Gdy za Gowinem zamkną się drzwi ministerstwa sprawiedliwości, Kaczyński będzie miał prawo wypić z radości butelkę ulubionego, elbląskiego piwa

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Los Gowina to dziś polityczny temat numer jeden. Fot. wPolityce.pl
Los Gowina to dziś polityczny temat numer jeden. Fot. wPolityce.pl

To może być najlepszy od dawna dzień dla Prawa i Sprawiedliwości. Jeden z filarów potęgi Platformy Obywatelskiej za chwilę może zostać wysadzony w powietrze. I, co ciekawe, zamierza to zrobić sam Donald Tusk, z pomocą bliskich mu mediów. Nazwa prezentu: wyrzucenie z rządu ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina.

Przyznam, że ze sporym rozbawieniem obserwuję wygibasy prorządowych publicystów wzywających z uporem godnym lepszej sprawy do dymisji Gowina. Powody? Żadne. Bo nie tak zagłosował w sprawie, w której wolność głosowania była w PO na sztandarach, bo powiedział coś z czym oni się nie zgadzają, bo jest za skuteczny i na tym buduje swoją pozycję. Gdyby był mniej skuteczny, wzywaliby jeszcze głośniej. Ta zupa od początku była dla nich za słona. Kiedy dziś więc przekonują Tuska, że jak będzie miał mniej, to znaczy, że będzie miał więcej, postępują w pewien sposób konsekwentnie.

Najbardziej reprezentatywny jest tu Wojciech Maziarski. W "Gazecie Wyborczej" dowodził niedawno, w prostych, żołnierskich słowach, jak to on zwykle, że Tusk słabnie, słabł będzie i powinien się z tym pogodzić, pozbyć się przeszkadzaczy w rodzaju Gowina, oprzeć na żelaznym elektoracie i - w domyśle - samej "Wyborczej". Nagrodą ma być... No właśnie, nie za bardzo wiadomo co. Bo tak naprawdę czerwony pomidorek wyhodowany w takiej zmniejszonej platformerskiej szklarni wpadnie w ręce redakcji z Czerskiej i lewicy, którą ta reprezentuje. Wymarzona rewolucja obyczajowa, walka z Kościołem, nauka seksu od przedszkola a może i żłobka - wszystko ruszy z kopyta po wypchnięciu z rządu, a w konsekwencji z centrum PO, głównego hamulcowego. I to może stać się już w poniedziałek. Bo pan premier, niczym car, zastanawia się - ściąć czy nie.

Dla Polski odejście Gowina i ofensywa antychrześcijańska to bardzo zły scenariusz. Ale dla PiS, który jednak nie ma na tę decyzję Tuska żadnego wpływu, bardzo dobry, wręcz wymarzony. Wszystko stanie się jasne, PO z dnia na dzień przestanie być partią wielonurtową, o wielu twarzach, elastyczną, giętką, zdolną do szybkich operacji wizerunkowych. Już i tak wyjałowiona stanie się formacją jednoznacznie lewicową, na dodatek wewnętrznie się w tym kierunku nakręcającą i popychaną przez koalicjantów medialnych.

Los pozbawionego władzy Gowina, nawet jeśli pozostanie w PO, nawet jeśli stanie w szranki wyborów partyjnych, będzie też przestrogą - już nikt się nie postawi, nikt nie powie "nie" coraz bardziej szalonym podpowiedziom "Wyborczej". W efekcie, najpóźniej za kilka miesięcy, Platforma będzie partią wąską, niezdolną do szerszego manewru. Straci skrzydła i przestanie latać, runie w dół. Takie są fakty, choć biorące udział w nagonce na Gowina wojsko PO, ludzie bez nazwisk i twarzy, ten szary tłum klakierów powtarzających przekazy dnia, wydaje się kompletnie tego nie rozumieć.

Pojawiają się głosy, że Tusk to wie i podmieni Gowina na nowego lidera skrzydła konserwatywnego. Jest możliwość takiej próby. Ale konserwatyzm bezobjawowy jako propozycja dla wyborców był już ćwiczony nie raz. Bezskutecznie. Nie uda się i tym razem. Gdy za Gowinem zamkną się drzwi jego ministerstwa Jarosław Kaczyński będzie miał prawo wypić z radości butelkę ulubionego, elbląskiego piwa.

Autor

Budzimy się wPolsce24 codziennie od 7:00 rano Budzimy się wPolsce24 codziennie od 7:00 rano Budzimy się wPolsce24 codziennie od 7:00 rano

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych