Redakcja „Rzeczpospolitej” wywiad z Macierewiczem uzupełnia… wyjaśnieniem redakcji

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP / Paweł Supernak
Fot. PAP / Paweł Supernak

Kuriozalny zabieg zastosowała „Rzeczpospolita”, która zamieściła wywiad z Antonim Macierewiczem, szefem parlamentarnego zespołu badającego katastrofę smoleńską.

Redakcję najwyraźniej zabolało, że poseł ją skrytykował. Na pytanie Elizy Olczyk „Jak to jest mieć wszystkich przeciwko sobie”, odpowiedział:

Nie wszystkich, tylko niektóre środowiska, część mediów i ich właścicieli. Dochodzi do zastraszania i presji na dziennikarzy, którzy piszą prawdę. Pana Cezarego Gmyza i innych zwolniono dyscyplinarnie z pracy po publikacji artykułu „Trotyl na wraku tupolewa” o wykryciu śladów materiału wybuchowego na wraku Tu-154M. Nawet wtedy, gdy prokurator wojskowy po miesiącu potwierdził tę informację, ani redaktor Gmyz, ani pozostali zwolnieni w ramach represji dziennikarze nie zostali przeproszeni i przywróceni do pracy. Tak brutalnych działań wymierzonych w wolność słowa nie było od czasów komunistycznych. Ale jest cała grupa uczciwych dziennikarzy i mediów tworzących strefę wolnego słowa i oni stoją po stronie prawdy. Żal mi ludzi, którzy brną w kłamstwo smoleńskie – spotka ich taki sam los jak tych, którzy kiedyś zabrnęli w kłamstwo katyńskie.

Zamiast polemizować na ten temat w trakcie przeprowadzania wywiadu, „Rzeczpospolita” zamieściła pod nim dopisek zatytułowany „Debatę o katastrofie traktujemy poważnie”:

Powyższy wywiad publikujemy w formie, jaką zatwierdził osobiście poseł Antoni Macierewicz. Debatę na temat okoliczności katastrofy smoleńskiej „Rzeczpospolita” traktuje bowiem bardzo poważnie i nie obawia się nawet najbardziej kontrowersyjnych opinii. Rozmowa z posłem Macierewiczem nie jest zresztą ani pierwszą, ani ostatnią dotyczącą tej kwestii. Wyrażamy jednak ubolewanie, że polityk PiS wykorzystał naszą otwartość na prezentowanie wszystkich poglądów, by nas zaatakować. Zarzucanie gazecie, której udziela się skrupulatnie autoryzowanego przez siebie wywiadu, że zwalcza wolność słowa to absurd.

—Redakcja „Rzeczpospolitej”

Absurdem jest stosowanie powyższych zabiegów, ale w kombinacie zarządzanym przez Grzegorza Hajdarowicza można spodziewać się nie takich rzeczy.

Macierewicz odniósł się w wywiadzie również do zarzutów, że jego słowa o trzech osobach, które mogły przeżyć katastrofę smoleńską przysparzają cierpień rodzinom ofiar:

Rodzinom ofiar najwięcej traumatycznych przeżyć dostarczają ci, którzy wciąż fałszują przebieg wydarzeń, kłamliwie oskarżając pilotów, gen. Andrzeja Błasika, prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Prokuratura, której przedstawiciele nie uczestniczyli w sekcjach zwłok, nie dokonali oględzin miejsca zdarzenia, nie zbadali wraku, nie zanalizowali toru podejścia samolotu, nie zbadali zniszczenia drzew. Prokuratura, która fałszywie oskarżyła rodzinę o błędne rozpoznanie w Moskwie ciała Anny Walentynowicz (dzisiaj, osiem miesięcy po ekshumacji, pojawiły się kolejne wątpliwości co do tożsamości pochowanej osoby). To prokuratura nie dopełniła swoich obowiązków. Tak jak nie sprawdziła wiarygodnych relacji mówiących o osobach, które przeżyły katastrofę samolotu. Konsul w Petersburgu, Jarosław Drozd na wrakowisku kilkanaście minut po tragedii rozmawiał z sanitariuszami, którzy mu to opowiedzieli. On nigdy się nie wycofał ze swoich zeznań. Nie wiem, czy rzeczywiście ktoś przeżył, ale wiem, że relacje pana Drozda czy funkcjonariuszy BOR są na tyle wiarygodne, że był obowiązek ich weryfikacji. A prokuratura nie przesłuchała żadnego z lekarzy czy sanitariuszy. Epatuje zaś informacją o przesłuchaniach, w których w ogóle nie pytano o tę sprawę. Tak jak nie przesłuchano funkcjonariuszy straży pożarnej, OMON, MCZS i Specnaz, którzy pierwsi byli na miejscu. To był obowiązek prokuratury, która nie wykonała podstawowych czynności wskazanych przez kodeks postępowania karnego.

Na sugestię, że eksperci zespołu powinni zacząć rozmawiać z ekspertami rządowymi, poseł odpowiedział:

Proponowaliśmy to od momentu powstania zespołu parlamentarnego. Szkoda, że „Rzeczpospolita” nigdy nie zamieściła informacji o naszych propozycjach. 
W połowie grudnia ubiegłego roku zaapelowaliśmy o zorganizowanie na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego konferencji 
i dyskusji naukowców na temat przyczyn i przebiegu katastrofy smoleńskiej. I ta konferencja odbyła się, tylko druga strona nie zdecydowała się w niej uczestniczyć. Eksperci rządowi boją się faktów, boją się dyskusji i konfrontacji z kompetentnymi naukowcami współpracującymi z zespołem.

(…) Jesteśmy gotowi dyskutować z ekspertami premiera Donalda Tuska, ale wszystko musi się dziać na oczach opinii publicznej. Warunkiem uczciwego badania jest jawność.

Szef zespołu parlamentarnego powiedział, że formułuje on hipotezę o eksplozji jako przyczynie tragedii, a kwestie związane z ewentualnym zamachem nie były jeszcze analizowane.

Gdyby eksperci rządowi mieli odwagę usiąść naprzeciwko prof. Wiesława Biniendy, dr. inż. Grzegorza Szuladzińskiego, prof. Kazimierza Nowaczyka, prof. inż. Jacka Rońdy i innych naszych ekspertów, toby się okazało, kto ma rację. Bo nasi adwersarze zakłamują rzeczywistość, mataczą, chcą, by ich tezy przyjmowane były na wiarę, bez dowodów. A my prowadzimy badania krok po kroku, stawiamy hipotezy naukowe i możemy zaprezentować metodologię i wyniki badań.

Poseł PiS przestrzegł też przed sytuacją, w której „to Rosjanie oskarżą w Moskwie polskich pilotów i obarczą ich pełną odpowiedzialnością za katastrofę”. A zatem – oskarżone będzie państwo polskie.

Jego zdaniem, zespół parlamentarny jest jedyną instytucją uczciwie badającą fakty i „formułującą wiarygodne hipotezy na temat przebiegu wydarzeń” z 10 kwietnia 2010 r.

znp, rp.pl

 

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych