Teatrzyk „Przegniły Batonik” przedstawia sztukę radosną „Orzeł morze”. "Orła Ania machnęła, a jam, nie chwaląc się, napisał dał!"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

[Felieton ukazał się w dzienniku "Fakt"]

Występują:

Bronisław Komorowski – prezydent RP

Stanisław Koziej – szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego

Tadeusz Mazowiecki – doradcy prezydenta

Tomasz Nałęcz – szef gabinetu prezydenta

Miejsce: Pałac Prezydencki, 1 maja. Gabinet prezydenta. Bronisław Komorowski za biurkiem, przed nim stoi Koziej, obok na krzesłach Nałęcz i Lityński, w rogu w głębokim fotelu drzemie Mazowiecki. Komorowski pochyla się, wyciąga zza biurka plakat namalowany na kartce formatu A3; na kartce koślawy orzeł oraz namalowany stosowny napis.

Komorowski (bardzo zadowolony): No i jak? (podkręca wąsa) Orła Ania machnęła, a jam, nie chwaląc się, napisał dał!

Koziej (przygląda się wnikliwie transparentowi, po dłuższej chwili): Hm… panie prezydencie… ja bym to… no… inaczej napisał.

Komorowski (zdziwiony): Jak?

Koziej (zakłopotany): Bo tu chyba nie chodzi o ten, no, akwen. Tylko że orzeł może. Znaczy – że potrafi coś tam, coś tam.

Komorowski (poirytowany): Mówże, Stasiu, po ludzku!

Koziej (z desperacją): „Może” przez zet z kropką, a nie er zet.

Komorowski (zafrasowany): Aaa… Wiedziałem, że mi coś nie gra… No nic, tu się obetnie, orła się zostawi, ja namaluję nowy napis i się doklei skoczem. (ożywiony) Reszta gotowa?

Nałęcz: Tak jest! Na początku idziemy my, potem sekcja młodych z Tadziem…

Komorowski (spogląda na śpiącego Mazowieckiego, z powątpiewaniem): Tomek, ty pewien jesteś, że to dobry pomysł?

Nałęcz: No… takie było ustalenie. Że niby takie partnerstwo między młodymi a starszy-mi.

Komorowski: Tadzio nam bardzo opóźni… No trudno. Kto dalej?

Nałęcz: Dalej sekcja „Wyborczej” z redaktorem Pacewiczem. Wydelegowali go. On będzie w swoim, jakby to… stroju organizacyjnym.

Komorowski: To znaczy?

Nałęcz: No… znaczy, za kobitę się przebierze. Jak na paradach równości. Że niby to ma podkreślać równość i tę tam, tolerancję.

Komorowski: A to nie będzie jakoś śmiesznie? Może już lepiej Grodzką po prostu zaprosić?

Nałęcz: Nie, musi być Pacewicz, przecież mamy partnerstwo z „Wyborczą”. Dalej będzie spontaniczna grupa mieszkańców… Stasiu?

Koziej: Tak jest, odpowiednie polecenie. Będą strażnicy miejscy od pani prezydent z rodzinami.

Nałęcz: Tylko przypomnijcie im tam, że mają po cywilnemu przyjść, żeby nie było, jak poprzednio na 11 listopada.

Komorowski (zaciera ręce): No, to gra gitara. Aha, orzeł z czekolady jest?

Nałęcz: Tak, pięknie zrobiony, cymesik, tam postawiłem… (z konsternacją spogląda na fotel, na którym drzemie Mazowiecki)

Mazowiecki (przez sen): Przeszłość odkreślamy grubą linią…

Komorowski (wzdycha): No właśnie… (do Nałęcza) Każ tam, Tomek, zrobić nowego orła. Może się wyrobią na jutro.

Kurtyna

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych