Kontrowersyjny eurodeputowany zrezygnował z przyjazdu do Wrocławia, gdy wyciągnięto mu pedofilne zachowania z przeszłości. Jednak wziął udział w debacie w siedzibie Agory na temat wizji Europy według Bronisława Geremka. W pewien sposób to logiczna konstrukcja: Cohn-Bendit, który mówi o Geremku.
Mówił przecież o nim już kilka lata temu, w Parlamencie Europejskim. To wtedy Cohn–Bendit oburzał się, że w Polsce żąda się od Geremka oświadczenia lustracyjnego i dramatycznie ostrzegał Europę przed zagrożeniem, jakie niosą rządy PiS-u.
Walczyłem wspólnie z Geremkiem ze stalinizmem, a teraz trzeba go chronić przed polskim rządem, który zachowuje się w sposób stalinowsko - faszystowski - mówił wówczas Cohn-Bendit.
Cohn-Bendit zapewniał, że doskonale orientuje się w polskiej rzeczywistości, bo wiedzę czerpie od "polskich przyjaciół". Nawiasem mówiąc, ciekawe, w jaki sposób Cohn-Bendit (rocznik 1946) walczył ze stalinizmem. Musiał zacząć bardzo wcześnie, już w przedszkolu. To w sumie nie powinno dziwić. Cohn-Bendit, niegdyś wychowawca w alternatywnym przedszkolu, jest przecież przekonany, że pięcioletnie dzieci mogą podejmować inicjatywę seksualną w stosunku do dorosłego mężczyzny. Zapewne mogą więc też podjąć polityczną walkę.
Kiedy myślę o Cohn-Bendicie — przyznaję, niezbyt często, bo nie jest to bohater mojej wyobraźni – myślę też o Bettinie Röhl. To niemiecka dziennikarka i córka Ulrike Meinhof, terrorystki z Frakcji Czerwonej Armii. Zanim jej matka powiesiła się w celi więzienia, zdążyła zapewnić Bettinie traumatyczne dzieciństwo. Jednym z jego elementów był pobyt w obozie dla palestyńskich sierot a także w przedszkolu, w którym wychowawcą był Cohn–Bendit. To właśnie Bettina Röhl przypomniała opublikowaną przez niego książkę, w której opisał tzw. inne czynności seksualne z dziećmi z przedszkola.
Historia Bettiny Röhl jest symptomatyczna. Zaczęła wyciągać na światło dzienne trupa w szafie, jakiego ukrywają europejscy lewacy. Obnażała ich kłamstwa, hipokryzję uczestników rewolty maja 1968, którzy stali się największymi beneficjentami systemu, z jakim walczyli. Przypominała rzeczy, o których woleli zapomnieć. Sprawiała kłopoty — odnalazła zdjęcie, na którym młody Joschka Fischer, późniejszy szef niemieckiej dyplomacji, podczas zamieszek
kopie w głowę policjanta.
I w końcu stało się to, co musiało się stać. Ostracyzm spadł nie na opisywane przez nią postaci, ale na samą Bettinę Röhl. Zadziałał klasyczny mechanizm wykluczenia z publicznej debaty — wyjątkowo paskudny, bo uznano, że Röhl jako córkę terrorystki zapewne dziedziczy jej terrorystyczne skłonności i nie można
jej traktować poważnie.
Szczerze żałuję, że nie mogłam wziąć udziału w debacie w siedzibie Agory. Chętnie posłuchałabym, co mówił Cohn-Bendit. Czasem potrafi zaskoczyć, wznieść się ponad swoje środowisko, jak wtedy gdy poparł interwencję USA w Iraku czy ostrzegał przez ekspansją Gazpromu w Europie.
I bardzo intryguje mnie, jak to spotkanie zostało rozegrane pod względem dziennikarskim. Sytuacja była klarowna — jest publiczny skandal, który wybuchł, gdy zaczęto protestować przeciwko obecności Cohn-Bendita na Uniwersytecie Wrocławskim. Bohater skandalu przychodzi do siedziby gazety. Co robią jej dziennikarze? Chyba nie rezygnują ze „scoopa” czyli ekskluzywnej informacji dziennikarskiej? Zapewne przepytują Cohn-Bendita o wstydliwą historię z przeszłości i co myśli o niej obecnie?
Trudno mi sobie wyobrazić, że mogłoby być inaczej. Nawet jeśli dziennikarze to "polscy przyjaciele" Cohn-Bendita, którzy kiedyś dostarczali mu informacji o „stalinowsko - faszystowskim” zagrożeniu w Polsce.
CZYTAJ TEŻ:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/156217-daniel-cohn-bendit-przemawiajacy-na-czerskiej-to-musialo-byc-ciekawe-przezycie-co-mowil-czerwony-dany-i-czy-zadano-mu-pytania-ktore-powinny-pasc