"Nasz Dziennik": Rusza proces podejrzanych o ograbienie ciała śp. Andrzeja Przewoźnika. Mimo apeli wdowy Rosja wciąż nie przekazała Polsce wielu dokumentów

Wikipedia / Łukasz2 / licencja CC 3.0
Wikipedia / Łukasz2 / licencja CC 3.0

W Smoleńsku rusza dziś proces czterech byłych rosyjskich żołnierzy podejrzanych o ograbienie ciała Andrzeja Przewoźnika – podaje „Nasz Dziennik”. Niewykluczone jednak, że z powodu popełnionych przed śledczych błędów rozprawa zakończy się zwróceniem sprawy do prokuratury.

Sędzia ze Smoleńskiego Wojskowego Sądu Garnizonowego zauważył istotne błędy popełnione przez stronę oskarżenia. Najpoważniejszy z nich dotyczy odmowy zapoznania się w Polsce z aktami sprawy przez rodzinę.

Śledczy Aleksandr Agieszyn, zamiast wysłać przetłumaczone dokumenty do Polski, wzywał wdowę i córkę, aby przyjeżdżały do Smoleńska. Posługiwał się rosyjskim kodeksem postępowania karnego, ale nie uwzględnił, że ratyfikowane przez Rosję umowy międzynarodowe mają nad nim pierwszeństwo, a przewidują one możliwość wysłania kopii akt za granicę

– czytamy w „Naszym Dzienniku”.

Wdowa po Andrzeju Przewoźniku domaga się przekazania akt sprawy do Polski, aby mogła się z nimi zapoznać także polska prokuratura, która od miesięcy nie może uzyskać od Rosji kompletu dokumentów.

Jak przypomina dziennik, po katastrofie smoleńskiej, pomiędzy 10 a 12 kwietnia 2010 r., z konta Andrzeja Przewoźnika dokonano za pomocą jego karty płatniczej 11 wypłat z bankomatów na terenie Smoleńska. Łącznie pobrano 60 345 rubli, czyli 6100 złotych. Próbowano też użyć jego służbowej karty należącej do ROPWiM

Śledztwo toczy się wyjątkowo opieszale. Jak podaje „Nasz Dziennik”, sprawcy zostali zatrzymani 8 czerwca 2010 roku, natomiast Komitet Śledczy FR zakończył dochodzenie dopiero w grudniu 2011 roku, zaś akt oskarżenia trafił do sądu po kolejnym roku: 27 grudnia 2012 roku. Wszyscy podejrzani przyznali się do stawianych im zarzutów.

Podejrzani to czterej szeregowi odbywający zasadniczą służbę wojskową na smoleńskim lotnisku: Artur Pankratow, Igor Pustowar, Jurij Sańkow i Siergiej Syrow. Ich zadaniem było pilnowanie terenu lotniska i miejsca katastrofy. Zamiast tego postanowili obłowić się okradając zmarłych. Jeden z żołnierzy znalazł portfel, a w nim karty do bankomatu należące do Andrzeja Przewoźnika. Mężczyźni uciekli z terenu lotniska i postanowili wyczyścić konto nieżyjącego przewodniczącego Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Kiedy wypłacali z bankomatów pieniądze, zostali jednak uwiecznieni na zapisach monitoringu. Jak na razie, jedyną wyciągniętą wobec nich konsekwencją jest objęcie ich nadzorem policyjnym. Pobłażliwe traktowanie tej sprawy dziwi tym bardziej, że trzech z czterech podejrzanych to recydywiści.

Syrow był już karany za grabież, Sańkow za kradzież, a Pankratow za wprowadzanie do obiegu fałszywych środków płatniczych.

– czytamy w „Naszym Dzienniku”.


"Nasz Dziennik"/az

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych