Ewa Błasik o odsłuchiwaniu nagrań z katastrofy smoleńskiej: To już nie jest żaden stres, prawdziwe piekło przeżyliśmy trzy lata temu

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
wPolityce.pl/Sieci
wPolityce.pl/Sieci

Wdowa po ś.p. generale Andrzeju Błasiku, dowódcy Sił Powietrznych opowiada w „Naszym Dzienniku” o śledztwie, zaniedbaniach prokuratury i roli Edmunda Klicha.

Ewa Błasik przyznaje, że dostała od prokuratory zaproszenie do ponownego odsłuchania nagrań z kokpitu, dodaje, że w podobnych przesłuchaniach brała udział już wcześniej:

Byłam już na takim przesłuchaniu, gdy pojawiły się ekspertyzy IES. I nie rozpoznałam głosu męża. Szkoda, że generał Anodina nie poprosiła mnie o odsłuchanie tych nagrań, zanim opublikowała swój raport na podstawie kłamstw polskich wojskowych. (…) Po tym wielomiesięcznym piekle, które mnie i moją rodzinę spotkało za życia, odsłuchanie tych nagrań nie robi już na mnie wrażenia. W najbliższym czasie po raz drugi odsłucham je w prokuraturze. (…) Naprawdę nie ma się czym stresować, po tym, co musieliśmy przeżyć przez prawie trzy lata, to już nie jest żaden stres. To dobrze, że w końcu ktoś mnie o coś pyta. Zastanawiam się, dlaczego na przykład pan pułkownik Grochowski nigdy mnie o nic nie zapytał.(…) Za to nieodpowiedzialnie – według błędnego kontekstu sytuacyjnego – pozwolił przypisać Andrzeja do kokpitu tupolewa.

- mówi Ewa Błasik.

Żona dowódcy Sił Powietrznych nie ma jednak najlepszego zdania o pracy naszych śledczych. Przyznaje też, że nie ufa Rosjanom:

Przede wszystkim nie powinno być tak, że do badań próbek i sekcji nie dopuszcza się polskich lekarzy. Nie mam zaufania do Rosjan, absolutnie im nie wierzę, tym bardziej po tym, co chcieli zrobić z moim mężem. Polacy powinni wszystkiego sami pilnować, a nie opierać się na niewiarygodnych i kłamliwych rosyjskich opiniach, protokołach czy badaniach.

W bardzo gorzkich słowach Ewa Błasik wypowiada się też na temat byłego szefa Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych – płk. Edmunda Klicha i jego udziału w śledztwie:

Całe uczciwe, myślące zdroworozsądkowo lotnictwo wstydzi się skandalicznego zachowania po katastrofie płk. Edmunda Klicha. (…) Edmund Klich z nieskrywaną satysfakcją obarczył winą zaraz po katastrofie poległych polskich pilotów i dowództwo Sił Zbrojnych. Na pierwszej konferencji po tej strasznej tragedii Klich powiedział, że na lotnisku w Smoleńsku wszystko jest w porządku, z czego śmiała się nawet pani Anodina.

Zdaniem Ewy Błasik wyjaśnieniem przyczyn katastrofy powinna jak najszybciej zająć się międzynarodowa komisja złożona z naukowców:

Premier Tusk myślał chyba, że społeczeństwo bezmyślnie przyjmie raport Millera, i teraz nie może pogodzić się z tym, iż tak się nie stało. Polacy chcą prawdy, weryfikacji raportu Millera, a to nie jest na rękę premierowi, który sądził zapewne, że sprawa jest już zamknięta, już sobie beztrosko po rozwiązaniu specpułku rozgrywał mecze tenisowe w Dowództwie Sił Powietrznych.(..) Badaniem powinni zająć się naukowcy, najlepiej niezależni od rządu, apartyjni, którzy nie mieliby w wyjaśnieniu przyczyn katastrofy żadnego interesu i dążyliby do prawdy, a nie do zadowolenia władzy. Przeraża mnie ta buta i arogancja rządzących pokazująca, że mogą sobie na wszystko pozwolić.

- powiedziała wdowa po generale Andrzeju Basiku.

Nasz Dziennik, mk

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych