Milczek znad Wisły. "Ilu kandydatów wlezie do jednego samochodu i jak długo da radę tak jechać"

Fot. sxc.hu
Fot. sxc.hu

Zbliża się szybkimi krokami zsyłka do Europejskiego Parlamentu. Ci, którzy zostaną tam wysłani za karę (między innymi expartyjni liderzy), przejść muszą rozmaite testy. Najważniejszy – językowy. Chodzi oczywiście o to, by znajomość np. angielskiego była jak najsłabsza, inaczej groźne mogą okazać się pogaduszki w bufecie lub na bankiecie. Po prostu, jak się plecie na luzie, łatwo się wygadać lub zdradzić państwowe tajemnice. Zresztą z tym nie będzie specjalnego kłopotu. Nasi choć intensywnie się uczą – yes, yes, yes – osiągnięcia mają mierne.

Drugi test będzie dotyczył sexu. Odpowiednie służby przygotują niespodzianki dla kandydatów. Będą im podsyłane piękne panie, by sprawdzić reakcje kandydatów. Panie będą zarówno z towarzystwa, z innych towarzystw, małolaty, a także obywatelki nieciężkich obyczajów angażowane wprost z warszawskiego pigalaka. Niektórzy panowie tak mają, że kręci je prosta bezpretensjonalna i niepruderyjna prostytutka, więc będzie to sprawdzane. I znowu nie chodzi o to, by wykluczyć amatorów sexu za pieniądze. Przeciwnie. Jeśli kandydat dokona wymiany usług za pieniądze, wszystko będzie OK. Natomiast odpadnie jeśli np. zamiast zapłacić - pobije. To jest takie zabezpieczenie przed ukrytymi pragnieniami delikwenta. Chodzi o to, by mu nawet do głowy nie przyszło, że można damę … puknąć ręką. To na zachodzie nie uchodzi. Tam naprawdę wszyscy mają równe prawa.

Trzeci test będzie kolejowy, ale chodzi znowu o pieniądze. Kandydat dostanie bardzo skomplikowany formularz. Będzie musiał rozliczyć się z fikcyjnej delegacji, fikcyjnymi biletami. W dodatku będą tam podstępnie wymyślone haczyki – np. rodzinne bilety ośmioosobowe na jeden przedział pierwszej klasy – podczas gdy wiadomo, że aż tylu pasażerów do „jedynki” się nie pakuje. Niektóre miejscowości przypisane będą do niewłaściwych państw, a Euro pojawi się na niby również w krajach, które bronią się przed nim rękami i nogami.

Test sprawdzający nr. cztery również dotyczyć będzie jazd. Tyle, że samochodowych. Tym razem będzie to sprawdzian grupowy: ilu kandydatów wlezie do jednego samochodu i jak długo da radę tak jechać. Możliwe jest jednak napisanie podania, by zostać zwolnionym z tego sprawdzianu (ot, choćby poseł Kalisz mógłby). Wymienione praktyczne badania zdolności mobilnych kandydata ma duże znaczenie dla późniejszego rozliczania delegacji: jeździmy w piątkę (a może da się i w szóstkę), a rozliczamy się każdy oddzielnie. Czysty zysk. Choć sama sprawa niezbyt. Ale to już jest wypraktykowane.

Przed przystąpieniem do testów można zasięgnąć porady u kolegów, którzy dotychczas pełnili uciążliwą służbę w UE. Im już - mam nadzieję – ta wiedza potrzebna nie będzie. (S.T.)

 

P.S.  Ogłoszenie: dobrze płacący bank zagraniczny zatrudni wysokiego urzędnika państwowego. Bez referencji i takich tam. Czym wyższe piastował stanowisko, tym lepiej. Na życzenie będzie pracował incognito. Pobory wysyłać będziemy na dowolny adres i osobę – wskazaną dyskretnie nawet palcem. Szczegółowe rozmowy przed podpisaniem umowy prowadzić będziemy na dowolnie wybranej przez kandydata plaży nudystów. Powoływać się proszę na  J–23.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych