowelas". Ale nie jest to samokrytyka

you tube/J. Michalski
you tube/J. Michalski

Kazimierz Marcinkiewicz uznał za stosowne podzielić się swymi refleksjami na temat wyroku Sądu Apelacyjnego, uniewinniającego Beatę Sawicką. Źródło problemu znalazł w CBA.

To po prostu chałtura. Kompletny brak profesjonalizmu. Ale jeśli się zatrudnia lowelasów do pracy w CBA, to potem są takie wyniki

- oświadczył w TVN Marcinkiewicz, podkreślając, że się wstydzi za tę instytucję.

Cóż za przenikliwa diagnoza polityczna. W dodatku okraszona uroczym słówkiem "lowelas". Kazimierz Marcinkiewicz ma chyba freudowski problem z tym słowem, bo to nie pierwszy raz, gdy go używa. Spora nieostrożność, gdyż wydawałoby się, że powinien wzdragać się nerwowo i rzucać spłoszone spojrzenia, gdy słowo "lowelas" padnie w jego obecności.

To zabawne, że zdają sobie z tego sprawę wszyscy, oprócz niego samego.

Spójrz do lustra

- piszą internauci.

Wszyscy doskonale pamiętamy godowy taniec Marcinkiewicza, który nawet na wizji wymieniał czułości z kokietującą go Isabel, okładki tabloidów z tytułami "Cmok, cmok" i kiczowate ustawki dla prasy.

Wiele osób przecierało wówczas oczy i odczuwało ten szczególny rodzaj wstydu, który towarzyszy nam, gdy jesteśmy świadkiem czyjegoś żenującego zachowania.
Trudno uwierzyć, że Marcinkiewicz nie rozumie, co się stało. Ale chyba jest tak rzeczywiście.

Kiedy pracowałam w "Rz", chciałam się z nim umówić na wywiad. Dostałam odpowiedź, z listą tematów, które można poruszyć oraz tych, o których nie rozmawia. Otóż Kazimierz Marcinkiewicz nie rozmawia na temat życia prywatnego. Koniec, kropka. Taki jest powściągliwy. Rozmawiać może za to chętnie o światowej polityce, konfliktach Północ — Południe, czy jakoś tak. Naprawdę mnie rozbawił. Bo w końcu gra na globalnej szachownicy, to nie jest to, z czego znany jest Kazik Marcinkiewicz.

Wstydząc się za CBA Marcinkiewicz boleje nad "chałturą i brakiem profesjonalizmu" tej instytucji. Tu także wkracza na grząski grunt. Jego profesjonalizm jako eksperta od bankowości jest raczej nieoczywisty. A jakoś nigdy nie uznał tego za przeszkodę w swej bankowej karierze w Londynie, podobnie jak braku znajomości angielskiego.

Takich pytań się nie zadaje, a jeśli pani mówi, że się zadaje, to kłamie

- irytował się Marcinkiewicz, gdy pisząc do "Sieci" tekst o menadżerach, pytałam go o jego menadżerskie atuty. Zapewne nie chciał się chwalić i skromność zamykała mu usta.

Kazimierz Marcinkiewicz jest za to docenianym ekspertem od mrocznych czasów rządów PiS-u. Zawsze potrafi napiętnować błędy i wypaczenia tego okresu. Aż dziw, że tak przenikliwy facet wytrzymywał na premierowskim stołku, zamiast wrócić do Gorzowa.

W tej konkurencji jest jednak sporo chętnych, więc jeśli Marcinkiewicz myśli poważnie o swej dalszej medialnej karierze, powinien przemyśleć swoją ekspercką specjalizację. Są tematy szczegółowe np. "wpływ białych kozaczków na męską psychikę" ale też bardziej ogólne typu "kryzys wieku średniego a kariera polityczna", w których mógłby się wypowiadać bardzo kompetentnie.

Autor

Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych